Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mistrzostwa Europy siatkarzy

Treść

O takim początku rozgrywanych w Turcji mistrzostw Europy siatkarzy marzyliśmy. Wczoraj w Izmirze prowadzona przez Daniela Castellaniego reprezentacja Polski pewnie i w znakomitym stylu pokonała 3:1 Francję, czyniąc pierwszy krok na drodze do tytułu.

"Trójkolorowi" wydawali się być najgroźniejszymi rywalami Polaków walczących w grupie A - obok Niemiec i Turcji. Kilka tygodni temu nasi rozbili ich 3:0 w kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata, ale z tamtego wyniku nikt nie wyciągał za daleko idących wniosków, bo wcześniej obie drużyny zapewniły już sobie awans. Przewaga psychologiczna była jednak po stronie Biało-Czerwonych, mających do tego za sobą fantastyczną serię jedenastu zwycięskich pojedynków. Początek był dobry, nawet bardzo. Nasi wyszli na parkiet zdeterminowani i pełni wiary. Szybko objęli prowadzenie 3:0, potem 5:2. I choć Francuzi wyrównali, po przerwie technicznej Polacy znów wygrywali 11:9. Po chwili jednak coś się zacięło. Nasi oddali pole rywalowi, który uciekł i zapewnił sobie bezpieczną przewagę (18:13). Już jej nie oddał. To był cios, mocny, na szczęście nasi przyjęli go i wyprowadzili zabójczą kontrę. W drugiej partii Biało-Czerwoni kompletnie zdominowali wydarzenia na parkiecie. Grali efektownie, znakomicie w obronie i skutecznie w ataku. Górowali nad rywalami w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, urządzając im prawdziwą lekcję. Wszystko zakończył pojedynczym blokiem młody Jakub Jarosz.
Trzeci set był niezwykle wyrównany, żadna ze stron nie była w stanie wypracować sobie większej przewagi. Jeśli początek należał jeszcze do naszych, to potem trwała zacięta walka punkt za punkt. Ostatnie słowo należało jednak do Polaków. Świetne bloki Daniela Plińskiego i Piotra Nowakowskiego przechyliły szalę i Biało-Czerwoni znaleźli się o krok od celu.
Musieli tylko wygrać jeszcze jedną partię i uczynili to w znakomitym stylu. Do pierwszej przerwy technicznej Francuzi jeszcze się bronili, ale potem pękli. Nasi w fantastycznym stylu im uciekli, odnosząc pewne i jak najbardziej zasłużone zwycięstwo.
To był ważny sukces. Dziś Polacy zmierzą się w szczególnym spotkaniu z niżej notowanymi Niemcami. Szczególnym, bo rywali prowadzi poprzednik Castellaniego, Raul Lozano. Argentyńczyk Biało-Czerwonych zna świetnie, ale duża wiedza na nic mu się nie przyda, jeśli nasi zagrają na miarę swoich możliwości. Na to liczymy, w to wierzymy, ba, możemy być pewni. Wygrywając, Polacy nie tylko zapewnią sobie awans do kolejnej fazy, ale i fantastyczną pozycję wyjściową do ataku na czołową czwórkę imprezy. Taki mają plan minimum, ale oczywiście po cichu marzą o celach najwyższych.
Piotr Skrobisz
Polska - Francja 3:1
(18:25, 25:17, 25:22, 25:18)
Polska: Gruszka, Pliński, Zagumny, Kurek, Bąkiewicz, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Jarosz, Ruciak, Nowakowski.
"Nasz Dziennik" 2009-09-04

Autor: wa