Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Moratorium dla aborcji?

Treść

Prawo do życia nie jest wymysłem Watykanu ani nie podlega administracji państwa, lecz jest prawem człowieka. Katolicy i ludzie dobrej woli na całym świecie jednoczą się w ruchu dążącym do wprowadzenia przez rządy moratorium dla aborcji. Poparcia dla tej idei udzieliła Papieska Rada ds. Rodziny. Rocznie z powodu praktyk aborcyjnych ginie około 50 milionów dzieci.

"Boże Narodzenie, święto Młodzianków, niedziela Świętej Rodziny, uroczystość Bożej Rodzicielki, zarówno we Włoszech, jak i w Hiszpanii, znalazły swoje nieoczekiwane i spektakularne echo nie tylko w Kościele, lecz także w całym społeczeństwie, nawet w kręgach mocno zeświecczonych" - tak rozpoczął swoją refleksję Sandro Magister pod uroczystym, nieco patetycznym tytułem "Nie dotykajcie Dziecka. Kościół błogosławi światowe moratorium w sprawie aborcji" (www.chiesa.espresso.repubblika.it, 7.01.2008 r.).

Początek pewnego ruchu
Zaczęło się od tego, że 18 grudnia 2007 r. ONZ zaaprobowała moratorium w sprawie kary śmierci. Natychmiast, jakby idąc za ciosem, tego samego wieczoru w telewizji włoskiej Giuliani Ferrara, redaktor pisma "Il Foglio", zaproponował moratorium w sprawie aborcji. Tekst jego odezwy ukazał się w "Il Foglio" następnego dnia, to jest 19 grudnia, a po południu w "L'Osservatore Romano" zamieszczono wywiad z ks. kard. Renato Martinem, przewodniczącym Papieskiej Rady "Iustitia et Pax". Ksiądz kardynał powiedział, że katolicy nie uważają prawa do życia za przedmiot negocjacji lub przetargu. Jest jasne, że miliony niewinnie pomordowanych to przede wszystkim dzieci poczęte. 20 grudnia pismo włoskiego Episkopatu "Avvenire" przytoczyło pełny tekst odezwy, popierając pomysł moratorium. 21 grudnia Ferrara ogłosił, że zaczyna post od wigilii Bożego Narodzenia do Nowego Roku, aby poprzeć publicznie włoskie "Centrum Pomocy dla Życia", co znalazło bardzo konkretny odzew u pewnych sponsorów. Do redakcji pisma "Il Foglio" zaczęły nadchodzić bardzo liczne listy wyrażające poparcie dla pomysłu moratorium. Sandro pisze: "...rosnąca, niepowstrzymana rzeka listów". Pisali nie tylko katolicy zaangażowani w ruchach pro-life; autorami listów byli w dużej mierze "katolicy niedzielni", którzy poza Liturgią są "niewidzialni". Często byli to "słuchacze popularnego tu 'Radia Maria'"; ale były też osoby spoza Kościoła, zgłosili swoje poparcie także ludzie z "wielkiego świata", również pani ambasador USA przy Stolicy Apostolskiej Mary Ann Glendon. Apel znalazł poparcie Rocco Buttiglionego, lidera "chrześcijańsko-demokratycznej" partii; przyłączył się do apelu Didier Sicard z Francji, Carlo Casini z Italii, Roger Scruton z Anglii, bioetyk Leon Kass z USA. 31 grudnia w wywiadzie dla telewizji ks. kard. Camillo Ruini podsumował stanowisko Kościoła w tej sprawie: "Uważam, że po pomyślnym uchwaleniu moratorium w sprawie kary śmierci jest czymś bardzo logicznym zwrócić uwagę na problem aborcji i wezwać do moratorium, choćby po to, by obudzić sumienia i pomóc ludziom w uświadomieniu sobie prawdy, że dziecko w łonie matki jest naprawdę człowiekiem i że zamach na jego życie jest zabójstwem człowieka". Kardynał zachęcił także Włochów, aby przemyśleli stan prawny w tej dziedzinie, aby prawo było rzeczywiście czynnikiem broniącym życia.

