Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mojzesowicz złożył rezygnację

Treść

Sekretarz stanu w kancelarii premiera Wojciech Mojzesowicz złożył od dawna zapowiadaną rezygnację z pełnionej od półtora miesiąca funkcji. Twierdzi, że odchodzi także z życia publicznego, choć nie rezygnuje z mandatu poselskiego. To konsekwencja ujawnienia taśm z jego rozmów z Renatą Beger.

Ci, co znają Mojzesowicza mówią, że nic go bardziej nie dobiło, jak zdrada przez długoletnią koleżankę. Poseł Prawa i Sprawiedliwości, przez blisko pięć lat szef sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wcześniej był politykiem Samoobrony. W jednym z ostatnich wywiadów wspominał, jak często podróżował do Warszawy razem z Renatą Beger, gdy robili zrzutkę pieniędzy na paliwo, by było taniej. W krótkim czasie Mojzesowicza spotkały dwa ciosy. Najpierw Andrzej Lepper, jeszcze przed rozpadem koalicji, oskarżył go o dywersję, krytykowanie rządu na spotkaniach z rolnikami i pracownikami administracji rządowej. Atak był tak ostry, że władze PiS poprosiły go, by zrezygnował z przewodniczenia komisji. Samoobrona nie została jednak usatysfakcjonowana, bo nie dość, że Mojzesowicza zastąpił uważany za "jego człowieka" Zbigniew Dolata (PiS), to jeszcze kilkadziesiąt godzin później premier Jarosław Kaczyński awansował go na sekretarza stanu w swojej kancelarii. Miał mu doradzać w kwestiach rolnictwa. Lepper odczytał to jako wotum nieufności dla swojej pracy w ministerstwie. Koalicja szybko się rozpadła.
Mojzesowicz nie najlepiej czuł się jako urzędnik. Zawsze mówił, że jest przede wszystkim rolnikiem, a potem dopiero posłem. Teraz musiał jeszcze siedzieć za biurkiem. Podkreślał jednak, że jest członkiem swojej partii i jako taki wykonuje polecenia prezesa. Jednym z nich był udział w negocjacjach z tymi posłami Samoobrony, którzy, nie zgadzając się z decyzją Leppera o zerwaniu koalicji, chcieli opuścić swój klub. Wśród nich, przynajmniej teoretycznie, była Beger. W porozumieniu z dziennikarzami TVN nagrała ona za pomocą ukrytej kamery przebieg rozmowy z ministrem Adamem Lipińskim, podczas której przedstawiała swoje żądania. Według relacji samych dziennikarzy, gdy uznali oni, że mają już materiał, posłanka namówiła ich do pozostawienia sprzętu. Miał przyjść jeszcze Mojzesowicz. Przyszedł. Namawiał Beger do upierania się przy stanowisku sekretarza stanu w ministerstwie rolnictwa, bo "się nadaje". Na dodatek rozmowa była prowadzona językiem obfitującym w przekleństwa. Także ten film pokazano w TVN. Mojzesowicz się załamał. Przyznał, że zawsze wierzył ludziom i do "Reni" szedł jak do dobrej koleżanki. Jego wczorajsza decyzja o odejściu z polityki ma z pewnością również związek z nie najlepszym stanem zdrowia.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-10-24

Autor: wa

Tagi: wojciech mojzesowicz