Mojzesowicz tylko na żniwa?
Treść
Z wicepremierem Przemysławem Gosiewskim z PiS rozmawia Magdalena M. Stawarska
Premier Jarosław Kaczyński udał się na urlop, media podają, że to Pan będzie go zastępował w tym czasie...
- Śmieszą mnie trochę te wszystkie informacje medialne, bo jak premier jest na terenie kraju, to po prostu pełnomocnictwo nie jest udzielane. Premiera zastępuje się wówczas, kiedy wyjeżdża za granicę. Wielokrotnie już zastępowałem pana premiera wówczas, kiedy prezes Rady Ministrów opuszczał Polskę. Mam urlop do 18 sierpnia, a wówczas gdy pan premier opuszczałby Polskę, to jestem informowany przez szefa kancelarii o tym, że otrzymuję odpowiednie uprawnienia.
A Pana ktoś zastępuje w czasie urlopu?
- Minister Jacek Kościelniak.
Ile jest prawdy w spekulacjach, że czas urlopu premiera będzie swoistym sprawdzianem, czy i ilu kolegów z Samoobrony uda się "wyciągnąć" ministrowi Wojciechowi Mojzesowiczowi...
- Ależ to jest oczywiście nieprawdziwa rzecz, urlopy były zaplanowane od szeregu miesięcy i po prostu to wcale nie ma nic wspólnego z misją pana Mojzesowicza. Poza tym jego misja dotyczy dzisiaj przede wszystkim spraw związanych z obszarem rolnictwa, głównie dokończenia negocjacji co do PROW (Plan Rozwoju Obszarów Wiejskich). Ponadto jest to gorący czas dla każdego ministra rolnictwa, bo są żniwa. Podkreślam raz jeszcze - urlop nie ma nic wspólnego z jakimiś bieżącymi wydarzeniami.
Powołanie Wojciecha Mojzesowicza na ministra rolnictwa to policzek dla Samoobrony i - jak zgodnie podkreśla LiS - zerwanie umowy koalicyjnej.
- Nie został żaden warunek złamany. Nie możemy sobie pozwolić na sytuację, w której w momencie żniw nie ma ministra rolnictwa. Mojzesowicz został ministrem dlatego, że nie spotkaliśmy się z dobrą kandydaturą ze strony Samoobrony. Nie została przedstawiona żadna pozytywna kandydatura, tym bardziej że nie można pana Sikory powołać na ministra rolnictwa, gdyż ma on tyle wspólnego z rolnictwem, co ja z nauką o Chinach. Jest osobą, która nigdy nic wspólnego nie miała z rolnictwem. Taka osoba nie mogłaby niczym zarządzać, bo do tego trzeba mieć elementarną wiedzę, a tego warunku nie spełniał pan Sikora.
Ale umowa koalicyjna przewiduje, że stanowisko ministra rolnictwa przypisane jest Samoobronie.
- Zgadzam się, że tak jest, dlatego czekaliśmy na wskazanie kandydata, który ma jakiekolwiek kompetencje. Ja sam sugerowałem, że taką osobą mógłby być wiceminister Maciej Jabłoński, osoba, którą dobrze oceniamy jako wiceministra. Natomiast tutaj została nam przedstawiona osoba, która nie może pełnić tej funkcji z braku jakichkolwiek kompetencji.
To nie można było dogadać się z Samoobroną, że potrzebna jest inna kandydatura na to miejsce?
- My w tej sprawie sugerowaliśmy, że chcemy wskazania osoby kompetentnej, ja nawet publicznie mówiłem, że mógłby to być wiceminister Jabłoński jako osoba najbliższa panu Lepperowi, albo pan minister Andrzej Aumiller - jak było wstępnie planowane, także możliwości istniało szereg. Sądzę, że wystawienie pana Sikory było zwykłą prowokacją, bo nie ma on żadnych kompetencji w obszarze rolnictwa.
Co zatem oznaczałoby faktyczny koniec koalicji, skoro zerwanie jakiegoś z elementów umowy koalicyjnej nie świadczy jeszcze o jej upadku?
- Jeżeli Liga Polskich Rodzin i Samoobrona będą chciały współpracować, przyjmą plan pana premiera Jarosława Kaczyńskiego, to ja uważam, że koalicja może funkcjonować jeszcze przez najbliższe dwa lata. Jeżeli będziemy mieli inną decyzję, to oczywiście koalicja się rozpadnie, a skutkiem tego będą wcześniejsze wybory.
W niedzielę Samoobrona ma zdecydować o tym, czy pozostali ministrowie z ramienia Samoobrony - pani Anna Kalata i pan Andrzej Aumiller - pozostaną dalej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a we wtorek zarząd główny LPR podejmie decyzję, czy pozostanie w koalicji, czy też nie.
- Jeżeli partie podejmą decyzję o opuszczeniu koalicji, to jest jasne, że jej przedstawiciele przestają pełnić funkcje i muszą opuścić rząd.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-08-02
Autor: wa