Konkretny cel
Redaktor Ferrara pojmuje swój apel jako przede wszystkim moralny, ale także jako konkretne wezwanie skierowane do władz państwowych i organizacji międzynarodowych, aby zgodzili się na dwie rzeczy: 1. Aby zaprzestali wszelkich działań, które oznaczają popieranie i zachętę do praktyk eugenicznych; i 2. Aby wpisali do tekstu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka prawo "do urodzenia się". W pewnym publicznym wystąpieniu (w teatrze Al Verme) Ferrara wyjaśniał, że aborcja jest naprawdę zabójstwem, czynem niszczącym życie ludzkie. Poza tym mówił, że celem moratorium nie jest ustanowienie nowej dyscypliny karnej przeciw popełniającym ten czyn. Odezwa ma cel bardzo konkretny: zwrócić uwagę - między innymi Organizacji Narodów Zjednoczonych - że rocznie z powodu praktyk aborcyjnych ginie około 50 milionów dzieci, co jest faktem wstrząsającym. Wreszcie Ferrara skonkretyzował postulat w sprawie nowelizacji 3. artykułu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, stwierdzając, że należy do tekstu wpisać słowa: "Życie podlega ochronie od poczęcia aż do naturalnej śmierci" - jest to właśnie ta formuła, której nie udało się wpisać do naszej polskiej Konstytucji; niestety politycy haniebnie się zbłaźnili (wg Affari Italiani, 14 stycznia 2008 r.). 15 stycznia Ferrara wysłał specjalny list do sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna zawierający apel o ochronę życia "od poczęcia do naturalnej śmierci". Stwierdził, że dzieci nienarodzone są przedmiotem najgorszej formy dyskryminacji (Zenit, 16 stycznia 2008 r.).

Głosy z Azji
Odezwa redaktora Ferrary znalazła echo także w Korei i Indiach, skąd wysłano depesze popierające tę inicjatywę (AsiaNews.it, 8 stycznia 2008 r.). Sekretarz Ruchu Obrony Życia przy Konferencji Episkopatu Korei Fr. Song napisał m.in.: "Witamy z zadowoleniem uchwalone przez ONZ 18 grudnia moratorium w sprawie kary śmierci i uważamy, że logiczną konkluzją jest rozszerzyć moratorium na aborcję. Jest faktem, że życie ludzkie rozpoczyna się w momencie poczęcia. Dlatego, gdyby nie podjęło się konkretnego wysiłku dla uszanowania i dla ochrony życia od tego właśnie momentu, wszelki ruch pro-life i wszelki wysiłek dla zbudowania kultury życia, i wszelkie dążenie, by chronić życie ludzkie (łącznie z adopcją i moratorium na karę śmierci!), byłyby puste i bezowocne. W rzeczywistości liczba przestępców poddawanych egzekucji każdego dnia pozostaje w nikłej proporcji w stosunku do tysięcy niewinnych istot ludzkich mordowanych po cichu na całym świecie. Dlatego w pełni popieram inicjatywę inaugurującą ruch na rzecz moratorium na aborcję, obejmując tym zakazem także manipulacje na embrionach w ramach badań nad komórkami macierzystymi, sztuczne zapłodnienie i niszczenie embrionów dotkniętych wadami rozwojowymi, ponieważ również te płody są istotami ludzkimi stworzonymi na obraz Boży...".
Zdecydowanie poparł inicjatywę moratorium kard. Oswald Garacia, arcybiskup Mumbai (AsiaNews.it, 7 stycznia 2008 r.). Powiedział między innymi: "Jest absolutnie konieczne, aby międzynarodowa społeczność uwrażliwiła się na tworzenie i budowanie kultury życia. Aborcja jest strasznym złem i aborcja stała się głównym zagrożeniem dla ludzkiej godności, ponieważ bezpośrednio atakuje życie. Trzeba podkreślić, że aborcja jest przestępstwem popełnianym przeciw tym, którzy są najsłabsi i najbardziej bezbronni, tym, którzy są rzeczywiście 'najbiedniejsi z biednych'. (...) Aborcja jest śmiercią prawdziwej wolności; przypisywać sobie prawo do aborcji lub prawo 'wyboru' oznacza nadawać ludzkiej wolności przewrotne i nikczemne znaczenie: jest to przypisywanie sobie absolutnej władzy nad innymi i przeciwko innym. (...) Jeszcze raz powtarzam, że całym sercem witam moratorium na aborcję. Każda osoba musi zdecydować się na to, by nigdy nie godzić w niewinne życie, choćby było kalekie, ułomne i zaniedbane. Aborcja nie może być moralnie tolerowana jako 'wybór', gdyż jest radykalnie przeciwna miłości Boga i godności osoby ludzkiej stworzonej na Jego obraz. Jest to zawsze akt ciężkiej przemocy wobec kobiety i jej nienarodzonego dziecka". Kardynał zwrócił też uwagę na to, że w pewnych krajach Azji aborcja jest narzucana siłą przez państwo. Skrytykował również stosowaną w Indiach praktykę selektywnej aborcji skierowanej przeciw rodzącym się dziewczynkom.

