Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Morderca z Tuluzy nie żyje

Treść

Nie żyje 23-letni Mohammed Merah, podejrzany o zabicie siedmiu osób na południu Francji. Zamachowiec zginął po 32 godzinach oblegania przez policję jego mieszkania w Tuluzie.

- Podejrzany o siedmiokrotne zabójstwo zginął po skoku z okna swojego mieszkania w Tuluzie, które od środy rano było otoczone przez policję - powiedział wczoraj po zakończonej akcji minister spraw wewnętrznych Francji Claude Gueant. - Mohammed Merah wyskoczył z okna, cały czas strzelając w kierunku policjantów. Znaleziono go martwego na ziemi - dodał szef MSW. Istnieje jednak wiele rozbieżności co do tego, w jaki sposób rzeczywiście nastąpiła śmierć zamachowca. Część mediów podaje bowiem, że 23-latka zastrzelili antyterroryści w trakcie szturmu na budynek, w którym ten się zabarykadował. Te same media dodają, iż mężczyzna zastawił na próbujących dostać się do mieszkania policjantów pułapkę i próbował uciekać, w związku z czym otwarto do niego ogień.
Funkcjonariusze elitarnej jednostki policji (RAID) wkroczyli do mieszkania podejrzanego wczoraj chwilę po godzinie 11.00, gdy od kilku godzin zamachowiec nie dawał znaków życia. Jak relacjonował jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z dziennikarzami, w związku z przedłużającym się brakiem kontaktu policja podejrzewała, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo. Potwierdzać by to mogły dwa strzały, które rozległy się w mieszkaniu w nocy. Dlatego też w pobliżu oblężonego budynku policja przeprowadziła kilka celowych eksplozji, by - jak zauważa BBC - przestraszyć podejrzanego i zmusić go do dania jakiegoś znaku życia. Te jednak pozostały bez odzewu, w związku z czym podjęto decyzję o wkroczeniu do mieszkania. Najpierw jednak antyterroryści odcięli dopływ prądu, gazu i bieżącej wody do mieszkania Meraha. Chcąc uniknąć ewentualnej pułapki, postanowili też nie wchodzić przez drzwi bądź okna, a do budynku dostali się, wysadzając mur oddzielający go od sąsiedniego mieszkania.
Kiedy jednak weszli do środka, mężczyzna rozpoczął gwałtowny ostrzał. - W chwili, gdy do łazienki, w której ukrywał się zamachowiec, skierowano kamerę inspekcyjną, zabójca wyszedł z pomieszczenia, odpowiadając skrajnie intensywnym ostrzałem - powiedział minister Gueant, dodając, że Merah strzelał z kilku sztuk broni jednocześnie i rzucał granatami ręcznymi. W czasie szturmu rannych zostało dwóch policjantów, w tym jeden ciężko. Minister zaznaczył, iż podczas rozmowy z biorącym udział w akcji policjantem ten przyznał, że jeszcze "nigdy nie widział równie brutalnej operacji". Jak podała jedna z francuskich dziennikarek, w ciągu tych niespełna pięciu minut padło około 300 strzałów.
Gratulując policji akcji, prezydent Nicolas Sarkozy podczas telewizyjnego wystąpienia zapewnił obywateli, że choć pierwotnym celem było pochwycenie mężczyzny żywego tak, by można go było postawić przed wymiarem sprawiedliwości, to jednak na skutek przedłużającego się oblężenia i rosnącego zagrożenia funkcjonariusze postanowili przypuścić szturm. Prezydent obiecał także przeprowadzenie szczegółowego śledztwa, które miałoby ostatecznie wyjaśnić, czy sprawca rzeczywiście działał sam. Zapowiedział on również zaliczanie do czynów karalnych wchodzenie na strony internetowe, które nawołują do terroryzmu bądź podburzają do nienawiści i indoktrynacji ekstremistycznej.
Mohammed Merah przyznał się przed dwoma dniami do zabójstwa trzech żołnierzy Legii Cudzoziemskiej pochodzących z regionu Maghrebu w Tuluzie i pobliskim Montauban, do których doszło 11 i 15 marca, oraz do zastrzelenia w poniedziałek 30-letniego nauczyciela i trojga dzieci przed szkołą żydowską w Tuluzie. Zabójstwa miały być zemstą za śmierć palestyńskich dzieci w konflikcie izraelsko-palestyńskim oraz odwetem na francuskiej armii za udział w zagranicznych interwencjach zbrojnych. Twierdził też, że nie żałuje tego, co zrobił, a jedynie tego, że nie zabił większej liczby osób. Podczas rozmów z policjantami szczycił się zwłaszcza tym, że upokorzył Francję.

Marta Ziarnik

Nasz Dziennik Piątek, 23 marca 2012, Nr 70 (4305)

Autor: au