Ministerstwo szuka nadzorców
Treść
W ciągu najbliższego roku z rynku zniknąć mają przedsiębiorstwa państwowe. Od 28 lipca br. obowiązuje znowelizowana ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, zakładająca niemal obligatoryjną ich komercjalizację, czyli przekształcenie w spółki prawa handlowego. Obecnie jest ich jeszcze ok. 300. Ministerstwo skarbu szuka chętnych do nadzorowania skomercjalizowanych firm.
Ministerstwo Skarbu Państwa zapowiedziało wczoraj, że do końca czerwca przyszłego roku przeprowadzi komercjalizację 15 przedsiębiorstw, dla których resort skarbu jest organem założycielskim. Do tego czasu organy założycielskie kolejnych 264 przedsiębiorstw - inni ministrowie i wojewodowie - zostały zobowiązane do złożenia ministrowi skarbu wniosków o ich komercjalizację. - W związku z tym, że kilka dni temu weszła w życie znowelizowana ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji, możemy powiedzieć, że w ciągu roku forma prawna przedsiębiorstwa państwowego w Polsce z nielicznymi wyjątkami przestanie istnieć. Będzie to już rozdział zamknięty polskiej gospodarki. Ustawa przewiduje bowiem masową i niejako obligatoryjną komercjalizację wszystkich pozostałych przedsiębiorstw państwowych, czyli przekształcenie ich w spółki prawa handlowego - powiedział wczoraj wiceminister Skarbu Państwa Paweł Szałamacha. Na liście przedsiębiorstw do komercjalizacji znalazły się m.in. regionalne PKS-y, firmy budowlane, przedsiębiorstwa przetwórstwa owocowo-warzywnego czy przedsiębiorstwa wydawnicze. Jak stwierdził Szałamacha, "są to firmy w różnym stanie". Zwrócił uwagę, że do komercjalizacji przygotowywane będą m.in. Kopalnia Soli Wieliczka, Warszawska Wytwórnia Wódek Koneser, Dom Wydawniczy Bellona czy Kopalnia Siarki Machów. Wyjątkiem ma być Polska Żegluga Morska, która pozostanie przedsiębiorstwem państwowym. Jak wyjaśnił wiceminister, zostanie przygotowana specjalna regulacja prawna funkcjonowania tej firmy, podobnie jak ma to miejsce w przypadku innych istotnych dla naszej gospodarki przedsiębiorstw, jak np. LOT czy PKP.
Po komercjalizacji przedsiębiorstwa te będą prywatyzowane lub restrukturyzowane. Nie nastąpi to jednak szybko. - Dopiero za rok, gdy poczujemy się właścicielami tych firm i gdy posiądziemy wiedzę o ich zarządzaniu, będziemy mogli powiedzieć, co dalej - powiedział Szałamacha. Wyjaśnił przy tym, że przedsiębiorstwa państwowe w Polsce mają taką specyfikę, że są rządzone przez radę pracowniczą, załogę i dyrektorów, a Skarb Państwa, choć jest formalnym właścicielem przedsiębiorstw, nie ma w nich za wiele do powiedzenia. Szałamacha ogłosił również, że resort skarbu będzie szukał chętnych do nadzorowania skomercjalizowanych spółek. Poszukiwani mają być specjaliści od biznesu z całej Polski, wykładający w szkołach wyższych, którzy nie obracali się do tej pory w kręgu Skarbu Państwa. Jak zaznaczył, pozytywnym doświadczeniem było zaproszenie w ostatnim czasie do nadzoru właścicielskiego doktorów nauk ekonomicznych m.in. z akademii ekonomicznych w Poznaniu i Krakowie, Szkoły Głównej Handlowej czy kilku szkół prywatnych.
Ruch w listopadzie
Zanim jednak przedsiębiorstwa państwowe zostaną skomercjalizowane, już w ciągu najbliższych miesięcy na giełdę trafi Ruch. Według ministerstwa skarbu, ma to się stać w listopadzie. Skarb Państwa nie będzie jednak sprzedawał akcji, które posiada, lecz nastąpi podwyższenie kapitału spółki i emisja nowych akcji. Jej wielkość zależeć będzie od planów inwestycyjnych Ruchu, na których realizację pójdą środki z emisji. Po całej operacji w rękach Skarbu Państwa nie powinno pozostać mniej niż 70 proc. akcji tej firmy. Szałamacha zaznaczył, że dopiero po półtora roku od wejścia Ruchu na giełdę będzie można rozmawiać o dalszej prywatyzacji firmy.
Minister liczy też, że uda się wreszcie zakończyć spór z Eureko wokół PZU. Obecnie Ministerstwo Skarbu Państwa przygotowuje strategię rozwiązania konfliktu. Kiedy to nastąpi, będzie zależeć jednak od terminów procesowych. - Realistycznie sadzę, że to kwestia wielu miesięcy - powiedział Paweł Szałamacha. Dodał zaraz, że będzie to raczej od pół roku do roku. Odnosząc się do działań Eureko w Polsce, określił je jako nie fair, gdyż holenderski inwestor zgłasza bardzo ultymatywne roszczenia, strasząc Polaków miliardami złotych odszkodowania, i tworzy wrażenie, że "gdy nie spełnimy tych tak hojnie zakreślonych roszczeń, to znaczy, że nie jesteśmy przyjaźni wobec inwestorów zagranicznych, że nie jesteśmy państwem prawa".
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2006-08-09
Autor: wa