Mińsk uzależniony od pomocy
Treść
Władze Białorusi w ostatnich tygodniach zaczęły zmieniać swoją politykę zagraniczną. Po tym jak Rosja zagroziła podniesieniem cen na gaz i ropę naftową, prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zaczął szukać alternatywnych dostaw surowców. Niedawno białoruscy przywódcy prowadzili rozmowy w tej sprawie w Iranie i Azerbejdżanie. Ożywiło to na Zachodzie nadzieje, że wyciągnięcie ręki do Mińska w tej trudnej sytuacji może spowodować przemianę władz.
Po ostatnich konfliktach z Rosją na tle sporu o ceny dostaw nośników energii Mińsk coraz mniej wierzy w siłę "bratnich więzi" z Moskwą. Jednak zachowuje pozorny spokój i nalega na przestrzeganie porozumień w ramach związkowego państwa - napisała wczoraj "Niezawisimaja Gazieta". Według niej, białoruski przywódca, próbując uspokoić swoich obywateli, przeczy sam sobie. "Z jednej strony wymaga od urzędników oszczędzania energii i poszukuje, jeżdżąc po świecie, jej nośników. Z drugiej strony nadal nalega, by Rosja respektowała zawarte porozumienia związkowe odnośnie do niskiej ceny na nośniki energetyczne" - dziwi się gazeta.
- Jak bliskie by nie były nasze stosunki z Rosją, nie możemy być uzależnieni od jednego państwa - to wyznanie Łukaszenki zadziwiło niedawno Białorusinów. Łukaszenko rozważa dwa warianty: wydobywać w innym państwie ropę i sprzedawać ją na rynkach światowych albo - jak to robią USA - tankowcami dostarczać ropę do portów, a następnie rurociągiem lub koleją transportować na Białoruś.
Według niezależnych ekspertów białoruskich, Łukaszenko wpadł w panikę, gdyż nie zostało osiągnięte żadne porozumienie w sprawie dostaw gazu na przyszły rok. Jak na razie Białoruś nie ma szans uniezależnić się od monopolu rosyjskiego Gazpromu. Jest więc zmuszona do otwarcia się na pomoc z zewnątrz. Pytanie tylko, czyją pomoc przyjmie.
Jak na razie nie było oficjalnej reakcji władz na propozycje UE. Jedynie przewodniczący komisji ds. międzynarodowych białoruskiego parlamentu Wadzim Papou wypowiedział się w tej sprawie, uznając ją za "kolejną politykę dyktatu".
Przywódca białoruskiej opozycji Aleksander Milinkiewicz ocenił natomiast, że propozycje pokażą Białorusinom, iż UE nie odnosi się wrogo do ich kraju, jak twierdzą jego władze. Prezydent Aleksander Łukaszenko nie będzie już mógł wprowadzać Białorusinów w błąd, przekonując ich, że Europa jest wrogiem i nie ma tam dla nich nic dobrego - powiedział Milinkiewicz.
Wiesław Sarosiek
"Nasz Dziennik" 2006-11-22
Autor: wa