Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miło, ale...

Treść

Jest piękna, ma dużo przestrzeni - tak o wiosce olimpijskiej wypowiada się szef polskiej misji olimpijskiej Kajetan Broniewski, który od kilku dni przebywa już w Pekinie. Broniewski wraz z członkami misji: Marzenną Koszewską oraz Iwoną Łotysz, kilkanaście godzin spędzili w biurze akredytacyjnym przy czynnościach związanych ze zgłaszaniem reprezentacji kraju. - Od ósmej do dwudziestej drugiej nie wychodziliśmy z budynku. Przeszliśmy przez różne procedury, załatwiliśmy mnóstwo spraw, by potem jak najmniej czasu tracili nasi zawodnicy. Kilkanaście godzin spędziliśmy na torze wioślarskim, pomagaliśmy wyciągać łodzie z kontenerów. Takiego horroru dawno nie przeżyłem - westchnął trzykrotny olimpijczyk, brązowy medalista igrzysk w Barcelonie (1992) w wioślarskiej jedynce. Jak podkreślił, obsługa czy wolontariusze są mili, grzeczni, bardzo uczynni i serdeczni, ale mylą się, jest dużo błędów w papierach. - Jednak są nieugięci, nic ich nie wzrusza, są niezwykle restrykcyjni. Bez decyzji swego szefa nic nie zmienią - przyznał. Pisk, PAP "Nasz Dziennik" 2007-07-26

Autor: wa