Minister w kajdankach
Treść
Januszowi Kaczmarkowi postawiono zarzuty utrudniania postępowania, składania fałszywych zeznań i podżegania do nich. Inny z zatrzymanych w związku z akcją CBA w ministerstwie rolnictwa, były komendant główny policji Konrad Kornatowski, miał dzisiaj składać wyjaśnienia przed sejmową speckomisją. Kornatowski miał potwierdzić speckomisji słowa Kaczmarka.
Mafijne porachunki, stalinowskie metody, używanie policji politycznej - to tylko niektóre epitety, jakie ze strony partii opozycyjnych padły wczoraj pod adresem rządu Prawa i Sprawiedliwości. Zatrzymania Kaczmarka, Kornatowskiego oraz prezesa PZU Jaromira Netzela miały związek z przeciekiem w sprawie akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w ministerstwie rolnictwa. Wszyscy zatrzymani przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego już usłyszeli zarzuty.
Funkcjonariusze ABW wkroczyli też do mieszkania biznesmena Ryszarda Krauzego. Nie zastali go jednak. Na wieść o nakazie zatrzymania biznesmena gwałtownie zaczęły spadać giełdowe kursy akcji spółek Krauzego: Prokom, Bioton, Petrolinvest i Polnord. Prokuratura ma już przygotowany zarzut, który zostanie przedstawiony Krauzemu. ABW poszukuje również byłego szefa Centralnego Biura Śledczego Jarosława Marca. Ma on obecnie przebywać za granicą.
5 lipca, czyli w przeddzień akcji CBA w resorcie rolnictwa, miało dojść do spotkania Kaczmarka, Krauzego i posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza, co miały dokumentować nagrania z kamery przemysłowej. Sami zainteresowani zaprzeczali jednak, iż takie spotkanie się odbyło. Relację z niego miał złożyć prezesowi PZU Jaromirowi Netzelowi były szef policji Konrad Kornatowski i to za pośrednictwem Netzela Lepper miał się dowiedzieć o akcji CBA. O tym, że był źródłem przecieku, Kaczmarek zaprzeczał, przekonując, że niewiele wiedział o planowanej akcji w resorcie rolnictwa, i wskazując, iż więcej wiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Na Ziobrę jako informatora w akcji służb wskazywał również Andrzej Lepper.
Na początku sierpnia Kaczmarek został zdymisjonowany, gdyż zdaniem premiera Kaczyńskiego "znalazł się w kręgu podejrzeń" w związku z przeciekiem.
Zaproszenie na przesłuchanie do prokuratury w charakterze świadka dostał również Woszczerowicz. Jego ABW nie może zatrzymać, gdyż chroni go immunitet poselski.
Kaczmarek został zatrzymany przez ABW około 7.00 w warszawskim mieszkaniu reżysera Sylwestra Latkowskiego. Zatrzymanie Janusza Kaczmarka spowodowane zostało rozbieżnościami między jego zeznaniami w prokuraturze w sprawie przecieku, a tym, co powiedział były minister posłom sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. To już mogło zostać uznane za utrudnianie śledztwa, za co Kaczmarek został zatrzymany. Na wgląd prokuratury do stenogramów z posiedzenia komisji zezwolił marszałek Sejmu Ludwik Dorn. - Panu Januszowi Kaczmarkowi postawiono zarzuty utrudniania śledztwa i składania fałszywych zeznań - poinformował obrońca Kaczmarka Wojciech Brochwicz.
Radio ZET podało, że przy przesłuchaniu Kaczmarka w prokuraturze "obecny był asystent ministra sprawiedliwości Paweł Wilkoszewski". Ministerstwo Sprawiedliwości stwierdziło, że jest to nieprawdziwa informacja. Jak podał resort w komunikacie, Wilkoszewski nie tylko nie był obecny przy przesłuchaniu żadnej z zatrzymanych osób, ale też od maja zeszłego roku nie pracuje już w resorcie.
Kornatowski miał potwierdzić
Choć atmosfera na scenie politycznej od kilku tygodni jest bliska wrzenia, to po wczorajszych zatrzymaniach temperatura wzrosła jeszcze bardziej. Tym bardziej że Janusz Kaczmarek jest kandydatem LPR i Samoobrony na premiera, co wynika ze zgłoszonego przez te partie wniosku o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu. Kornatowski miał zaś dzisiaj zeznawać przed sejmową Komisją do spraw Służb Specjalnych. Były komendant główny policji miał potwierdzić słowa Kaczmarka o spotkaniu z udziałem premiera przed planowanym zatrzymaniem Barbary Blidy. Miał też potwierdzić, że Kaczmarek sprzeciwiał się przeprowadzeniu tej akcji. - Apeluję do PiS, aby przestało bać się prawdy i prawa - zwrócił się do premiera i marszałka Sejmu szef sejmowej speckomisji Paweł Graś. Zaapelował o umożliwienie spotkania speckomisji z Kornatowskim mimo jego zatrzymania. Premier Jarosław Kaczyński odpowiedział, że "w sprawie Kornatowskiego nic nie zrobi".
