Minister pominęła istotne pytanie
Treść
Z posłem Zbigniewem Girzyńskim (PiS), członkiem sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, rozmawia Wojciech Wybranowski W listopadzie minister Barbara Kudrycka w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" sugerowała przeprowadzenie kontroli w WSKSiM, a po Pana interpelacji wycofuje się z tego, mówiąc, że kontroli nie będzie, bo i najmniejszych skarg na działalność uczelni nie ma. - Cieszę się, że pani minister zechciała odpowiedzieć i przyznać, że do tej pory nie miała żadnej skargi na działalność WSKSiM w Toruniu, a jej wypowiedź była niefortunna, bo to w sposób jednoznaczny z jej pisma wynika. Mówiła, że są nieprawidłowości i będą skierowane kontrole, a teraz przyznaje, że nawet najmniejsza skarga nigdy nie wpłynęła. Cieszę się, że zaczyna rozumieć, iż minister powinien wypełniać swoje ustawowe obowiązki i że trochę się dokształciła, chociaż przejrzała ustawę Prawo o szkolnictwie wyższym. Nauka - jak widać - przydaje się nawet ministrom, również tym z tytułami profesorskimi. Minister chce uchodzić za apolityczną? - Tę pierwszą wypowiedź pani minister odbierałem jako polityczną, ale pani minister stara się od tej polityczności uciec. Nie dziwię się, że teraz się ze swojej wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej" wycofuje, ponieważ moim zdaniem, sformułowania, jakich używała wobec WSKSiM w Toruniu, były kompletnie nietrafione. Poza tym pani minister - chcąc nie chcąc - stawiała się ponad prawem. Ale jej sugestie dotyczące rzekomych nieprawidłowości i kontroli, która miałaby zostać przeprowadzona, mogą być - zdaniem prawników - uznane za wypowiedzi prowadzące do obniżenia autorytetu uczelni i utrudniające wypełnianie przez nią misji. - Minister Kudrycka nie odpowiedziała na bardzo ważne pytanie zadane w mojej interpelacji, a mianowicie - czy w związku z tym, że jej wypowiedzi mogą mieć wpływ na rangę i prestiż szkoły, mogą uczelnię narazić na straty finansowe, jest gotowa na poniesienie odpowiedzialności finansowej, gdyby na skutek postępowania cywilnego była pozwana o spowodowanie takich strat. Na to nie odpowiedziała, stara się uciec od tego wątku. Jeżeli się kogoś pomawia choćby w formie sugestii medialnych, a później z tych zarzutów wycofuje, to wypadałoby chyba przeprosić? - Pani minister Kudrycka - wnioskując z tego bardzo krótkiego kontaktu, jaki z nią miałem na posiedzeniu komisji - generalnie ma bardzo specyficzne podejście do tego, jak się traktuje ludzi. Gdy zapytałem ją o podwyżki dla pracowników uniwersyteckich, to zaczęła mnie bardzo mocno strofować, że zachowuję się w sposób niegrzeczny, ponieważ "jako doktor prawa mam ogromne możliwości dorabiania i powinienem się z tego tytułu cieszyć, a nie żądać od ministra podwyżek". Jak zwróciłem jej uwagę, że nie jestem doktorem prawa, a doktorem nauk historycznych, to wtedy powiedziała: "Historycy rzeczywiście takich możliwości nie mają, rzeczywiście jest tu pewien problem". Ale nie zareagowała już na moją ripostę, że to przecież nie chodzi o dorabianie sobie na boku, bo nawet jeśli ktoś ma taką możliwość, to nie znaczy, że na uniwersytecie powinien pracować społecznie. Pani minister ma takie specyficzne podejście i słowo "przepraszam" z trudem przechodzi jej przez gardło. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-03
Autor: wa