Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz... sikanie
Treść
Ministerstwo Kultury i Sztuki zajmowało się po 1989 r. różnorodnymi, często zaskakującymi sprawami, dotowało "akcje" i "dzieła" o charakterze politycznym, obrazoburczym, niekiedy nawet posiadające znamiona bluźnierstwa, prawdziwe dzieła sztuki i istne bohomazy.
Jego dzieckiem była między innymi wydana w Łomży w 1998 r. naukowa praca zbiorowa pt. "Życie po polsku, czyli o przemianach obyczaju w drugiej połowie XX wieku". Piszę "jego dzieckiem", bo praca ta została, jak czytamy na jej stronie tytułowej, "wydana przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Sztuki".
Znajdujemy w niej, wśród bardzo poważnych rozpraw, krótki artykuł autorstwa dwóch socjologów z Uniwersytetu Jagiellońskiego - Pawła Bieńka i Wojciecha Szumowskiego. Nosi on tytuł "Jak traktować ludzi sikających na środku ulicy w samo południe". Dowiadujemy się z niego między innymi, że najwięcej sikają na ulicy w samo południe Finowie. Głównie sikają w stolicy - w Helsinkach, i to "przy pełnej aprobacie lokalnej społeczności, władz i miejscowej policji". Czynność ta jest codzienna, nasila się w soboty i niedziele, a jej apogeum następuje 30 kwietnia w noc Vappu, "kiedy to tysiące Finów wychodzą na ulice, by sobie ulżyć, zrealizować swoją potrzebę oczyszczenia i integracji".
Na marginesie można zapytać: czyżby Finowie znaleźli najbardziej skuteczną metodę na integrację europejską?
Omawiana rozprawa naukowa kończy się podsumowaniem wyników badań nad tym, kto, kiedy i z jakiego powodu sika na ulicy w samo południe w Polsce. Odpowiedź wstępna na nie jest następująca - sikają młodzi ludzie. Dlaczego?
Oto konkluzja rozprawy: "Eksperci nie są zgodni co do genezy tego zjawiska, jednak czynnik pokoleniowego doświadczenia konsumpcyjnego zdaje się odgrywać istotną rolę. Doświadczenie tranzycji - a może raczej przepływu (moczu) - w przypadku młodego pokolenia mediowane jest poprzez pampersy. Można więc zaryzykować twierdzenie, że swobodne oddawanie moczu w miejscach publicznych może być pochodną wychowania w pampersach".
No cóż. Miejmy nadzieję, że teraz będą dotowane przez państwo publikacje dotyczące bardziej ważkich wydarzeń kulturalnych.
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2005-11-17
Autor: ab