Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miodowicz w szafie Lesiaka

Treść

Złożone przez Zbigniewa Wassermanna, koordynatora służb specjalnych, zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nadużycia władzy dotyczy Konstantego Miodowicza - byłego szefa kontrwywiadu UOP, a obecnie posła PO. Oficjalną informację na ten temat przekazał wczoraj minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Śledztwo w sprawie trwa.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że "zawiadomienie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień, tzw. przestępstwa nadużycia władzy przez ówczesnego szefa kontrwywiadu UOP pana Konstantego Miodowicza". Miał on "przekroczyć swoje uprawnienia, dekretując polecenie działań operacyjnych na piśmie (...), działań operacyjnych, które miały być nakierowane i nastawione na rozpracowanie ugrupowań prawicowych". Świadczy o tym odtajniony przez prokuraturę i ujawniony przez Ziobrę i Wassermanna odręczny dopisek na notatce raportu z 17 lipca 1995 r. pochodzącej od agenta ulokowanego w środowisku dziennikarskim i politycznym. Brzmi on następująco: "Proszę ponownie ustawić źródło na kierunek rozpoznań wewnątrzkrajowych, w szczególności środowisk prawicowych. W tym kontekście opinie akredytowanych w RP dziennikarzy (korespondentów etc.) - aczkolwiek interesujące - należy uznać za drugoplanowe". Jest ona sygnowana podpisem Miodowicza z datą 18 lipca 1995 r. oraz podkreśleniem słów od "ustawić" do "prawicowych" oraz słowa "interesujące". Wassermann podkreślił, że Miodowicz przepracował wiele lat w służbach, jego podpis jest znany i obecnie nic nie wskazuje na to, żeby nie miał być autentyczny. Notatka ta została odnaleziona kilka miesięcy temu w ABW i nie była znana prokuraturze, która prowadziła śledztwo w sprawie odpowiedzialności za inwigilację prawicy zwierzchników płk. Jana Lesiaka.
Śledztwo w sprawie tego doniesienia już się rozpoczęło. Kodeks karny przewiduje karę od roku do 10 lat więzienia za przestępstwo nadużycia władzy, a jego ściganie przedawnia się po 15 latach, czyli w tym przypadku w 2010 roku.
Wassermann zaznaczył, że rozpracowywanie prawicy było "potężnym skandalem politycznym" i złamało kręgosłup młodej polskiej demokracji. I dlatego politycy zaangażowani w ten proceder powinni się wycofać z życia politycznego.
Minister koordynator, pytany przez nas, czy nie byłoby zasadne ujawnienie agentów ze sprawy inwigilacji prawicy, podobnie jak to nastąpi odnośnie do WSI, stwierdził, że "jeśli będzie parcie opinii publicznej i taka wola polityczna, to trzeba będzie pójść tą drogą". Odnosząc się do apelów Jana Rokity (PO) o odtajnienie całości akt, stwierdził, że jest to "gra na nosie", ponieważ polityk PO doskonale wie, że nie można odtajnić wszystkiego, m.in. ze względu na bezpieczeństwo państwa.
Ziobro podkreślił, że Rokita będący wówczas szefem URM bez wątpienia ponosi odpowiedzialność polityczną za inwigilację prawicy. - Pewną wiedzę w tej sprawie Jan Rokita miał; pewną to nie znaczy, że znał całość tego mechanizmu. Abstrahując w tej chwili, jaki był zakres wiedzy w dyspozycji Jana Rokity w owym czasie, nie ulega kwestii, że był on wówczas człowiekiem niebywale wpływowym, człowiekiem rządu Hanny Suchockiej, któremu podlegające służby prowadziły nieuprawnione, przestępcze działania - powiedział minister.
- Odrzucam wszelkie sugestie, że zapis na odtajnionej notatce prezentowanej na konferencji prasowej przez pana Wassermanna sugeruje rozpracowywanie systemowe środowisk legalnie funkcjonujących partii - odpowiadał na wszczęcie śledztwa Konstanty Miodowicz. - Jednym z zadań priorytetowych UOP była ochrona porządku konstytucyjnego. UOP rozpracowywał środowiska skrajnie prawicowe lub skrajnie lewicowe, podobnie jak to się dzieje w innych państwach demokratycznych - podkreślił poseł PO. - Były to ugrupowania, które naruszały porządek konstytucyjny kraju lub prowadziły działania godzące w ten porządek - dodał.
Zenon Baranowski

"Nasz Dziennik" 2006-10-19

Autor: wa

Tagi: ziobro miodowicz po lesiak śledztwo szafa lesiaka