Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Modlitwa czyni nas przyjaciółmi Boga

Treść

Prawdziwa modlitwa, która całkowicie angażuje i pochłania, nie jest jedynie czynnością serca i warg. Jest dziełem całego człowieka, a więc naszego rozumu i woli. Niewątpliwą korzyścią, jaka płynie z modlitwy, jest to, że potrafi nas zmienić. Kieruje nas ku Bogu i jednoczy z Nim. Jednocześnie jednak zmienia nas samych - prowadzi do oczyszczenia i wzrostu naszej miłości.

Modlitwa jest przebywaniem w obecności Boga, którego uznajemy za swego największego przyjaciela. To bardzo intymne obcowanie przyjaciół, którzy nie mają przed sobą tajemnic. Bycie razem, rozmowa służą nie tylko lepszemu poznaniu się przyjaciół, ale upodobnieniu się jednego do drugiego. Ludowe przysłowie mówi: "Kto z kim przestaje, takim się staje". Jeśli przebywamy ze złymi ludźmi, możemy przejąć od nich zło, którego się dopuszczają. Złe towarzystwo psuje dobrych. Jeśli przebywamy blisko z naszym Przyjacielem - Bogiem, upodabniamy się do Niego. Na modlitwie możemy wiele "podpatrzeć" u Boga. Chrystus sam o tym mówił do apostołów: "Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni Pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi". Na modlitwie Chrystus zdradza nam tajemnice swego Serca. Uczy nas. Odsłania przed nami świat swoich wartości. Mozolnie kształtuje nasze sumienie, uwrażliwiając je na dobro, prawdę i piękno. Przebywając z Nim, rozważając Jego Słowo, stajemy się Jego przyjaciółmi, wzrastamy w mądrości Bożej, którą dzieli się On z nami. Uczymy się patrzeć na siebie i świat Jego wzrokiem. Co więcej, modlitwa nie kończy się na teoretycznym poznawaniu woli Chrystusa lub na rozważaniu Jego nauki. "Będziecie moimi przyjaciółmi, jeśli będziecie zachowywali Moje przykazania".
Właśnie modlitwa nie pozwala człowiekowi tkwić w bezczynności. Stanowi potężny bodziec do działania. Ten, kto się modli tylko pozornie, zostaje nieporuszony, bezczynny. Tak naprawdę modlitwa przysposabia do wielkich czynów. Daje łaskę, która pozwala człowiekowi żyć miłością. Chrystus, zanim rozpoczął swą publiczną działalność, najpierw przez czterdzieści dni i nocy modlił się na pustkowiu. Ta modlitwa stała się bezpośrednim przygotowaniem do pracy apostolskiej.
Podobnie też, zanim oddał swe życie za wielu, spędził kilka godzin na samotnej modlitwie w Ogrójcu. Człowiek nie będzie w stanie udźwignąć swego krzyża, wypełnić woli Bożej, zrealizować największego przykazania miłości bez uprzedniego zanurzenia w modlitwę. Dobrze to rozumieli święci, którzy łączyli w naturalny sposób modlitwę z działaniem. Historia Kościoła zna wielu świętych, którzy dokonali niezwykłych dzieł, którzy byli ludźmi czynu. Ciekawe jest to, że zawsze ich działaniu praktycznemu towarzyszyła głęboka modlitwa. Tak jak Jezus najpierw "przemodlali" swe zamiary i plany. Wsłuchiwali się w głos Boży, aby odczytać wolę Boga. Na kolanach podejmowali nieraz bardzo ryzykowne i odważne decyzje. A w trudnych chwilach nie chwiali się, gdyż modlitwa pomagała im zachować spokój i męstwo. Wiedzieli, że mogą liczyć na swego prawdziwego Przyjaciela, który jest z nimi zjednoczony na chwile dobre i złe.
ks. Zbigniew Sobolewski
"Nasz Dziennik" 2009-05-22

Autor: wa