"Wyszły na jaw zamysły serc"
W magazynie "Excite" ukazał się spokojny i rzeczowy artykuł informujący o treści odezwy skierowanej przez redaktora "Il Foglio" wkrótce po głosowaniu w ONZ na temat moratorium na karę śmierci. W tekście pt. "Moratoria anche per l'aborto" (Moratorium także dla aborcji) napisano m.in.: "Ferrara zwraca się z apelem do dobrych sumień ludzi cieszących się z moratorium dla kary śmierci. Słowa Ferrary są jasne, zdecydowane i zwracają się przeciwko dobrowolnemu przerywaniu ciąży, tej legalnej karze śmierci, która niszczy życie setek milionów osób. Według dziennikarza, wśród tych skazanych na śmierć nie można nie dostrzec wszystkich tych, którzy zostali poczęci w miłości lub rozkoszy, a potem zostali przeznaczeni pod topór katowski zabiegów chirurgicznych lub trucizny farmakologicznej czy pigułki RU 486". Ferrara wzywa więc, by w imię "dobrego sumienia" zakończyć "największy skandal naszych czasów". Redaktor "Excite" nie kryje, że "apel Ferrary mówi sam za siebie", wzywając do zakończenia "rzezi niewiniątek".
Z tonu artykułu informującego o apelu Ferrary należałoby oczekiwać, że treść odezwy spotka się z życzliwym przyjęciem czytelników. Tymczasem okazało się, że to, co zaproponował redaktor "Il Foglio", stało się wetknięciem kija w mrowisko lub otwarciem mitycznej puszki Pandory, czyli ujawniło bardzo różnorodne reakcje "sumień" i - jak mówi Ewangelia - "wyszły na jaw zamysły ludzkich serc" (por. Łk 2, 35). Treść komentarzy wpisywanych w blogu pod artykułem mogłaby być przedmiotem interesującego studium dla jakiegoś socjologa czy psychologa. Oczywiście jest to treść interesująca także dla teologa czy w ogóle etyka. Odsłania się tu bowiem bogaty wachlarz postaw i metod myślenia wokół sprawy, która na pierwszy rzut oka, to znaczy widziana w swoich "pryncypiach", wydaje się dziecinnie prosta. A właśnie w przypadku prostych pytań ludzie doświadczają najbardziej skomplikowanych trudności.
Podobnie jak to było w czytanym 23 stycznia w liturgii fragmencie Ewangelii. Pan Jezus zadał faryzeuszom proste pytanie: "Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli" (Mk 3, 4). Jest to bardzo pouczające, że pytanie o człowieka zamyka się zawsze w perspektywie dobra lub zła moralnego. Historia wydarzenia opisanego przez św. Marka w rozdziale 3 pokazuje, że ci, którym Pan Jezus zadał pytanie, nie powinni mieć trudności z punktu widzenia teorii moralności. Byli przecież dobrze wykształceni w Piśmie Świętym. Trudność leżała na innej płaszczyźnie: ich wola już wcześniej zwróciła się ku złu, postanowili Go bowiem zabić i umawiali się z herodiadami, w jaki sposób to zrealizować.
Pytanie Pana Jezusa genialne w swej prostocie rzuca światło na treść ich świadomości i - kierując się do ich sumienia - daje im do zrozumienia, że zło zawitało do ich serca, skoro właśnie w szabat postanowili Go zabić. Równocześnie pytanie to odsłania swoją ukrytą głębię: pojęciem życia, które jest przedmiotem pytania, zostaje ogarnięty nie tylko człowiek oczekujący uleczenia, ale i sam Chrystus, który staje się przedmiotem ataku, kiedy człowiek zostaje pozbawiony praw udzielonych mu przez Stwórcę. "Życie ocalić" to jest to, co czyni Chrystus, oddając życie za nas. A "życie zabić" - zaczyna się już wtedy, kiedy z nienawiści usuwa się człowieka z przestrzeni łaski, z przestrzeni "szabatu", który został dany człowiekowi jako szansa spotkania ze Zbawicielem. A kończy się zabiciem Chrystusa. Odmówienie człowiekowi praw danych mu przez Boga "w dzień szabatu" (to jest w czasie zbawienia, którego pełnia jest w Chrystusie) oznacza równocześnie zamach na Chrystusa. Zawsze odrzucenie człowieka oznacza odrzucenie Chrystusa. I na tym polega misterium iniquitatis obecne w każdym zamachu na człowieka.
Godne uwagi jest to, że komentarze pod tekstem "Excite" powstały w dniach poprzedzających uroczystość Bożego Narodzenia, uroczystość Świętej Rodziny, święto Młodzianków, a więc w tym czasie świętym, w którym każdy wierzący oddycha duchowym klimatem całej mistyki Betlejem. Należy stwierdzić, że tylko nieliczne, żeby nie powiedzieć wyjątkowe teksty zgadzały się w pełni z tezą, że aborcja jest przestępstwem, jest obrazą kultury i godności ludzkiej i należy uczynić wszystko, aby ten skandal zakończyć. Tylko nieliczne jednostki zdawały sobie sprawę, że życie ludzkie pozostaje w określonej relacji do Boga: że jest stworzone. Zwolennicy aborcji gniewali się na obrońców życia, iż bezprawnie powołują się na Pana Boga. Ktoś jednak rozsądnie odpowiedział: "Tu nikt nie mówi w imieniu Boga. To wam, aborcjonistom, Pan Bóg przeszkadza. Nam wystarczy rozum, który widzi, że aborcja jest zbrodnią przeciw ludzkości".
Interesujące jest, że zwolennicy obrony życia nie bali się używać rozumu w swojej argumentacji, natomiast zwolennicy aborcji posługiwali się głównie frazesami wyrażającymi głęboko niespokojne podłoże emocjonalne. Emocje i resentymenty dawały znać o sobie w wypowiedziach pełnych agresji, nienawiści, pogardy, w obraźliwych przezwiskach o najniższej "kategorii literackiej", jaka tylko może się pojawić w druku (ale nie powinna się pojawiać na łamach "Naszego Dziennika", dlatego ich nie przytoczę). Czasem ktoś się gniewał, że "Kościół i Watykan mieszają się do spraw państwa, a my jesteśmy państwem świeckim". Ten ktoś nie rozumiał, iż prawo do życia nie jest wymysłem Watykanu ani nie podlega administracji państwa, lecz jest prawem człowieka; ale właśnie komuś brakowało jasnego widzenia spraw. Ta "świeckość państwa" miała być wystarczającym uzasadnieniem dla legalności aborcji: skoro "państwo tak orzekło, to wszystko w porządku".
Ale jak wytłumaczyć komuś, że skoro państwo decyduje o tym, co jest dobre, a co jest złe, to człowiek już utracił prawo do własnego sumienia. Dobrze, że jest jeszcze coś takiego jak Kościół, który tłumaczy, iż dzięki sumieniu człowiek jest ważniejszy niż państwo, a nawet Kościołowi człowiek podlega na zasadzie tej samej prawdy, która wiąże jego samego i Kościół. Były głosy rozsądku, twierdzące, że prawo powinno jednakowo bronić wszystkich, ale wielu upominało się histerycznie o prawo do aborcji w imię "wolności". Niektórzy z humorem gratulowali pewnym komentatorom, że nie spotkała ich aborcja u progu życia i dlatego mogą przeżywać "Buon Natale". Innym składano złowrogie "życzenia" typu: "szkoda, że cię matka nie zlikwidowała przez aborcję, bo byś teraz nie mówił takich rzeczy", które oczywiście były drażliwe dla zwolenników aborcji. Były też próby analizy funkcjonowania i skutków prawa, ale oparte wyłącznie na przesłankach prawno-pozytywnych, i próby usprawiedliwiania faktu pozbywania się dzieci z powodu "trudnych warunków".

