Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Minister nabrał wody w usta

Treść

- Państwo nie jesteście ani sądem lustracyjnym, ani komisją śledczą - tak zareagował minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski na pytania członków sejmowej komisji sprawiedliwości o sprawy, w których występował jako adwokat. Posłowie argumentowali, że przyczyni się to do przejrzystości życia politycznego. Głosami posłów koalicji komisja stwierdziła, że minister nie musi odpowiadać na te pytania.

O przedstawienie spraw, w których Ćwiąkalski występował jako obrońca, zaapelował do ministra sprawiedliwości poseł Andrzej Dera (PiS). Podkreślił, że te informacje mają kluczowy charakter, ponieważ mogą prowadzić do ewentualnego konfliktu interesów i być źródłem podejrzeń o wpływanie na działania prokuratury. Podobne pytanie stawiali także inni połowie PiS. - Stawiam wniosek o uchylenie tego pytania - natychmiast zareagował wiceszef komisji sprawiedliwości Jerzy Kozdroń (PO). - Nie chcemy, by przez wnioski formalne kneblowano usta posłom czy ministrowi. Niech opinia publiczna, która chciałaby pewnie poznać odpowiedź, oceni zachowanie ministra i posłów - replikował Arkadiusz Mularczyk (PiS).
Przed głosowaniem tego wniosku Ćwiąkalski ocenił, że nie chodzi tutaj o dobro prowadzonych przez prokuraturę spraw, lecz jest to kolejna próba ataku na jego osobę ze strony posłów PiS. Stąd nie widzi powodu, aby miał się spowiadać ze spraw, jakie prowadził jako adwokat. Minister zasłonił się tajemnicą adwokacką, dodając, że posłowie namawiają go do złamania prawa. - Państwo nie jesteście ani sądem lustracyjnym, ani komisją śledczą - skonstatował.
Ostatecznie komisja, głosami posłów koalicji i LiD, odrzuciła pytanie Dery. - To jest działanie obliczone na zamknięcie ust opozycji - skrytykowała decyzję komisji była wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa (PiS). - Powinnam na znak protestu wyjść z sali - dodała.
Posłowie PiS dalej namawiali szefa resortu sprawiedliwości do ujawnienia prowadzonych przez niego spraw. Ćwiąkalski poinformował, że nie jest adwokatem od 16 listopada i że wystąpił ze swojej kancelarii. Przyznał, że był obrońcą w kilkudziesięciu postępowaniach, ale jego kancelaria nie prowadziła sprawy Ryszarda Krauzego ani Henryka Stokłosy. Uzupełnił, że ekspertyzę w sprawie Marka Dochnala sporządził na zamówienie jednej z łódzkich pań mecenas. Ponadto prokuratura jej nie uznała, stwierdzając, że ma ona charakter prywatny. Ćwiąkalski przyznał jednak, że przez dwa lata był jednym z obrońców szefa firmy Bioton.
Posłów PiS nie zadowoliły te fragmentaryczne wyjaśnienia. Zapowiadają, że nadal będą się ich domagali od Ćwiąkalskiego. W przypadku ich nieuzyskania nie wykluczają złożenia wobec niego wotum nieufności.
Adam Bielan, rzecznik PiS, powiedział wczoraj, że Ćwiąkalski powinien zostać odwołany, a jego mianowanie przez premiera Donalda Tuska to "poważny błąd". Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski uważa, iż krytykując ministra, PiS popełnia "nieuczciwość" i dopuszcza się "nieuzasadnionej nagonki na bardzo przyzwoitego człowieka". Sam Ćwiąkalski oświadczył, że premier ma do niego pełne zaufanie, o czym poinformował go w rozmowie telefonicznej.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2007-12-07

Autor: wa