Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mniejszość w większości, choć nieformalnej

Treść

Dwudziestu głosów zabrakło opozycji, by włączyć do porządku obrad rozpoczętego wczoraj posiedzenia Sejmu projekt uchwały wzywającej premiera do dymisji. Pierwsze głosowanie od czasu rozpadu koalicji pokazało, że to nie SLD - UP ma problemy z mobilizacją swoich posłów. Dodatkowo rząd może liczyć na wsparcie grupy kilkunastu posłów tworzących z tymi klubami nieformalną koalicję parlamentarną.
Głosowanie nad włączeniem projektu tej uchwały były pierwszym punktem 43. posiedzenia Sejmu. Zaczęło się od przerwy. - Konieczne są pewne uzgodnienia między klubem a kołami - argumentował prośbę szef klubu PiS Ludwik Dorn.
Po przerwie na mównicy pojawił się lider Samoobrony Andrzej Lepper, który wskazywał na niekonstytucyjność propozycji. Domagał się też ekspertyz prawnych dotyczących uchwały. - Gdzie w Konstytucji jest mowa, że można odwołać mocą uchwały prezesa Rady Ministrów i rząd - pytał Lepper. Ponieważ, mimo wielokrotnych próśb marszałka Sejmu Marka Borowskiego, nie opuszczał trybuny, ten najpierw wyłączył mu mikrofon, a następnie nałożył karę finansową. To zaś spotkało się z ostrą krytyką ze strony Izabeli Sierakowskiej (SLD). Lepper nawiązał do tej sprawy kilka godzin później - oświadczył, że już nigdy nie zwróci się do Borowskiego per "Panie Marszałku" i dementował twierdzenia, jakoby jego działanie było kolejnym układem Samoobrony z SLD.
- Proszę - cała Samoobrona głosowała za procedowaniem nad tym projektem - mówił. To prawda: z 32 posłów tego klubu wszyscy opowiedzieli się za włączeniem tego punktu do porządku obrad. Jednak aż ośmiu posłów Samoobrony nie wzięło udziału w głosowaniu. Nie było również pięciu członków Platformy Obywatelskiej, pięciu PSL, czterech z LPR. Te nieobecności były wystarczające do sukcesu osłabionej koalicji. Przeciwko wnioskowi o uzupełnienie porządku obrad o projekt PiS głosowało 221 posłów. Za rozszerzeniem było 202 posłów, a pięciu wstrzymało się od głosu. W klubie SLD spośród 197 posłów (wczoraj dołączył do tego klubu Jerzy Michalski, który wszedł do Sejmu z listy Samoobrony) wszyscy byli przeciw - 2 było nieobecnych. W klubie UP nieobecny był tylko jeden spośród 16 posłów. Koalicję wsparło koło Partii Ludowo-Demokratycznej w liczbie 4 posłów (dwóch nie głosowało), choć pewnie nie miało to nic wspólnego z wtorkową nominacją członkini partii Romana Jagielińskiego, Renaty Nowak, na stanowisko wicewojewody łódzkiego. Za włączeniem do porządku obrad projektu PiS opowiedziało się 52 posłów PO, 42 posłów PiS (nie głosował 1), 34 posłów PSL (1 wstrzymał się, 5 nie głosowało), 32 z Samoobrony, 24 z LPR i w całości koła KN, PP i ROP (razem 12 posłów). Razem z opozycją głosowali posłowie koła Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego (6 za, 2 nieobecnych), a członkowie koła Polski Blok Ludowy wstrzymali się od głosowania (2 posłów) lub byli nieobecni (także 2).
Głosowanie pokazało, że choć w Sejmie rząd nie ma większości, to może liczyć nie na 213 głosów (SLD i UP) ale nawet na 230 (siedmiu niezrzeszonych, PLD i PBL). To zaś oznacza, że rząd mniejszościowy wspiera praktycznie większościowa koalicja parlamentarna.
Mikołaj Wójcik
Nasz Dziennik 13-03-2003

Autor: DW