Nieobecność sumienia
Ogół wypowiedzi (poza wyjątkami) nie dotykał etycznej strony rodzicielstwa, lecz zamykał się w opisie stresu doświadczanego przez kobietę, która "nagle uświadamia sobie", że ma dziecko i równocześnie jest pewna, iż nie chce go urodzić, bo "nie może", i oczywiście wtedy znajduje ucieczkę w "prawie do aborcji". Jest godne zastanowienia, że w większości typowych wypowiedzi człowiek jako podmiot odpowiedzialności nie pojawia się, jest niemal zupełnie nieobecny w fazie poprzedzającej poczęcie. Zaczyna się pojawiać, jakby budzić się z kosmicznego letargu dopiero wtedy, kiedy dowiaduje się, że kobieta jest w ciąży. Zakłada to, że w świadomości tych ludzi nie pojawia się w ogóle myśl, iż to oni są autorami faktu, że poczyna się człowiek. Wydaje się, jakby w ich filozofii życiowej początek życia był wynikiem jakiegoś niezidentyfikowanego zbiegu okoliczności przyrody, środowiska, klimatu, kierunku wiatru, stopnia napromieniowania kosmicznego, układu planet, faz księżyca, stopnia zużycia ozonu, skali globalnego ocieplenia, jakiegoś przeciągu wiejącego z ulicy i jeszcze tam czegoś, czego dotąd uczeni nie odkryli.
Nie ukrywamy, że jest to ten typ myślenia, który cofa tę cywilizację do czasów pierwotnego barbarzyństwa. Jest to barbarzyństwo oświecone, olśnione telewizją, kamerami, opromienione mnóstwem urządzeń elektronicznych, ale nadal pozbawione zrozumienia genezy i celu człowieka. Ktoś, kto nie rozumie, w jaki sposób "pojawiła się ciąża", daje dowód, że w takim samym stopniu nie rozumie, w jaki sposób i po co on sam "pojawił się" na globie, w określonym miejscu geograficznym i dlaczego w ogóle jest mężczyzną lub kobietą. Niektórzy są nawet zadowoleni, iż dzięki genialnym pismom pornograficznym odkryli taką interesującą rzecz (rzecz!) jak seks. Ale po co mają się rodzić inni ludzie? To burzy ten z trudem uporządkowany system ekonomiczny, system wygodnej eksploatacji posiadanych dóbr... Wydaje się, że u podstaw tej katastrofy cywilizacyjnej, jaką jest plaga aborcji, leży klęska moralna człowieka, który zagubił świadomość swego człowieczeństwa. Tego nie da się ocalić przez żadne decyzje ONZ. Człowiek musi wrócić do swego POCZĄTKU, tego "Początku", o którym mówił Jan Paweł II.

