Moralny przewodnik polityka
Treść
Ks. Paweł Bortkiewicz TChr etyk
Dokument społeczny Konferencji Episkopatu Polski "W trosce o człowieka i dobro wspólne" ukazuje się w szczególnym momencie naszej współczesności. Jak zauważają autorzy dokumentu: "Polska znajduje się obecnie w momencie przełomowym, w którym rozwojowi - mimo wielu godnych uznania sukcesów - zagraża poważny kryzys: kryzys wartości, które spajały naród przez stulecia, pozwalając mu przetrwać w najcięższych czasach. Bez odwołania się do tych wartości postęp może okazać się tymczasowy i iluzoryczny, a w konsekwencji może nawet zagrozić istnieniu narodu".
Te słowa nadają dokumentowi charakter historyczny. Waga dokumentu jest w pełni uzasadniona. Ukazuje się on bowiem w bardzo ważnym momencie - w sytuacji konfliktu między rozumieniem postępu w kategoriach rewolucji marksistowskiej z określoną zredukowaną wizją człowieka a kategorią rozwoju typową dla nauczania społecznego Kościoła.
Popularne dzisiaj pojęcie postępu zakłada, o czym nie zawsze pamiętamy, dwa wektory. Jednym z nich jest uproszczona wizja dziejów, naznaczona linearnym rozwojem i przekonaniem o wyższości tego, co jest i nadchodzi, nad tym, co było. Drugim wektorem jest zredukowana wizja człowieka. Przykładem tak pojętego postępu była choćby rewolucja socjalistyczna, ukazująca pociąg historii toczący się po torach lepszej przyszłości. To, że pociąg ten wiózł pozbawioną podmiotowości masę proletariatu pod opieką "świadomego" maszynisty dziejów, nie miało już większego znaczenia. Tak jak wówczas, tak i dziś warto postawić sobie pytanie - czy postęp, rewolucja kulturowa, społeczna, technologiczna nie odbywa się kosztem człowieka? Czy dziś jako Naród istotnie żyjemy lepiej, gdy przestajemy cenić swoją kulturę, suwerenność, wartości, niż wtedy, gdy te wartości miały znaczenie? Czy postęp, który się dokonał bądź dokonuje, istotnie oznacza rozwój każdego człowieka we wszystkich jego wymiarach? Czy oznacza rozwój narodu?
Dokument dokonuje swoistej transmisji nauki społecznej Kościoła w obszar polskich realiów i polskich znaków czasu.
Świadomość ludzi świeckich
Zostały w nim nakreślone tak naprawdę kwestie najbardziej podstawowe. Dotyka on bowiem dwóch zagadnień - rozumienia godności osoby ludzkiej i praw osoby. I choć obydwa te pojęcia są dzisiaj odmieniane jak mantra przez polityków wszystkich opcji, to jednak widzimy, jak nieraz daleko im do ich zrozumienia. Bo jak pogodzić prawo do aborcji lansowane przez feministki z prawem do życia? Czy są to równorzędne prawa, czy może jedno z nich jest faktycznym bezprawiem? Jak rozumieć prawo do posiadania dziecka (podawane jako podstawa działań in vitro), skoro dziecko powstałe w wyniku takich zabiegów otrzymuje wątpliwy przywilej posiadania nie rodziców, lecz zespołu sztucznego unasiennienia? Gdzie jest źródło tych praw, roszczeń, dezyderatów? Czy może nim być arbitralna wola jakiegoś gremium decyzyjnego, czy też prawa te powinny wynikać wyłącznie z natury osoby ludzkiej?
Dokument Episkopatu "W trosce o człowieka i dobro wspólne" daje w tym względzie jednoznaczny i bardzo klarowny wykład. Wskazuje na znaczenie rozumienia dwóch podstawowych pojęć: godności i praw osoby we współczesnych sporach. Świadomość tych dwóch pojęć jest swoistym instrumentarium niezbędnym dla każdego katolika w orientacji we współczesnym świecie. Owe dwa pojęcia stanowią zarazem wykładnię pierwszej części tytułu dokumentu dotyczącej "troski o człowieka".
