Moskiewski sąd: Katyńczycy to dywersanci
Treść
Sąd Rejonowy w Moskwie oddalił zażalenie prawników rodzin ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 r. na postępowanie Głównej Prokuratury Wojskowej Rosji. Adwokat Anna Stawicka zapowiedziała złożenie odwołania do Sądu Najwyższego. Prokurator, komandor-porucznik Igor Blizjejew cynicznie argumentował, że nie można zrehabilitować wszystkich pomordowanych, gdyż istniały podstawy do represjonowania niektórych z nich jako szpiegów i dywersantów.
Wbrew oczekiwaniom prawników reprezentujących rodziny pomordowanych w Katyniu oficerów, że ich sprawa - ze względu na fakt, iż część dokumentów w sprawie nadal pozostaje objętych klauzulą tajności - zostanie przekazana do sądu, który będzie miał wgląd we wszystkie materiały dowodowe, Sąd Rejonowy w Moskwie podjął decyzję o oddaleniu zażalenia prawników ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku. Podjął zatem decyzję merytoryczną, której - po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku o rehabilitację rodziny carskiej - żaden z adwokatów się nie spodziewał. - Rosyjski sąd podjął decyzję oburzającą - ocenił Ireneusz Kamiński, prawnik rodzin katyńskich.
Ireneusz Kamiński, prawnik rodzin katyńskich, zwraca przy tym uwagę, że zarówno w przypadku rodziny Romanowów, jak i polskich oficerów decyzja o pozbawieniu życia nastąpiła nie na drodze sądowej, lecz w wyniku arbitralnej decyzji wąskiego grona osób. - Był to zwykły mord - ocenił Kamiński. Dodał, że reprezentująca rodziny katyńskie przed sądem w Moskwie rosyjska adwokat Anna Stawicka i on sam mieli nadzieję na pozytywne rozpatrzenie sprawy. Cyniczne słowa padły w trakcie rozprawy z ust prokuratora, komandora-porucznika Igora Blizjejewa, który stwierdził, iż nie można zrehabilitować wszystkich pomordowanych, gdyż istniały podstawy do represjonowania niektórych z nich jako szpiegów i dywersantów. Jednocześnie utrzymywał, że w aktach śledztwa w sprawie Katynia nie ma żadnych dokumentów potwierdzających śmierć osób, których rodziny reprezentują Anna Stawicka i Roman Karpiński. Prokurator mówił również, że dowodów, iż te konkretnie osoby zostały rozstrzelane przez NKWD w 1940 roku, nie dostarczyli także polscy prokuratorzy uczestniczący w umorzonym 21 września 2004 roku śledztwie. Zasugerował przy tym, że jeśli państwo polskie wystąpi wobec Rosji o zrehabilitowanie ofiar zbrodni katyńskiej, to sprawa ta "zostanie rozstrzygnięta w innym trybie".
Drugi z wojskowych prokuratorów, pułkownik Aleksandr Kosmodiemiański, kwestionował prawo Stawickiej do składania zażaleń na postępowanie Głównej Prokuratury Wojskowej, argumentując, że adwokaci nie są poszkodowanymi w tej sprawie.
Prawnicy reprezentujący rodziny pomordowanych są zgodni, iż wszystkie działania podejmowane przez stronę rosyjską oraz wszystkie składane przez nią dotychczas deklaracje miały na celu jedynie dezinformację i opóźnienie wydania ostatecznego wyroku. - Nie wiem, czy w instancjach odwoławczych możemy liczyć na inną decyzję niż dzisiejsza - ocenił mecenas Ireneusz Kamiński. - Ja już nie liczę - dodał. Po wyczerpaniu możliwości prawnych przez sądami rosyjskimi, prawnicy złożą zażalenie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. - Rosyjskie sądy bardzo szybko rozpatrują wnioski odwoławcze, zatem wyczerpanie procedur w tych postępowaniach, o ile sprawa nie powróci do sądu pierwszej instancji, stanowi jedynie kwestię tygodni - poinformował Ireneusz Kamiński.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2008-10-25
Autor: wa