Potrzeba uczciwej debaty
Ale oczywiście potrzeba podjąć debatę, do której zachęca Giuliano Ferrara, także na płaszczyźnie prawa państwowego i prawa międzynarodowego i powinny dojść do głosu prawdziwe autorytety naukowe, a nie te, które są promowane przez telewizję czy pisma sensacyjne. ONZ i inne organizacje powinny wreszcie usłyszeć głos Kościoła, który jest po prostu głosem zdrowego rozsądku, niewypaczonego uzależnieniem przez niskie interesy ekonomiczne. Byłoby czymś niezwykle zbawiennym ukrócić swawolę takich organizacji, jak Planned Parenthood, które robią coraz większy "biznes" na aborcji, planując w tym roku podwojenie ośrodków praktykujących ten niecny proceder (www.MichNews.com, 18 stycznia 2008 r.). Należałoby także skorygować regulaminy działania takich organizacji, jak "eksperci" od praw człowieka, które pod szyldem Komisji Europejskiej mieszają się do wewnętrznych spraw państw członkowskich, działając przeciw prawdziwym prawom człowieka. Takie przykłady wylicza Samantha Singson (www.MichNews.com, 18 stycznia 2008 r.), omawiając artykuł Jakoba Cornidesa pt. "Human Rights Pitted Against Man". Chodzi tu m.in. o naruszenie porządku prawnego Polski i Słowacji. Powinno się poddać analizie fakt podnoszony wielokrotnie przez Stolicę Apostolską, że w wielu krajach systemy prawne i polityczne są wręcz wrogo ustosunkowane do rodziny i jej posłannictwa (por. "La famiglia sotto attacco", WWW.zenit.org/article; 23 stycznia 2008 r.).
Wszystkie państwa powinny skorygować swój system prawny w oparciu o znowelizowaną Powszechną Deklarację Praw Człowieka - to jest mającą być znowelizowaną według projektu Giulianiego Ferrary. 60-lecie tej Deklaracji, przypadające w tym roku, jest dobrą ku temu okazją. Może i nasi politycy się zrehabilitują po tej "wpadce" z ubiegłego roku i ulepszą Konstytucję, aby broniła każdego człowieka. Należy poza tym tak sformułować Konstytucję w zakresie norm dotyczących tożsamości i suwerenności naszego porządku prawnego, aby żadni agenci z Parlamentu Europejskiego nie mieszali się do naszych spraw i nie atakowali tego, co polskie i święte dla Narodu. Powinno się stanąć w obronie naszych tradycji i katolickich instytucji, w obronie wolności inicjatywy osób i wspólnot działających na gruncie Ewangelii, aby nie było u nas tak skandalicznych przypadków, jak to haniebne ujadanie mediów i pewnych polityków na Radio Maryja czy na Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Budzi się uzasadnione podejrzenie, że działa u nas grupa terrorystyczna, która chce sterroryzować i paraliżować działania podmiotów katolickich, aby Polskę "zrównać" z tym pogaństwem, jakie obowiązuje w Unii Europejskiej. Polacy powinni się temu stanowczo przeciwstawić. Takie przykłady terroryzmu antychrześcijańskiego, niestety, zdarzają się na Zachodzie, jak na przykład zwolnienie kapłana ze stanowiska proboszcza tylko dlatego, że głosił uczciwie naukę Kościoła o etyce powołania małżeńskiego (zob. LifeSiteNews.com, 7 stycznia 2008 r.). U nas pewni polityczni terroryści już dawno marzą o tym, aby w taki sposób "zdymisjonować" o. Tadeusza Rydzyka. Czy mamy te obyczaje z "dzikiego Zachodu" (a może dzikiego Wschodu?) tolerować? Czy nie jesteśmy u siebie w domu, w tym domu, obronionym za cenę niezmiernego morza cierpień, upokorzeń, walk i ofiar, a właściwie ocalonym przez niepojętą dla nas dobroć Boga?

