Mniej krów, więcej mleka
Treść
W Polsce nie udało się zatrzymać spadku pogłowia bydła mlecznego, ale dzięki zwiększeniu mleczności krów w górę pójdą w tym roku także wskaźniki produkcji mleka. Sektor ten zmienia się również na skutek koncentracji hodowli, bo gdy część rolników pozbywa się krów, inni zwiększają liczebność swoich stad.
Wielkość pogłowia krów mlecznych systematycznie spada od kilkunastu lat. W 2010 r., według danych GUS, w polskich gospodarstwach rolnych hodowano około 2,6 mln sztuk krów, a w tym roku krajowe stado zmniejszy się prawie o 100 tys. zwierząt. To skutek głównie tego, że rolnicy, którzy osiągają z takiej hodowli niskie dochody, sprzedają swoje krowy i przestawiają się na inną produkcję. Ale nie musi to wcale prowadzić do zmniejszenia dostaw surowca do mleczarni. Wręcz przeciwnie. Jak wylicza Joanna Sych-Winiarek z Biura Analiz i Programowania Agencji Rynku Rolnego, w 2010 roku produkcja mleka spadła co prawda o około 200 mln litrów w porównaniu do 2009 roku i wyniosła 11,9 mld litrów, ale w tym roku, nawet w sytuacji dalszego spadku pogłowia krów, wróci do poziomu ponad 12 mld litrów. Będzie to skutek wzrostu mleczności krów, czyli wydajności zwierząt, oraz rosnącej opłacalności hodowli dzięki wysokim cenom skupu mleka. Tę tendencję już widać. - Według danych GUS w pierwszym kwartale 2011 roku do podmiotów skupujących dostarczono około 2,1 mld litrów mleka, o 3 proc. więcej niż w porównywalnym okresie 2010 roku - informuje Joanna Sych-Winiarek. W tej chwili jedna krowa daje średnio 4,8 tys. litrów mleka rocznie, to stosunkowo niewiele w zestawieniu z Europą Zachodnią, bo tam wydajność przekracza 6 tys. litrów. Z drugiej strony i tak w porównaniu do sytuacji sprzed 5-10 lat pod tym względem obserwujemy zdecydowaną poprawę.
Sych-Winiarek zwraca uwagę, że w Polsce postępuje proces koncentracji produkcji mleka. - Jednak nadal w gospodarstwach utrzymujących krowy obsada jest znacząco niższa niż w całej Unii Europejskiej. Krajowy producent dostarczający surowiec do podmiotów skupujących posiada 11-12 krów, podczas gdy średnio w "starej" Unii - 46 sztuk - stwierdza. I podaje przykłady państw o największej koncentracji produkcji mleka. Na świecie liderami są: Nowa Zelandia - 352 krowy na gospodarstwo, Argentyna (170), Wielka Brytania (150), USA (80) i Kanada (58). Z kolei na drugim biegunie jest Ukraina, gdzie przeciętnie rolnik dostarczający surowiec do mleczarni hoduje tylko 1,3 krowy. Jeszcze niedawno i w naszym kraju jedno gospodarstwo hodowało średnio kilka krów, a nie kilkanaście jak teraz. Joanna Sych-Winiarek przytacza też inne dane mówiące o tym, iż na świecie globalne pogłowie krów mlecznych wynosi 145 mln sztuk, czyli statystyczne stado krów liczy ledwie 2-3 sztuki. Zatem tak ogromna koncentracja hodowli, jaka występuje w świecie zachodnim, to anomalia, a nie stan naturalny.
Trzeba jednak pamiętać, że ekstensywny model hodowli sprzyja także rozwojowi sektora mleczarskiego: spadają koszty odbioru surowca, a jego ogromne dostawy zapewniają rozszerzanie produkcji i konieczność inwestowania w mleczarstwo, co napędza gospodarkę. Zresztą także wśród przetwórni obserwujemy zjawisko koncentracji, które u nas się nasiliło po wejściu Polski do UE. W 2010 r. liczba mleczarni wyniosła 205, a w 2006 roku było ich o 60 więcej. Eksperci spierają się jednak, czy w dalszym ciągu będzie spadała liczba zakładów przetwórczych, aby w wyniku restrukturyzacji na rynku pozostały tylko te największe. Pytanie, ile ich będzie za 10 lat: może 100, a może mniej. Nie brakuje wszak opinii, że po 2015 roku, gdy znikną kwoty mleczne, wiele mleczarni upadnie, bo nie wytrzymają konkurencji: rolnicy będą przechodzić tam, gdzie zaoferuje się im więcej pieniędzy za mleko.
KL
Nasz Dziennik 2011-07-19
Autor: jc