Mistrz już w niedzielę?
Treść
Po zwycięstwie nad Lechem Poznań piłkarzom Wisły Kraków brakuje już tylko trzech punktów, by zapewnić sobie mistrzostwo Polski. Podopieczni Roberta Maaskanta mogą je zdobyć w niedzielnych derbach z Cracovią, choć niewykluczone, że do szczęścia wystarczy im remis. O ile walka o tytuł powoli się rozstrzyga, o tyle rywalizacja o miejsca na podium i uratowanie się przed spadkiem potrwa najprawdopodobniej do ostatniej kolejki.
Jeszcze tydzień temu "Biała Gwiazda" miała tylko trzy punkty przewagi nad Jagiellonią Białystok, co zapowiadało pasjonujący wyścig o mistrzostwo. Potrafiła jednak przełamać własną niemoc i po dwóch porażkach ze Śląskiem i Górnikiem odniosła dwa arcyważne zwycięstwa, nad Lechią i Lechem. Szczególne znaczenie miało środowe, z broniącym tytułu "Kolejorzem". - Był to dość dziwny mecz, bo pomimo atutu własnego boiska zdecydowaliśmy się zagrać nieco bardziej defensywnie. To Lech musiał bowiem wygrać, my mogliśmy. Tymczasem poznaniacy nie za bardzo chcieli atakować, nie wiem dlaczego - zauważył Maaskant. O wyniku zadecydowała jedyna bramka, zdobyta przez Cwetana Genkowa. Sprowadzony zimą Bułgar potwierdził, jak ważnym jest ogniwem zespołu. Wiosną nie zagrał w trzech meczach (w lidze i pucharze), Wisła wszystkie przegrała. W pozostałych zanotowała jeden remis i same zwycięstwa. Jeśli w niedzielę "Biała Gwiazda" pokona Cracovię, zapewni sobie tytuł. - Przed rokiem z meczu z tą drużyną straciliśmy mistrzostwo, teraz możemy je zdobyć - przypomniał Patryk Małecki. Dla rywali z drugiej strony Błoń spotkanie też będzie miało kolosalne znaczenie. "Pasy" walczą bowiem o uratowanie się przed degradacją i zamierzają na Reymonta powalczyć o pełną pulę. - Remis nas nie interesuje - zapowiedział trener Jurir Szatałow. Na razie jego podopieczni zajmują 15., "spadkową" pozycję. Mają punkt więcej od Arki i punkt mniej od Polonii Bytom. Bezpieczna nie może czuć się także 13. Korona, która niby zgromadziła pięć punktów więcej od Cracovii, ale wiosną gra bardzo słabo. W środę przegrała z Lechią, choć prowadziła 2:0. Jutro kielczanie spotkają się z Arką i dla układu dolnych rejonów tabeli będzie to pojedynek kluczowy.
Wciąż nie wiadomo także, kto zajmie pozostałe miejsca na podium. Pierwsze, raczej na pewno, przypadnie Wiśle, a o pozostałe walczy aż dziewięć drużyn. 10. w tabeli Lech traci pięć punktów do 2. Jagiellonii i cztery do 3. Śląska. Arcyważny mecz już dziś rozegrany zostanie w Białymstoku, gdzie przyjedzie Legia. Gospodarzy poprowadzi Michał Probierz, działacze nie przyjęli jego dymisji po porażce na Konwiktorskiej. Wyszli z założenia, słusznie, że trener ma ważny kontrakt, a do tego wciąż ma o co walczyć, wszak wicemistrzostwo też będzie sukcesem. Dodajmy, że jeśli w Białymstoku padnie remis, a kompletu punktów nie wywalczy też Śląsk, Wiśle do tytułu wystarczy jeden punkt. A zagra najpóźniej spośród wszystkich drużyn czołówki.
Gospodarzy do boju poprowadzi nowy trener Włodzimierz Gąsior, który wczoraj zastąpił Marcina Sasala. W rundzie rewanżowej drużyna zdobyła zaledwie sześć punktów, włodarze uznali, że trzeba nią wstrząsnąć. Stąd zmiana. Gąsior ostatnio był w Koronie koordynatorem grup młodzieżowych, pracował też w sztabie szkoleniowym Młodej Ekstraklasy.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-05-13
Autor: jc