Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Modlitwa Jezusowa będzie nas prowadzić do prawdziwej rewolucji naszego życia...

Treść

W swojej pierwszej encyklice, która została poświęcona Jezusowi, jako Odkupicielowi człowieka, papież wskazuje, że to Chrystus „objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi”. Tylko w Synu Bożym „człowiek odnajduje swoją właściwą wielkość, godność i wartość swego człowieczeństwa”. „Człowiek zostaje w Tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo! Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3,28). Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca – nie wedle jakichś tylko doraźnych, częściowych, czasem powierzchownych, a nawet pozornych kryteriów i miar swojej własne istoty – musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa. Musi niejako w Niego wejść z sobą samym, musi sobie przyswoić, zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnaleźć. Jeśli dokona się w człowieku ów dogłębny proces, wówczas owocuje on nie tylko uwielbieniem Boga, ale także głębokim zdumieniem nad sobą samym. Jakąż wartość musi mieć w oczach Stwórcy człowiek, skoro zasłużył na takiego i tak potężnego Odkupiciela, skoro Bóg Syna swego Jednorodzonego dał, ażeby on, człowiek nie zginął, ale miał życie wieczne (por. J 3,16). Właśnie owo głębokie zdumienie wobec wartości i godności człowieka nazywa się Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną. Nazywa się też chrześcijaństwem” (Redemptor Hominis 10).

Co zatem mogę uczynić? Mogę wybrać Jego jako swojego Pana i Boga, tak jak to uczynił św. Tomasz Apostoł, wypowiadając słowa: Pan mój i Bóg mój (J 20,28). Drogą do tego będzie modlitwa Jezusowa. Ona nie jest tylko jednorazowym aktem, ale stałą gotowością serca, ciągłym wyborem – życia z Jezusem, dla Jezusa i ku Jezusowi. Ten wybór będzie przejawiał się w różnych okolicznościach. Modlitwa Jezusowa nie jest bowiem specjalną czynnością, wejściem w inny stan, ale to codzienność trwania przy tym, którego wybieram.

Nasze opowiedzenie się za Jezusem ma płynąć z głębokiego zaufania Bogu, a nie z niewolniczego poddania, lęku przed piekłem, bo On najlepiej wie, co jest dla człowieka dobre, co najlepsze dla jego zbawienia. Być może będzie trzeba przestawić hierarchię wartości, zrezygnować z czegoś w życiu. Jednak każdy wybór rodzi określone konsekwencje.

Przyjąć Jezusa jako swego Pana, to zdetronizować swoje JA i na tron życia zaprosić Jezusa Chrystusa. To dokonać swoistej rewolucji, zgodnie z tym, co powiedział Benedykt XVI w czasie czuwania modlitewnego podczas XX Światowych Dni Młodzieży w Kolonii 20.08.2005 r.: „Święci, (…), są prawdziwi reformatorami. (…) jedynie od świętych, jedynie od Boga bierze początek prawdziwa rewolucja, decydująca przemiana świata. W minionym wieku przeżywaliśmy rewolucje, których wspólny program głosił, by nie oczekiwać na pomoc Boga, lecz całkowicie wziąć we własne ręce sprawy świata, aby go zmienić. I zobaczyliśmy, że w ten sposób ludzki i stronniczy punkt widzenia uważany był za absolutne kryterium, którym należało się kierować. Nadawanie wartości absolutnej temu, co nie jest absolutne, lecz względne, nazywa się totalitaryzmem. Nie czyni człowieka wolnym, lecz pozbawia go godności i zniewala. To nie ideologie zbawiają świat, lecz jedynie wpatrywanie się w żyjącego Boga, który jest naszym Stwórcą i stoi na straży wolności oraz tego, co naprawdę dobre i autentyczne. Prawdziwa rewolucja polega jedynie na wpatrywaniu się w Boga, który jest miarą tego, co sprawiedliwe, i zarazem jest wieczną miłością. A co może zbawić, jeżeli nie miłość”?

