Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miłość i pokora Syna Bożego

Treść

To miał być pokarm dla słabych, a nie uczta dla elit. Jak ciężka do przyjęcia była to prawda, niech świadczy reakcja części uczniów Jezusa: "Trudna jest ta mowa, któż jej może słuchać?". Niektórzy odchodzą. Znamienne, że Chrystus nie proponuje kompromisu, nie stara się cieniować wcześniej wypowiedzianych słów, aby zatrzymać wątpiących. "Czyż i wy chcecie odejść?" - pyta pozostałych. "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego" - odpowiada Piotr. Mówi nie tylko za tych, którzy pozostali. Jest w tym momencie rzecznikiem każdego z nas.
Jezus składa siebie w ofierze jako dar dla świata. Fakt ten może być poznany i przyjęty tylko przez wiarę - wszelkie próby racjonalizacji Jego słów kończą się tak, jak się to stało podczas reformacji: wśród ciągle wyłaniających się z niej nowych Kościołów każdy traktuje prawdę o Eucharystii na swój sposób, co w konsekwencji prowadzi do sprzeczności i absurdu.
Choć statystyki podają, że w Polsce - przy nieznacznym spadku tzw. dominicantes (wierni obecni na niedzielnej Mszy św.) - z roku na rok wzrasta liczba osób przystępujących do Komunii świetej, to jednak wciąż zbyt wielu jest "widzów". Nie rozumiemy, że pomiędzy ofiarą a ucztą ofiarną jest ścisła więź. Przyjęcie Chrystusa w Komunii Świętej ze swej natury nie może być traktowane jako wydarzenie extra, nie ma sensu postrzeganie jej tylko jako "okrasy" uroczystych obchodów liturgicznych czy wydarzeń rodzinnych. Bez Pokarmu z Nieba jesteśmy zbyt słabi, aby poradzić sobie z wyzwaniami, które codziennie stawia przed nami świat. Znamienne jest, że św. Jan nie zamieszcza w swojej Ewangelii opisu konsekracji postaci eucharystycznych, jak to robią synoptycy, ale na pierwszym planie ukazuje miłość i pokorę Syna Bożego, pochylającego się nad brudem świata. Symbolizuje je obmycie nóg uczniom. Nie jest to przypadek. Chrystus ukazuje przez to głębię wydarzenia, które za chwilę będzie celebrował z uczniami. Największym naszym błędem jest rozumienie Eucharystii jako statycznej obecności, której "zasięg" kończy się tuż po wyjściu ze świątyni. Jezus jasno daje do zrozumienia, że taka stagnacja jest z gruntu antyewangeliczna. Naszym zadaniem jest podjęcie trudu oczyszczenia świata z brudu grzechu - najpierw w sobie, potem w jego strukturach. Ponieważ po ludzku jest to zadanie niemożliwe do wykonania, Chrystus daje nam siebie na pokarm, niosący w sobie moc życia. Uzdalnia do wchodzenia w sytuacje, które po ludzku wydają się bez sensu, wobec których rodzi się chęć ucieczki, zemsty, wykorzystania posiadanej władzy do odwetu. Jako pierwszy, najniewinniejszy z niewinnych, składa ofiarę z siebie na krzyżu. Pozwala się zaprowadzić tam, gdzie tak naprawdę my powinniśmy się znaleźć. Przebacza. Idzie do tych, "którzy się źle mają".
Eucharystii nie da się właściwie zrozumieć bez tego aspektu. To dynamizm, który w każdym z nas aktualizuje się na inny sposób. Jezus karmi nas, abyśmy nie ustali w drodze, nie poddali się zbyt łatwo, nie zdezerterowali. Aby życie nie było namiastką, marną podróbką, ale posiadało w sobie pełnię, którą tylko On może nas obdarować.
ks. Paweł Siedlanowski
Nasz Dziennik 2011-06-22

Autor: jc