Milowy krok: Pigułki antyaborcyjne
Treść
Od początku tego roku w chińskiej prowincji Henan obowiązuje całkowity zakaz sprzedaży pigułki aborcyjnej i innych środków o podobnym działaniu - informuje gazeta "China Daily". Tym, którzy złamią nowe prawo, grożą wysokie kary pieniężne. Farmaceuci naruszający nowe przepisy będą musieli zapłacić od 3 do nawet 20 tys. juanów, natomiast kobiety dokonujące nielegalnej aborcji - 2 tys. juanów.
Konsekwentnie prowadzona przez komunistyczne władze Chin polityka promująca model rodziny z jednym dzieckiem doprowadziła do masowego zabijania poczętych dzieci. Konsekwencją tego jest także znaczna dysproporcja płci. O ile na świecie na 106 chłopców rodzi się 110 dziewczynek, o tyle w Chinach 118 na 100. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat zabito w ten sposób 50 mln dzieci płci żeńskiej!
Przez wiele lat chińskie rodziny zmuszane były siłą do przestrzegania godzącej w naturę i godność ludzką polityki "jednego dziecka". Kobiety przymuszano do zabijania swoich poczętych dzieci. Jeśli nie podporządkowały się temu zbrodniczemu procederowi, zabijano już ich narodzone potomstwo. Chińskie władze stosowały też politykę kar i nagród. Rodziny bezdzietne bądź posiadające przepisowo jedno dziecko nagradzały, tymczasem na niepokornych obywateli nakładały ogromne kary pieniężne. Proceder zabijania nienarodzonych dziewczynek mógł się szerzyć również dzięki temu, że Chińczycy znacznie bardziej cenią chłopców niż dziewczynki. Stąd wiele par nie ma skrupułów, by zabić, jeśli w czasie badań prenatalnych okazuje się, że dziecko jest płci żeńskiej.
Decyzja chińskich władz prowincji Henan wydaje się istotnym krokiem nie tylko w stronę zniwelowania przewagi chłopców nad dziewczynkami wśród noworodków, ale przede wszystkim w kierunku zmiany mentalności obywateli tego kraju. Wtłaczana dotąd do głów chińskim obywatelom zasada "jednego dziecka" oraz wprowadzona przez rząd ogólnonarodowa kontrola urodzin, mające w założeniu ograniczyć wzrost populacji (Chiny zajmują pierwsze miejsce pod względem liczby ludności), przyniosły opłakane skutki. Jak mówił ostatnio dla "Niedzieli" ks. Bernardo Cervellera, włoski misjonarz z Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych, który spędził w Chinach wiele lat, już w tej chwili dla milionów Chińczyków brakuje żon, co prowadzi do handlu kobietami. Chiński rząd zorientował się także ostatnio, że jeśli nie przerwie tej zgubnej polityki, już w 2015 roku jedna osoba aktywna zawodowo będzie musiała utrzymać co najmniej cztery osoby w podeszłym wieku.
Aneta Jezierska
"Nasz Dziennik" 2007-01-04
Autor: wa