Miller nie potwierdza kłótni
Treść
Minister Jerzy Miller, szef polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską, potwierdza informacje "Naszego Dziennika". Nie chciał wczoraj uwierzytelnić tezy, jakoby doszło do kłótni na lotnisku między gen. Andrzejem Błasikiem a mjr. Arkadiuszem Protasiukiem. Biuro Ochrony Rządu nie dysponuje również żadnym wewnętrznym raportem na ten temat.
Jerzy Miller, pytany przez dziennikarzy o doniesienia "Gazety Wyborczej" i TVN 24 w kwestii rzekomej kłótni między gen. Błasikiem i mjr. Protasiukiem tuż przed wylotem do Smoleńska, powiedział, że nic mu o tym nie wiadomo i że nie czerpie wiedzy o ważnych okolicznościach dotyczących sprawy smoleńskiej z mediów. - Pan użył sformułowania, jakby był pan pewny, że doszło do kłótni, ja takiej pewności nie mam - odpowiedział dziennikarzowi na pytanie, czy informacje te wnoszą coś do końcowego raportu prac komisji. Miller dodał, że sprawa ta jest badana. Prokurator generalny Andrzej Seremet także nie ma informacji, żeby doszło do kłótni między obu wojskowymi. - Prokuratorzy nie dysponują żadnym dowodem, który by potwierdzał istniejące w opinii publicznej przekonanie, że istnieje nagranie, na którym te dwie wymienione osoby dyskutują czy w ogóle rozmawiają - powiedział PAP Seremet.
Jak ustalił "Nasz Dziennik", również Biuro Ochrony Rządu nie posiada w swoich wewnętrznych raportach żadnych informacji na temat ewentualnej kłótni, do której miałoby dojść przed wylotem rządowego samolotu 10 kwietnia 2010 roku. - Nie mamy takich informacji - stwierdza rzecznik BOR mjr Dariusz Aleksandrowicz.
Z wypowiedzi szefa MSWiA zadowolony jest mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik wdowy po gen. Andrzeju Błasiku, pani Ewy Błasik. - Materiału dowodowego na potwierdzenie tych informacji medialnych nie ma, ktoś dokonał takich ocen bez zweryfikowania tego materiału - zaznacza Kownacki. Jak podkreśla, to właśnie komisja Millera posiada przekazane przez wojskową prokuraturę nagranie, w oparciu o które pojawiają się niepotwierdzone doniesienia o kłótni.
Istnienie nagrania z przemysłowej kamery rejestrującej obraz przed terminalem, zawierającego tylko obraz, potwierdził rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. - W tej kwestii przeprowadzone były dowody w postaci przesłuchań świadków, jak również zabezpieczono film z kamery przemysłowej - przyznaje. Jednak zdecydowanie uchyla się od odpowiedzi, czy do kłótni rzeczywiście doszło, czy też nie. - W tej chwili nie możemy dokonać oceny materiału dowodowego - wskazuje.
W oparciu o bardzo słabej jakości nagranie z kamery przemysłowej telewizja TVN 24 wytworzyła informację, jakoby przed wylotem do Smoleńska doszło do emocjonalnej rozmowy między gen. Błasikiem i mjr. Protasiukiem. Z kolei "Gazeta Wyborcza" napisała o świadku, który miał słyszeć, jakoby na lotnisku szef Sił Powietrznych zwymyślał pilota. Mecenas Kownacki po raz kolejny podkreśla, że te tezy są przykładem kaczki dziennikarskiej.
- Z tego, co wiadomo, jest to nagranie z kamery przemysłowej z odległości 100-150 metrów, bardzo niewyraźne, a co najważniejsze - pozbawione zapisu dźwiękowego. Wysuwanie na jego podstawie wniosków, że doszło na płycie lotniska do rzekomej kłótni, jest zupełnie nieuprawnione - stwierdza adwokat. - Rozmawiałem z wieloma osobami, które były na miejscu, i również zaprzeczają takiej wersji - dodaje.
Bartosz Kownacki podkreśla, że w oparciu o przepisy prawa prasowego twierdzenia "bez jakichkolwiek dowodów winy jednej z ofiar katastrofy mogą się ocierać o naruszenie dóbr osobistych na podstawie kodeksu cywilnego". Pytany, czy w związku z tym można się spodziewać jakichś działań prawnych, mecenas stwierdził, że podjęcie takiej ewentualnej decyzji należy do jego klientki, pani Ewy Błasik.
Minister Miller poinformował wczoraj, że nie można podać konkretnej daty przygotowania raportu polskiej komisji, ponieważ zależy on od terminu naprawy usterki tupolewa, który ma zostać użyty do eksperymentu odtwarzającego ostatnie minuty lotu. - Chodzi o lot, który ma powtórzyć działanie w kabinie pilotów 10 kwietnia, w warunkach przelotu samolotem bliźniaczo podobnym, czyli Tu-154M o numerze bocznym 102. W zależności od tempa naprawy usterki raport ten będzie wcześniej lub później oddany. Trudno jest dziś podać konkretną datę, bo to nie komisja zajmuje się naprawą usterki - powiedział szef MSWiA.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2011-03-01
Autor: jc