Módlmy się za Egipt
Treść
Sytuacja w Egipcie jest wynikiem dobrze przygotowanej strategii zwolenników nieładu, zmierzającej do destabilizacji kraju, najprawdopodobniej w celu zdobycia władzy. Taką opinię wyraził ks. kard. Antonios Naguib, patriarcha Kościoła katolickiego obrządku koptyjskiego. Tymczasem chrześcijanie, coraz bardziej niepewni przyszłości, modlą się, by nie doszło do wojny domowej. O modlitwę w intencji Egipcjan zaapelował wczoraj w czasie spotkania na modlitwie "Anioł Pański" Ojciec Święty Benedykt XVI.
- Proszę Boga, aby ziemia ta, błogosławiona przez obecność Świętej Rodziny, odnalazła spokój i pokojową koegzystencję dzięki zbiorowemu zaangażowaniu na rzecz dobra wspólnego - mówił wczoraj Ojciec Święty. Sytuacja narodu egipskiego, a szczególnie tamtejszych chrześcijan, jest bardzo trudna. Jak twierdzi ks. kard. Antonios Naguib, mimo wzmożonej aktywności fundamentalistów islamskich, m.in. Bractwa Muzułmańskiego, zamieszki w Egipcie mają jednak przede wszystkim charakter polityczny. Patriarcha katolickich koptów przypomina, że pierwsze manifestacje z 25 stycznia były pokojowe, ale przeniknęły do nich grupy polityczne, "które skorzystały z okazji do narzucenia swoich programów, nawet przy użyciu przemocy".
Mimo że zamieszki nie mają charakteru antychrześcijańskiego, wyznawcy Chrystusa żyją w coraz większym strachu o przyszłość. Jak podkreśla ks. Giorge Wadia, salezjanin pochodzenia egipskiego pracujący w Aleksandrii, dopóki konflikt ma podłoże społeczne, nie ma bezpośrednich obaw o Kościół i wiernych. - Manifestujący wystąpili przeciwko rządowi, a nie religii - wyjaśnia ks. Wadia. Jednak - jak dodaje, sytuacja może się diametralnie zmienić, jeżeli rząd zostanie obalony, a do władzy dojdą fundamentaliści islamscy. - Kontaktuję się z moją rodziną z Kairu i rozmawiamy o niełatwej sytuacji i niepewności o naszą przyszłość, moi rodzice żyją w wielkim strachu przed tym, co będzie - wyznaje salezjanin. - Proszę o modlitwę w intencji naszego narodu, zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów - apeluje ks. Wadia.
Maria Popielewicz
Nasz Dziennik 2011-02-07
Autor: jc