Rzecznik marszałka Sejmu Witold Lisicki poinformował, że decyzję o możliwości doprowadzenia do wysłuchania Kornatowskiego przez speckomisję może podjąć wyłącznie prokuratura, kierując się dobrem prowadzonego postępowania. Jak dodał, skierowanie do prokuratury wniosku w tej sprawie należy do przewodniczącego komisji.
Prokurator krajowy Dariusz Barski potwierdzał, że nie ma proceduralnych przeszkód, aby Kornatowski - nawet gdyby został aresztowany - mógł stawić się przed komisją.
Opozycja: metody stalinowskie
Ostro na zatrzymanie swojego kandydata na premiera zareagowali Roman Giertych i Andrzej Lepper. - Janusz Kaczmarek został zatrzymany pod fałszywymi zarzutami. Premier Jarosław Kaczyński zaaresztował swojego konkurenta - stwierdził Roman Giertych. Zdaniem lidera LPR, służby specjalne używane są do walki politycznej z opozycją i do wsadzania do więzień politycznych przeciwników. - Kto teraz będzie chciał zostać premierem, jeśli znane są metody działania tego rządu. Organizowanie wyborów, gdy aresztuje się przeciwników politycznych rządu, byłoby kpiną - dodał Giertych. Metodę działania rządu porównał do tej z Mińska, a PiS nazwał ugrupowaniem bolszewickim. - Zamarzyła im się Bereza Kartuska, zamarzyło się to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, gdzie Łukaszenko wsadza do więzienia swoich przeciwników politycznych - mówił.
Według Andrzeja Leppera, obecna sytuacja w Polsce jest gorsza niż za Saddama Husajna w Iraku i Józefa Stalina w Związku Sowieckim. - Zarówno pan prezydent, jak i pan premier okazują oznaki pewnej choroby, którą nazywają psychopatią - stwierdził Lepper, dodając, że powinien zająć się nimi lekarz. Przewodniczący Samoobrony zapowiedział, że w poniedziałek przedstawi "nowe fakty" w sprawie spółki Telegraf, mające obciążać działaczy dawnego Porozumienia Centrum.
Wczorajsze zatrzymania Donald Tusk nazwał próbą zamknięcia ust świadkom koronnym. Jego zdaniem, rząd chce w ten sposób coś ukryć. Lider PO dodał, że w tym Sejmie nie powstanie żaden dobry rząd i zaapelował do czegoś przeciwnego niż Roman Giertych, który obawia się prowadzenia kampanii w obecnej atmosferze, czyli do poparcia przez pozostałe ugrupowania skrócenia kadencji Sejmu. Jeszcze inną koncepcję przedstawił równie zbulwersowany zatrzymaniami SLD. Według Wojciecha Olejniczaka, PO powinna poprzeć wniosek o konstruktywne wotum nieufności, a nowym premier mógłby zostać np. Donald Tusk. Jak dodał, jeśli PO zgodzi się teraz na wybory, to znaczy, iż aprobuje "tworzenie list wyborczych przez służby specjalne".
Nie znajdując jednak zrozumienia ze strony Platformy, działacze SLD zadeklarowali, że są gotowi zagłosować za samorozwiązaniem Sejmu. Poparcie dla takiego wniosku ze strony PiS, PO i SLD oznaczałoby, że 7 września dojdzie do skrócenia kadencji Sejmu.
Premier: przywracamy normalność
W przeciwnieństwie do rozgorączkowanej opozycji spokojnie na oskarżenia o bolszewizm i różne straszne zbrodnie zareagował premier Jarosław Kaczyński. - To jest zwykły bieg wymiaru sprawiedliwości. Nadawanie temu innego znaczenia jest całkowicie bezpodstawne. Zatrzymanie osób podejrzanych o popełnienie poważnego przestępstwa to przywracanie normalności w Polsce - stwierdził premier. Zdaniem szefa rządu, w Polsce ciągle pokutują "PRL-owskie zwyczaje", które każą szczególnie traktować polityków, sportowców czy innych znanych ludzi. - W państwie praworządnym nie ma miejsca dla przywilejów dla byłych ministrów, polityków czy ludzi znanych - dodał premier. Szef rządu oświadczył, że jest przekonany, iż ci, którzy postawili na oszustów, będą skompromitowani.
Lech Kaczyński, który - jak stwierdził - zawiódł się na Januszu Kaczmarku, uważa, że materiały związane ze sprawą byłego szefa MSWiA powinny zostać ujawnione opinii publicznej. Prezydent dodał, że ma zaufanie do działań ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-08-31
Autor: wa