Modlitwa Jezusowa będzie nas prowadzić do prawdziwej rewolucji naszego życia. Dokona się to tylko poprzez wybór Jezusa, którego wzywamy w modlitwie. Ten wybór będzie generował zmianę patrzenia i przeżywania rzeczywistości, doświadczenia inności życia, dostrzegania jego sensu oraz celu. Modlitwa Jezusowa będzie odrywać człowieka od niego samego, a prowadzić ku Chrystusowi. Ta modlitwa słusznie nazywana jest modlitwą serca, ponieważ „tylko sercem można naprawdę poznać człowieka. Faryzeusze i saduceusze w istocie poznali Jezusa w sposób zewnętrzny, słuchali Jego nauczania, znali wiele dotyczących Go szczegółów, ale nie poznali Go w Jego prawdzie. (…) Natomiast apostołowie, dzięki przyjaźni, która wymaga udziału serca, zrozumieli przynajmniej to, co najważniejsze, i zaczęli zdawać sobie sprawę, kim jest Jezus” (Benedykt XVI).

Nie bez przyczyny słowa modlitwy Jezusowej zaczynają się od słowa Panie. To słowo jest głęboko teologiczne. Jest wyznaniem Bóstwa Jezusa z Nazaretu. To wyznanie wiary w Syna Bożego, w dzieło Jego zbawienia. To uznanie Go jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela. Nie można tych słów tak po prostu wypowiedzieć. To wyznanie wiary. To wybór życia, to opowiedzenie się za Jezusem, to oddanie czci Synowi Bożemu, to oddanie pokłonu, który się należy tylko Bogu.

W naszym życiu możemy iść za Jezusem. Nawet jesteśmy w stanie robić dla Niego wiele rzeczy. Potrafimy często znajdować czas na modlitwę i być zarazem zaangażowani w grupy parafialne, dzieła charytatywne, różne posługi. Jednak to chodzenie za Jezusem może nie być całkowicie właściwe. Chrześcijanina nie można tylko rozpoznać po tym, że nosi medalik i jest pobożny. Jezus nawet wtedy może nie być Panem naszego życia. Może być bowiem tak, że osoba bardzo pobożna więcej czasu poświęca Jezusowi niż osoba, dla której rzeczywiście jest On Panem, ale po to jedynie, aby zrealizować swoje zamiary. Człowiek taki ma własną wizję świata i sam chce ją osiągnąć. Boga będzie przeżywał jako tego, który dużo może i będzie szukał sposobów jak Go nakłonić do swoich planów. Bóg wtedy staje się narzędziem, a gdy coś zawodzi to może nastąpić kryzys wiary, który nie wiadomo dokąd człowieka zaprowadzi. Końcowym skutkiem może być utrata wiary. Ta religijność, bo nie wiara, nie różni się niczym od pogaństwa. Chrześcijaństwo zaczyna się wtedy, gdy zaczynasz rezygnować z własnych planów i pytasz o wolę Boga. Gdy Chrystus ma swobodę działania w tobie, wtedy zaczyna kształtować się w człowieku wewnętrzny ład, oparty na pokoju, cierpliwości, łagodności, opanowaniu, przebaczeniu, wierności.

Benedykt XVI podczas Mszy św. 24 kwietnia 2015 r., inaugurującej jego pontyfikat, powiedział znamienne słowa: „Kto wpuszcza Chrystusa, nie traci nic, absolutnie nic z tego, co czyni życie wolnym, pięknym i wielkim. Nie! Tylko w tej przyjaźni otwierają się na oścież drzwi życia. Tylko w tej przyjaźni rzeczywiście otwierają się wielkie możliwości człowieka. Tylko w tej przyjaźni doświadczamy tego, co jest piękne i co wyzwala. Tak też dzisiaj chciałbym z wielką mocą i przekonaniem, począwszy od doświadczenia swojego długiego życia, powiedzieć wam, droga młodzieży: nie obawiajcie się Chrystusa! On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej”.

Brunon Koniecko OSB – urodził się w 1983 r. w Białymstoku. Jest absolwentem administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Od 2012 profes opactwa tynieckiego. W latach 2011-2016 pracował w Wydawnictwie Benedyktynów Tyniec. Od 2015 r. jest sekretarzem kapituły klasztoru tynieckiego. Prowadzi rekolekcje „Oddychać Imieniem. Modlitwa Jezusowa” w Tyńcu. Autor książki Medytować to…

Źródło: ps-po.pl,

Autor: mj