Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Minister marszałkiem?

Treść

Pierwszy dzień roboczy po Nowym Roku stał w Sejmie pod znakiem uzgadniania kandydatury następcy Józefa Oleksego na fotelu marszałka Sejmu. Wszystko wskazuje na to, że uznanego przez sąd za kłamcę lustracyjnego zastąpi dotychczasowy szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz. Szyki układowi prezydenta z SLD i SdPl może pokrzyżować opozycja, która porozumiewa się w sprawie poparcia dla Józefa Zycha.
Wczorajszy dzień rozpoczął się od radiowych oświadczeń. Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, iż oczekuje od Włodzimierza Cimoszewicza zgody na objęcie fotela marszałka. - Minister jest człowiekiem odpowiedzialnym za państwo, więc zgodzi się kandydować - mówił w porannej audycji Polskiego Radia. Po tych słowach było już niemal pewne, że Cimoszewicz uchodzący za zaufanego człowieka prezydenta zgodzi się na przyjęcie uzgodnionej w miniony czwartek propozycji. Tym bardziej że w tym samym czasie lider Socjaldemokracji Polskiej Marek Borowski zapowiedział, że jego klub poprze tę kandydaturę. Nie będzie się jej również przeciwstawiała Unia Pracy.
- Dobrze że mamy pewność tego poparcia, bo Cimoszewicz się bał, że zrezygnuje z MSZ, a potem przepadnie w głosowaniu sejmowym - mówi jeden z posłów SLD.
O tym, że poparcie jest zapewnione, przed godziną 10.00 poinformował ministra osobiście szef klubu SLD Krzysztof Janik. Po wyjściu z budynku przy alei Szucha powiedział, że Sejmowi potrzeba takiego marszałka. Potem udał się do Sejmu, gdzie odbyło się spotkanie na szczycie SLD - z przewodniczącym Józefem Oleksym i wiceprzewodniczącym, ministrem obrony Jerzym Szmajdzińskim. Nieoficjalnie wiadomo, że to właśnie ten drugi miał być kandydatem awaryjnym, gdyby Cimoszewicz nie zgodził się na zmianę.
Kilkadziesiąt minut później do tego grona dołączył sam zainteresowany.
- Przyjechał obejrzeć nowy gabinet - żartowali posłowie.
Okazało się, że szef polskiej dyplomacji, zanim podejmie decyzję o kandydowaniu, chce się upewnić, iż rzeczywiście ma zagwarantowane poparcie wystarczające do wyboru. Przypomnijmy, że zgodnie z regulaminem Sejmu kandydata na marszałka zgłasza grupa co najmniej 15 posłów. Niemal pewne jest, że Cimoszewicz nie będzie jedynym kandydatem. Liga Polskich Rodzin i Polskie Stronnictwo Ludowe porozumiały się co do poparcia kandydatury Józefa Zycha. Coraz bliżej tego jest PiS, nie wiadomo, co zrobi Platforma Obywatelska. Wiadomo natomiast, że cała opozycja jest przeciwko kandydaturze Cimoszewicza. Nikt nie ma wątpliwości, że SLD nie powinien wystawiać żadnego własnego kandydata. Niektórzy politycy zwracają także uwagę, że Polska potrzebuje w tej chwili silnego szefa dyplomacji, a taki z pewnością nie jest kandydat na następcę Cimoszewicza - prof. Adam Rotfeld.
Choć w południe zagadnięty przez dziennikarzy Cimoszewicz mówił, iż jeszcze nie podjął decyzji, wiedzieli o niej już wszyscy.
- Rozmawiałem z premierem, mam jeszcze spotkanie z prezydentem i w godzinach popołudniowych zaprezentuję opinii publicznej swoją decyzję - oświadczył.
- Jeszcze się waham, dlatego że są ważne dla mnie argumenty przeciw, ale i nielekceważone przeze mnie argumenty za - mówił.
Na wieczornej konferencji prasowej Cimoszewicz jednak potwierdził kuluarowe doniesienia.
- Dziś złożę na ręce premiera prośbę o dymisję i gdy zostanę wybrany, mam nadzieję, że zostanie ona niezwłocznie przyjęta - powiedział w swoim oświadczeniu minister, potwierdzając tym samym, że zabezpieczył się na wypadek ewentualnego niepowodzenia jego kandydatury w Sejmie.
Dziś kandydatura Cimoszewicza ma zostać zgłoszona do laski marszałkowskiej. Jutro - głosowanie. Przypomnijmy, że Oleksy zapowiedział rezygnację z funkcji marszałka w związku z decyzją Sądu Lustracyjnego, ale dopiero wówczas, gdy zostanie wybrany kandydat mający poparcie Sejmu. Warto zauważyć, że także Oleksy, zostając marszałkiem, rezygnował z ważnej funkcji w rządzie (był szefem MSWiA).
Cimoszewicz ma doświadczenie w zastępowaniu Oleksego. Gdy w końcu 1995 r. wybuchła afera Olina i obecny marszałek został zmuszony do dymisji, jego miejsce na stanowisku szefa rządu zajął właśnie Cimoszewicz. Później został on uznany przez aparat SLD za głównego winowajcę wyborczej porażki z AWS w 1997 r.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-01-04

Autor: kl