Moskwa lepsza od Unii?
Treść
Walczący o reelekcję proeuropejski prezydent Serbii Boris Tadić zmierzy się jutro w drugiej turze z prorosyjskim nacjonalistą Tomislavem Nikoliciem. Wynik wyborów prezydenckich określi przyszłe stosunki Serbii z Unią Europejską oraz zdecyduje o statusie Kosowa. Obserwatorzy serbskiej sceny politycznej określają wybory jako "referendum" za lub przeciw zbliżeniu Serbii do Zachodu. Według ostatnich sondaży, obydwaj kandydaci mają prawie równe szanse. W pierwszej turze Nikolić, przywódca Serbskiej Partii Radykalnej (SRS), zdobył 39,99 proc. głosów, a Tadić - 35,39 procent. Obaj kandydaci w kampanii wyborczej mocno akcentowali sprawę niepodległości Kosowa. Zarówno Tadić, jak i Nikolić są jej zdecydowanymi przeciwnikami. I choć nie wydaje się, by któryś z kandydatów próbował rozwiązać tę kwestię na drodze konfliktu zbrojnego, to jednak trudno przewidzieć rozwój sytuacji, gdy w grę wchodzą uczucia nacjonalistyczne, którymi co chwila pogrywa Nikolić. Drugą kluczową kwestią była przyszła pozycja Serbii w Europie. Prezydent Tadić jest przekonany, że dla jego kraju nie ma innej drogi niż integracja z UE. Toteż Bruksela popiera właśnie tego kandydata. Zaproponowano nawet, aby w przypadku zwycięstwa Tadicia jak najszybciej podpisać porozumienie polityczne o bliskich kontaktach między UE a Serbią. Eurosceptyczny Nikolić z pewnością nie będzie dążył do zbliżenia z Unią i od początku swej kampanii opowiada się za sojuszem z Rosją. Nikolić widzi w Moskwie, która jest przeciwna secesji Kosowa, "partnera strategicznego". ŁS, PAP "Nasz Dziennik" 2008-01-02
Autor: wa