Dobro wspólne
Zamiast jednak powtórzenia klasycznej definicji tego pojęcia: "dobro wspólne obejmuje sumę takich warunków życia społecznego, w jakich ludzie mogą pełniej i szybciej osiągnąć własną doskonałość", autorzy dokumentu prezentują sumę warunków służących rozwojowi osoby ludzkiej. Biskupi zwracają uwagę na próby dewastacji rodziny - pierwszego środowiska rozwoju człowieka. Piętnują próby negowania małżeństwa jako jedynie godnego miejsca prokreacji. Wskazują też na deprecjonowanie roli rodziny, jaka dokonuje się we współczesnej kulturze. W efekcie, jak piszą biskupi: "Zabijanie dzieci nienarodzonych i szeroko propagowana antykoncepcja przyczyniły się do bardzo złej sytuacji demograficznej Polski". Kryzys rodziny, jak napisano w dokumencie, wiąże się bardzo mocno z wychowaniem, w tym także wychowaniem seksualnym. Także w tej kwestii katolicy świeccy będący rodzicami powinni przypomnieć sobie głos Kościoła na temat często pomijanej zasady pomocniczości: "Zauważamy niepokojące zjawisko, polegające na delegowaniu innych osób i instytucji w zastępstwie rodziny do wychowania seksualnego dzieci. Także w tej dziedzinie pierwszymi wychowawcami powinni być rodzice".
W zakresie aktywności politycznej dokument przypomina wszystkim o znaczeniu cnót sprawności duchowej. To bowiem te cnoty znajdują się u podłoża dobrego zrozumienia przesłania: "Istotnym elementem dobra wspólnego jest dbałość o dobry stan i długofalowy rozwój gospodarki, wspieranie rozwoju polskich przedsiębiorstw, szczególnie w ich ekspansji na rynki zagraniczne, ochrona własności prywatnej, dobry program polityki społecznej, rodzinnej i zdrowotnej, a także sprzyjające rozwojowi relacje z innymi krajami". Biskupi, pisząc o tych cnotach, bardzo wyraźnie wskazują na konieczność odcięcia się od czysto ekonomistycznej perspektywy oglądu, nastawionej na doraźność, szybki zysk, bez uwzględnienia perspektywy dłuższej niż własne pokolenie. Trudno nie dostrzec, jak bardzo ta perspektywa odbiega od myślenia w kategoriach: "dla państwa najtańsza jest rodzina bez dzieci", której konsekwencją staje się wyścig w propozycjach przedłużania wieku emerytalnego.
Konkluzją tych pomysłów jest wyraźne zalecenie Episkopatu: "Prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego, chociaż formy tego udziału, płaszczyzny, na jakich on się dokonuje, mogą być bardzo różne".
Kompendium działalności politycznej
Dokument stanowi bardzo konkretne kompendium postępowania katolika świeckiego w sferze polityki. Wychodzi ono z założenia, że polityka jest "roztropną troską o dobro wspólne", a nie tylko i nie przede wszystkim "techniką sprawowania władzy". Przyjmując pierwsze rozumienie polityki, katolik staje wobec niej jako wobec etyki życia społecznego. I dlatego zasadniczym kompasem jego postępowania staje się prawe, dobrze uformowane sumienie oraz cnoty roztropności, męstwa, umiaru i sprawiedliwości.
W dobie pragmatyzmu politycznego i zastosowania dyscypliny głosowań, prymatu interesu partii nad dobrem i prawdą - Kościół niezmiennie przypomina o sumieniu jako naczelnym atrybucie autentycznego polityka.
Roztropność to cnota szczególnie ceniona w starożytności. Jak zauważają biskupi, w sferze polityki "wyraża się w poszukiwaniu odpowiednich środków do realizacji przyjętych celów".
