Mortal tights Edmunda Klicha
Treść
Kiedy kilka miesięcy temu w odpowiedzi na konkretne pytanie zadane Edmundowi Klichowi usłyszałam błyskotliwy wywód o wyższości prysznica nad wanną, byłam przekonana, że żaden jego kalambur już mnie nie zaskoczy. Ciężko to przyznać, ale byłam w błędzie.
Polski akredytowany przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, któremu przypadło w udziale badanie katastrofy na Siewiernym, kandydat w wyborach do Senatu reklamujący się bajecznym plakatem ze spadającym tupolewem, opublikował właśnie książkę poświęconą bezpieczeństwu lotów. Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego. W końcu jest szefem poważnego gremium - Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. I wszystkie jego sugestie powinny być traktowane z najwyższą powagą. Informuję więc, że mamy prawdziwy przełom w badaniu czynników zwiększających poziom bezpieczeństwa lotów statków powietrznych. W jednym z rozdziałów swojej pracy Edmund Klich rekomenduje pilotom jako "czynnik zwiększający odporność na przeciążenia" - aerobik. "Ćwiczenia typu aerobik zmniejszają zmęczenie, związane z lotami. Pozwalają też na zwiększenie poboru tlenu i zwiększenie efektywności jego wykorzystania (...). Trening typu aerobik powinien być prowadzony 3-4 razy w tygodniu, każdorazowo przez 20-60 minut". Fiu, fiu, poważna sprawa. Aerobikowa rekomendacja Edmunda Klicha powinna zostać natychmiast, bez zbędnej zwłoki, implementowana do programu szkoleń we wszystkich jednostkach Sił Powietrznych pod nazwą "mortal tights" (zabójcze rajstopy). Oczywiście gdy tylko zostanie pokonany problem wyboru koloru getrów i rajtuzów. Można też rozważyć, czy pilotom myśliwców wysokomanewrowych nie lepiej byłoby zafundować program ćwiczeń ze wstążką, a załogom maszyn transportowych, dajmy na to - balet w wodzie. Przed każdym lotem operacyjnym gotowość pilotów proponuję sprawdzać w tańcu z gwiazdami. Będzie to też okazja do promocji obronności - wypisz, wymaluj modelowa realizacja świetlanej idei taniego państwa. Rozumiem też, że wdrażanie dyrektywy aerobikowej Edmund Klich rozpocznie od własnej komisji, tym bardziej że jest w tej grupie kilku czynnych pilotów. Panowie, do dzieła! Na gimnastykę artystyczną nigdy nie jest za późno, a minister Grabarczyk na pewno sali z lustrami nie poskąpi.
Niestety, Edmund Klich nic nie pisze o seansach jogi, kąpielach w borowinie czy wystroju kokpitu według zasad feng shui, który sprawiłby, że rozciągnięci po serii aerobikowych ćwiczeń piloci lataliby jeszcze bardziej bezstresowo. Na specjalną prośbę kolegów z redakcji dorzucam do rozważenia postulat masujących foteli i relaksacyjnej muzyki w kabinie. Ale jest szansa, że jeszcze o tym przeczytamy, bo polski akredytowany zapowiada kolejną książkę.
Katarzyna Orłowska-Popławska
Nasz Dziennik 2011-09-23
Autor: au