Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miller z Klichem jadą do Moskwy

Treść

Na początku przyszłego tygodnia Międzypaństwowy Komitet Lotniczy w Moskwie zaprezentuje główne punkty raportu na temat okoliczności katastrofy smoleńskiej. Wówczas mają się formalnie rozpocząć prace nad polskim stanowiskiem wobec tego raportu.
Na prezentację przewidzianą na 18 października wybiera się do Moskwy akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) płk Edmund Klich. - Zapowiedziano nam, że w MAK odbędzie się prezentacja głównych punktów raportu, w celu - jak to sformułowano - lepszego zrozumienia jego treści - poinformował Klich. Obok niego w spotkaniu mają uczestniczyć także przedstawiciele cywilnej komisji, której przewodniczącym jest minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller.
Po prezentacji raportu MAK Klich rozpocznie formalnie prace nad polskim stanowiskiem. Zgodnie z konwencją chicagowską strona polska ma prawo w ciągu 60 dni od chwili publikacji raportu MAK przedstawić swoje stanowisko.
Jak podkreślił Klich, polskie stanowisko będzie opracowywał wraz z innymi ekspertami, m.in. z komisji ministra Millera i komisji badania wypadków lotniczych przy ministrze infrastruktury. - Dokument musi prezentować jednolite stanowisko strony polskiej - zaznaczył.
Ekspert zdementował doniesienia, że w wywiadzie dla rosyjskiej gazety "Moskowskij Komsomolec" mówił, że niektórzy pasażerowie prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, zmarli "jakiś czas po katastrofie". - Ja nic takiego na pewno nie powiedziałem - nawet w wersji "prawdopodobnie". Może mówiłem, że w niektórych katastrofach zdarza się, że ktoś przeżyje, ale na pewno nie odnosiłem tego do katastrofy smoleńskiej - zaznaczył.
Na miejscu katastrofy rozpoczęła prace grupa polskich archeologów i geodetów. Według zapewnień szefa zespołu prof. Andrzeja Buki, "wszystko przebiega zgodnie z planem". - Na miejscu jest przygotowywane stanowisko. W tym momencie pracują geodeci, przygotowując siatkę pomiarową. Pomaga im geodeta rosyjski, z którym ustalają współrzędne - powiedział archeolog.
On sam ma udać się na miejsce katastrofy w przyszłym tygodniu. - Pojadę tam w najbardziej newralgicznym okresie, związanym z kulminacją i zakończeniem badań i podpisaniem protokołów - poinformował.
Rozgłośnia RMF FM podała wczoraj, że w Smoleńsku rosyjska prokuratura "znacznie ograniczyła plany polskich archeologów". - Nic mi na ten temat nie wiadomo, a jestem z ekipą w bieżącym kontakcie. Mają ponadto zalecenie, że gdyby coś szło nie tak, to mają mnie informować. Tymczasem nie odebrałem żadnych negatywnych sygnałów - stwierdził prof. Buko, odnosząc się do tych informacji. Miało chodzić o użycie nowoczesnego laserowego sprzętu. - Gdyby nawet było coś nie tak, no to nie ja jestem od rozstrzygania tych sporów, tylko prokuratura. My jesteśmy ekspertami, a prokuratura jest odpowiedzialna za zapewnienie nam warunków do pracy - tłumaczył. Dodał, że razem z archeologami w Smoleńsku jest prokurator Tomasz Mackiewicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-10-14

Autor: jc