Stanąć na gruncie prawdy
Terroryzm w stosunku do dzieci poczętych zaczyna się w samym sercu człowieka, w którym człowiek stoi twarzą w twarz z prawdą swego istnienia. A tę prawdę głosi mu nieomylnie Kościół. Powinno nas więc zastanowić, dlaczego ta sama nienawiść kieruje się ku dzieciom poczętym i ku Kościołowi, który usiłuje te dzieci bronić, głosząc prawdę. Głębiej patrząc, ta nienawiść kieruje się przeciw prawdzie, dokładniej - przeciw Prawdzie, którą jest Chrystus. Musimy stanąć w prawdzie i jasno postawić pytania: komu jest potrzebna aborcja? Komu jest potrzebny homoseksualizm? Komu jest potrzebne rozbicie rodzin? Komu jest potrzebne szerzenie rozwiązłości i zgorszenia wśród dzieci i młodzieży? Komu jest potrzebne podkopywanie wiary w Boga, w Chrystusa i Kościół poprzez podłe i barbarzyńskie programy "mediów"? Naprawdę nikomu z uczciwych i rozsądnych ludzi nie jest to potrzebne. Jest to potrzebne tylko pewnym grupom politycznym, które mając pieniądze i dostęp do masowych środków propagandy, robią wszystko, aby zniszczyć rodzinę i nasz Naród, a przez to zabić cywilizację chrześcijańską, której fundamentem jest właśnie rodzina, prawdziwa rodzina.
Kiedyś mobilizowano Polaków, aby protestowali przeciw "imperializmowi i kolonializmowi amerykańskiemu". Dziś przyszedł czas, kiedy trzeba protestować przeciw burzeniu podstawowych zasad moralnych, od których zależy ocalenie godności ludzkiej, ocalenie prawa do życia, a nawet prawa do bycia człowiekiem, prawa do własnego sumienia, wolnego od podstępnych manipulacji i zniewolenia kłamstwem "poprawności politycznej". Polacy muszą uczynić wszystko, aby obronić swoją tożsamość, swoją kulturę w zakresie prawa i obyczaju, swoją suwerenność, której najgłębsze korzenie są ukryte w tajemnicy Stworzenia. Ludzkość nie potrafi uczynić niczego godnego swego człowieczeństwa, jeśli nie oprze się z całym przekonaniem o Boską Mądrość zapisaną w planie stworzenia i zaszczepioną w rozumie osoby ludzkiej, w jej sumieniu. Wszystkie dewiacje dzisiejszej cywilizacji pochodzą stąd, że na pewnym etapie rozwoju Europy ludziom przyszło do głowy, aby odciąć się od prawa Bożego i działać tylko w oparciu o "prawa przyrody" odkrywane za pomocą nauki. W ten sposób człowiek zdegradował swoje istnienie do poziomu, na którym obecnie budzi litość i obrzydzenie w oczach Bożych. To obrzydzenie może nas obudzić. A litość może nas ocalić, jeśli zrozumiemy jej motyw.
Ks. prof. Jerzy Bajda
"Nasz Dziennik" 2008-01-29

Autor: wa

Tagi: aborcja