Problemem są właśnie owe "odpowiednie środki". W tym kontekście warto przypomnieć, co podkreślają również polscy biskupi, problem języka debat politycznych oraz związane z nim zagadnienia manipulacji słowem.
Cnota męstwa jest rozpatrywana w kontekście konkretnych decyzji politycznych, które nieraz grożą ryzykiem utraty popularności, zarzutem niepoprawności politycznej, złamaniem dyktatu interesu partii. W tym kontekście niewątpliwie oznaką męstwa jest dzisiaj pójście pod prąd poprawności politycznej i sprzeciwianie się używaniu sformułowań, takich jak np. "małżeństwa homoseksualne" czy "metody leczenia niepłodności". Nazywanie par homoseksualnych związkami sprzecznymi z naturą, a metod in vitro - sztucznym zapłodnieniem, choć jest tak naprawdę orzekaniem oczywistości, to jednak wymaga dzisiaj pewnej odwagi.
Cnota umiaru wiąże się z "rozsądnym kompromisem, a nawet przyjęciem propozycji konkurentów politycznych, jeśli takowe w wyniku dyskusji okazują się lepsze od własnych". To stwierdzenie, które pojawia się w dokumencie, wymaga autorskiego komentarza. Zasada jest prosta: Skoro bowiem "dziś, niestety, bardzo często miesza się kompromis politycznie konieczny w praktyce pokojowego współżycia obywateli z kompromisem w kwestiach wiary i prawdy", trzeba przypomnieć, że istnieją w tych właśnie płaszczyznach granice etyczne.
Bardzo ważnym punktem dokumentu jest rozważanie na temat cnoty sprawiedliwości. "Ta cnota wymaga od polityka, by miał także na uwadze, ze względu na dobro wspólne, interesy innych grup społecznych". Takie ujęcie sprawiedliwości oznacza potrzebę budowania dialogu społecznego i autentycznego społeczeństwa obywatelskiego. W procesie tym niezwykle istotną rolę odgrywa zaufanie. Tutaj właśnie biskupi stawiają bolesną i trudną dla zainteresowanych diagnozę sytuacji: "Istnieje dość powszechne przekonanie, że polityka opiera się na kłamstwie. Niezrozumiała dla większości obywateli gra polityczna, brak transparentności, uchylanie się od realizacji licznych obietnic przedwyborczych, ukrywanie prawdziwych celów prowadzonej polityki - to wszystko sprawia, że całą klasę polityczną, a zwłaszcza sprawujących władzę, podejrzewa się o manipulowanie prawdą, ukrywanie prawdy czy wręcz o kłamstwo".
Rolę katolika świeckiego wyznaczają pełnione przez niego zadania. Jako wyborca jest z pewnością wezwany do odpowiedzialnego wyboru polityków, którzy reprezentują wskazane cnoty i kierują się dobrem wspólnym, a nie interesem partii. Jako czynnie zaangażowany, polityk jest wezwany do życia w prawdzie i życia według wartości, przez co buduje model demokracji, której istotą nie jest wyłącznie mechanizm głosowania większościowego, lecz budowanie państwa prawa opartego na wartościach moralnych.
Nie sposób wreszcie nie zauważyć prawa do głosu, jaki ma Kościół katolicki w debacie politycznej. Owo prawo upoważnia autorów dokumentu do zdecydowanego apelu: "Apelujemy więc do całego społeczeństwa i do każdego obywatela z osobna, aby głosować zawsze na osoby, które nie lekceważą cnót politycznych i zasad moralnych. Równocześnie zwracamy się do polityków, by odważnie podnosili standardy moralne życia publicznego i nie bali się wprowadzać do niego etyki cnót politycznych. Tylko tak uprawiana polityka nie będzie zniechęcała obywateli do aktywnego udziału w życiu politycznym".
Nasz Dziennik Czwartek, 29 marca 2012, Nr 75 (4310)
Autor: au