Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Modelowe działania bezpieki

Treść

Metody działań SB w latach 70. i 80., sposoby pozyskiwania agentów oraz ich podstawowe kategorie przedstawia książka "Podręcznik bezpieki". Przedstawione w tej monografii procedury funkcjonowania bezpieki pozwalają obalić kłamstwa, którymi się bronią byli tajni współpracownicy. Książka, której promocja odbyła się wczoraj, została wydana przez IPN. - Ta publikacja po raz pierwszy pokazuje całokształt pracy Służby Bezpieczeństwa. Autor opracował w niej szczegółowo wszystkie obecnie dostępne podręczniki i materiały szkoleniowe Służby Bezpieczeństwa - powiedział, prezentując monografię, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka. - Celem wydania tej książki było przede wszystkim stworzenie modelu pracy operacyjnej, który będzie punktem odniesienia do dalszych badań historycznych - podkreślił autor "Podręcznika bezpieki" dr Filip Musiał z krakowskiego oddziału IPN. - Model teoretyczny przedstawiony w książce w większości przypadków jest zbieżny z modelem praktycznym. To, co wymyka się modelowi teoretycznemu pracy SB, to są różnego rodzaju pozaprawne działania. To są akcje bezpieki, które są realizowane w ukryciu przed własnym państwem, ale na zlecenie PZPR, czyli różnego rodzaju pobicia, mordy skrytobójcze, podpalenia mieszkań, samochodów itd. - podkreślił krakowski historyk. - Model teoretyczny jest o tyle skuteczny, że znajdował odzwierciedlenie w praktyce, ponieważ podręczniki SB, które ten model stworzyły, były pisane przez funkcjonariuszy operacyjnych, przez ludzi z wieloletnim doświadczeniem - dodał. Autor "Podręcznika bezpieki" szeroko przedstawia kwestię tajnych współpracowników, ich pozyskiwania i sposobu współpracy. Zaprezentowano również metody pracy operacyjnej bezpieki, metody manipulacyjne oraz sposób prowadzenia i dokumentowania działań SB. Musiał zwraca uwagę, że przedstawione w książce procedury SB pozwalają na weryfikację kłamstw obecnych w dzisiejszej dyskusji na temat agentury SB. - Poprzez przedstawienie metod operacyjnych SB chciałem także pokazać, że próby fałszerstw akt były praktycznie niemożliwe - podkreślił historyk. Stwierdza on, że SB bardzo elastycznie podchodziła do kwestii składania pisemnej deklaracji, uzyskując często tylko zgodę ustną, gdy funkcjonariusz SB uznał, że może to zniechęcić kandydata na konfidenta do podjęcia współpracy. Doktor Musiał podkreśla, że mitem jest przekonanie o sporządzaniu przez agentów własnoręcznych donosów. W latach 70. i 80. większość współpracowników przekazywała bezpiece donosy ustnie, a funkcjonariusze je nagrywali lub sporządzali notatki. Nie do utrzymania są również tezy o braku wiedzy o zarejestrowaniu, ponieważ tajni współpracownicy nie mieli pojęcia o zasadach ewidencji operacyjnej stosowanej przez SB. Była to wiedza zastrzeżona. Obecne wypowiedzi bazują na aktualnie dostępnej wiedzy. Podobnie tajny współpracownik nie musiał znać swojego pseudonimu, który był mu nadawany zazwyczaj przez funkcjonariusza SB. Pseudonim był bowiem tylko narzędziem pozwalającym na ukrycie danych personalnych przed innymi pracownikami resortu. Byli TW zasłaniają się także nieprzekazywaniem istotnych informacji, ale - jak stwierdza dr Musiał - dla bezpieki były ważne nawet najbardziej, wydawałoby się, błahe wiadomości. SB pełniła zróżnicowane funkcje i wykorzystywała pozyskane informacje do różnych celów. Dlatego należy uznać, że informacji nieważnych po prostu nie było. Przekazywanie fałszywych informacji wskutek pozyskiwania wiadomości z różnych źródeł było szybko weryfikowane. Historyk IPN ocenia, że wszystkie "nie wiedziałem" stanowią zazwyczaj zasłonę dymną, mającą wprowadzić odbiorców w błąd i wzbudzić zwątpienie w fakt współpracy. Historyk podkreśla, że uzyskana po wielu latach badań historycznych wiedza na temat działań bezpieki nie znajduje odzwierciedlenia w praktyce sądów, w procesach lustracyjnych ani też w przepisach prawnych. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-11

Autor: wa