Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mladić bierze na litość

Treść

Obrońca gen. Ratko Mladicia Milosz Szaljić uważa, że stan zdrowia jego klienta nie pozwala na ekstradycję do Hagi. Prawnik złożył już w sądzie w Belgradzie apelację w tej sprawie. Utrzymuje, że jego klient jest tak chory, że nie przeżyje podróży.
Prezydent Serbii Boris Tadić obiecywał niezwłoczną ekstradycję do Hagi ujętego po 16 latach poszukiwań Mladicia. Jednak ciągle pojawiają się nowe przeszkody. Adwokat oskarżanego o zbrodnie ludobójstwa i zbrodnie wojenne serbskiego generała Milosz Szaljić twierdzi, że na ekstradycję i proces przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla byłej Jugosławii nie pozwala stan zdrowia jego klienta. - Nie dożyje początku swojego procesu - tłumaczył obrońca w apelacji, którą skierował wczoraj do sądu w Belgradzie. Obrona chce pozostawienia Mladicia w kraju. Szaljić utrzymuje, że w czasie wieloletniego ukrywania się przed wymiarem sprawiedliwości serbski generał miał przejść dwa udary i zawał, które poważnie nadwerężyły jego zdrowie. Adwokat poprosił nawet o zwołanie konsylium lekarskiego, które miałoby zbadać Mladicia. Zdaniem prokuratorów z Hagi, wnioski obrony to nic innego jak kolejna próba mająca na celu opóźnienie ekstradycji. Komentatorzy uważają, że opóźnienia te mogą w dużym stopniu odbić się niekorzystnie na relacjach z UE.
Odwołanie adwokata Mladicia rozpatrywać będzie trzech sędziów, którzy mają trzy dni na wydanie werdyktu. Jeśli apelacja zostanie odrzucona, wówczas serbskie ministerstwo sprawiedliwości wyda nakaz przekazania generała do trybunału w Hadze. Następnie zostanie on umieszczony w centrum zatrzymań trybunału, skąd zostanie doprowadzony do sądu na rozprawę wstępną, gdzie ma złożyć deklarację o przyznaniu się do winy bądź też nie.
Wielu Serbów nadal uważa Mladicia za bohatera narodowego. W niedzielę w centrum Belgradu odbyła się demonstracja poparcia dla zatrzymanego generała. Wśród manifestantów był także syn generała Darko Mladić, który w koszulce z podobizną ojca podkreślał, że "bronił on jedynie swojego narodu". - Ratko Mladić nie jest przestępcą, nie wydawał rozkazów zabijania. Bronił swojego narodu w honorowy, uczciwy i profesjonalny sposób - przekonywał. Według relacji tamtejszych mediów młodzi ludzie starli się z przybyłą na miejsce policją. W efekcie 32 policjantów i 11 demonstrantów zostało rannych.
Dowódca serbskich wojsk z okresu wojny domowej w Bośni i Hercegowinie (1992-1995) był poszukiwany za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Jest uważany za głównego odpowiedzialnego za masakrę 8 tys. muzułmanów w Srebrenicy w 1995 roku.
Marta Ziarnik, Reuters, PAP
Nasz Dziennik 2011-05-31

Autor: jc