Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ministrowie zdecydują o pomocy

Treść

Nie widać końca antywarzywnej paniki. Początek tygodnia przyniósł dalsze spadki cen ogórków. Ogrodnicy są załamani, za to konsumenci, którzy nie przestraszyli się bakterii coli, mogą kupować swoje ulubione warzywa wyjątkowo tanio. Ale jest nadzieja, że niedługo sytuacja zacznie wracać do normy. Dzisiaj o położeniu producentów warzyw i pomocy finansowej dla nich mają rozmawiać unijni ministrowie rolnictwa.
Praktycznie w każdym regionie kraju świeże ogórki spod osłon można kupić w hurcie za nie więcej niż 60-70 groszy. Na przykład na największej giełdzie rolnej w Broniszach pod Warszawą ogórki są sprzedawane po 50-70 groszy, ale w porównaniu z końcem ub. tygodnia średnie ceny spadły prawie o 70 procent. Z tego powodu niedrogo jest też w sklepach. Tak tanie ogórki nie są niczym nadzwyczajnym, ale dopiero w środku lata, gdy podaż warzyw gruntowych jest największa. Teraz w sprzedaży dominują ogórki szklarniowe, tych z gruntu jest niewiele i kosztują również mało, bo tylko około 1,50 zł za kilogram. To oczywiście skutek paniki, jaką wywołało zatrucie się w Niemczech bakteriami coli około dwóch tysięcy ludzi. Najpierw poinformowano, że ich źródłem były zatrute ogórki. Teraz tę wersję odrzucono, ale jednak minie jeszcze trochę czasu, zanim warzywa wrócą do łask. Zdaniem wielu ekspertów, najgorsze jest już za nami i powinno już być lepiej.
Tymczasem dzisiaj po południu w Luksemburgu odbędzie się nadzwyczajne spotkanie ministrów rolnictwa krajów UE, podczas którego będzie dyskutowana kwestia wypłaty odszkodowań rolnikom, którzy ponieśli straty na skutek wybuchu warzywnej paniki w Unii. Pierwotnie rozmowy miały się odbyć dopiero 17 czerwca, ale nacisk związków rolniczych spowodował ich przyspieszenie.
Najwięcej o potrzebie udzielenia pomocy finansowej producentom warzyw, a także owoców, mówią Hiszpanie, którzy najboleśniej odczuli skutki bojkotu ich produktów przez konsumentów. Według wstępnych szacunków do tej pory rolnicy tylko z tego kraju stracili ponad 300 mln euro, ale nie jest to suma ostateczna. Wysokich rekompensat domagają się także dostawcy warzyw z Niemiec, Holandii i Portugalii. Ogółem szacuje się, że z powodu tego kryzysu farmerzy z całej UE stracili już ponad 1 mld euro. Pomoc finansowa przydałaby się również Polsce, bo przecież i u nas gdy spadł popyt, ceny warzyw znacznie się obniżyły, co postawiło pod znakiem zapytania opłacalność ich uprawy. W dodatku pamiętajmy, że Rosja wprowadziła embargo na warzywa z Unii, więc straty są jeszcze większe.
Jak duże może być wsparcie dla rolników? Trudno jest na razie powiedzieć, wszystko będzie zależało od możliwości finansowych Komisji Europejskiej, a te są niestety ograniczone. Wydawanie dodatkowych milionów euro na rzecz rolników spotka się z pewnością ze sprzeciwem części państw, tym bardziej że Bruksela musi myśleć przede wszystkim o ratowaniu gospodarek, w tym systemów bankowych, Grecji, Portugalii, Irlandii czy Hiszpanii przed totalnym krachem. Dlatego rolnicy raczej nie mają się co łudzić, że UE pokryje im wszystkie straty. Będzie to tylko ich część i być może już dzisiaj przekonamy się, jak duża. Ponadto, obok kwestii pomocy finansowej dla producentów, ministrowie mają debatować o zaostrzeniu przepisów dotyczących transportu żywności, aby w przyszłości zapobiec rozprzestrzenianiu się tej czy innych bakterii. To zapewne będzie oznaczało dla producentów dodatkowe biurokratyczne obowiązki. Już teraz obowiązujące przepisy w tym zakresie są dość restrykcyjne.
KL
Nasz Dziennik 2011-06-07

Autor: jc