Militaryzacja Gazpromu
Treść
Rosyjskie koncerny Gazprom i Rosnieft posiadają na własność kilkudziesięciotysięczne, uzbrojone prywatne armie. W ich wyposażeniu znajdują się m.in. miniaturowe samoloty bezzałogowe, wykorzystujące najbardziej zaawansowane technologie, zazwyczaj niedostępne cywilnym zastosowaniom. To sprzęt typowy raczej dla wywiadu lub wojskowych jednostek specjalnych niż ochrony instalacji przemysłowych. Pisze o tym kmdr ppor. marynarki wojennej USA Cindy Hurst w najnowszym numerze amerykańskiego czasopisma wojskowego "Military Review".
- Puszczając wodze fantazji, możemy się zacząć zastanawiać, kiedy Federacja Rosyjska uzna, że źle chroniony jest rurociąg jamalski, i Gazprom zaproponuje przysłanie do Polski własnej ochrony - rozważa Andrzej Wilk z Ośrodka Studiów Wschodnich. Rosyjski potentat jest przecież praktycznie właścicielem biegnącej przez nasz kraj rury. Jest to już przesądzone w przypadku rosyjsko-niemieckiego Gazociągu Północnego. - Ta budowa spowoduje, że Morze Bałtyckie stanie się morzem prywatnym. Sieć przesyłowa i przepompownie będą ochraniane przez rosyjską Flotę Bałtycką stacjonującą w Bałtijsku, w obwodzie kaliningradzkim - ostrzega Andrzej Maciejewski z Instytutu Sobieskiego. Stałe patrolowanie podwodnego rurociągu oznacza nieustanną aktywną obecność rosyjskich okrętów wzdłuż wybrzeży i w przybrzeżnych strefach ekonomicznych członków NATO: Estonii, Łotwy, Litwy i Polski.
Amerykańska ekspert Biura Wojskowych Studiów Zagranicznych szczegółowo opisuje, czym tak naprawdę jest, w rozumieniu moskiewskich decydentów, ochrona w strategicznych gałęziach przemysłu. "Rosja była supermocarstwem wojskowym, ale dzisiaj to zasoby energetyczne decydują o jej potędze" - pisze. Już w 1975 roku Związek Sowiecki stał się drugim na świecie producentem surowców petrochemicznych, a Rosja zachowała tę pozycję do chwili obecnej. Bezpośrednio po rozpadzie sowieckiego imperium nastąpił okres względnego urynkowienia sektora surowców energetycznych, co jednak przebiegało odmiennie w odniesieniu do ropy naftowej i gazu.
Zasoby ministerstwa przemysłu naftowego, instalacje wiertnicze, rafinerie i linie przesyłowe zostały całkowicie sprywatyzowane, a nadzór nad nimi był niewielki. Wskutek tego fortuny oligarchów zaczęły rosnąć, a spółki przynosiły straty. Właściciele i menedżerowie coraz rzadziej oglądali się na interesy władzy, a zaczęli przejawiać ambicje polityczne. Władimir Putin przerwał ten proces, gdy tylko został prezydentem. Potężny Jukos Michaiła Chodorkowskiego praktycznie zniszczono, on sam do dziś jest w więzieniu. Zachodnie inwestycje koncernów Shell i British Petroleum zostały wyparte, a zasoby naftowe przejęły kontrolowane przez państwo Łukoil i Rosnieft.
Gazowy klejnot
Jeśli chodzi o gaz ziemny, to ministerstwo przemysłu gazowego zostało przekształcone w spółkę Gazprom, w której państwo rosyjskie posiada kontrolny pakiet akcji, a jedynie część jest w rękach prywatnych lub w wolnym obiegu. Spółka jest od samego początku ściśle związana z władzą. Jej pierwszym prezesem był późniejszy premier, niedawno zmarły Wiktor Czernomyrdin, a jednym z jego następców obecny prezydent Dmitrij Miedwiediew.
- Gazprom to olbrzymi holding, którego spółki-córki zajmują się handlem nie tylko gazem, ale także ropą naftową i energią atomową, prowadzeniem banku, linii lotniczej i jeszcze innymi dziedzinami - wyjaśnia Maciejewski. To klejnot w rosyjskiej koronie. Spółka, która jest nawet czymś więcej niż "państwem w państwie". To zdaniem wielu analityków pewnego rodzaju oryginalna forma samej państwowości. - Przecież budżet Federacji Rosyjskiej to w ogromnej mierze pieniądze Gazpromu. I nie tylko pieniądze. To także możliwości nacisku ekonomicznego i politycznego, co odczuwamy i my, i Ukraińcy, a ostatnio Białorusini - uzupełnia ekspert polityczny z Instytutu Sobieskiego.
Bezpieczeństwo nie tylko ekonomiczne
Powiązanie Gazpromu ze strukturami państwowymi sięga jednak znacznie dalej niż kwestie ekonomiczne i ich ewentualne konsekwencje polityczne. - Gazprom jest globalną firmą różniącą się jednak od podobnych zachodnich tym, że posiada element militarny i kapitalnie współgra ze strukturami państwowymi - mówi zajmujący się zagadnieniami bezpieczeństwa i obronności w Rosji Andrzej Wilk.
Nie dotyczy to tylko Gazpromu. Swoje agencje ochrony mają wszystkie duże rosyjskie koncerny. - W Rosji jest około 700 tego typu przedsiębiorstw - wyjaśnia Wilk. Jeśli uwzględni się też dużo mniejsze firmy świadczące takie usługi, jest ich około 5 tysięcy. "Oficjalnie zatrudniały w 1998 roku 155 000 ludzi, ale według niezależnych szacunków ta liczba wynosi od 800 tysięcy do 1,2 miliona" - pisze Hurst. Ile jest ich obecnie? Tego nie wiadomo. Według jednego z raportów opublikowanych w 2009 roku, nawet 2,5 miliona. Znacznie więcej niż liczą milionowe rosyjskie siły zbrojne. - Oprócz typowych funkcji ochroniarskich to takie nieformalne, siłowe zaplecze państwa rosyjskiego. Mogą one, szczególnie te większe, stanowić realne wsparcie dla rządowych struktur siłowych, a nawet mają taki ustawowy obowiązek - tłumaczy Andrzej Wilk.
Armie prywatne, ale państwowe
Świadczą więc usługi na rzecz państwa, z którym pozostają w ścisłym związku. Są powiązane z rosyjskimi strukturami bezpieczeństwa wewnętrznego, najczęściej także personalnie. Funkcjonariusze resortu spraw wewnętrznych decydują o obsadzie kierowniczych stanowisk w takich firmach bądź wręcz sami je obsadzają. - Jedne i drugie struktury żyją w głębokiej symbiozie - podsumowuje nasz ekspert.
Prywatne agencje ochrony świadczą bardzo szerokie usługi. Należą do nich, oprócz ochrony osób i mienia, także wywiad i kontrwywiad. "Prywatne siły bezpieczeństwa są opłacane przeciętnie sześć razy lepiej niż podobne siłowe struktury rządowe" - czytamy w omawianym artykule zamieszczonym w "Military Review". "Na początku 2007 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przeforsowało ustawowe ograniczenia w posiadaniu broni przez firmy ochroniarskie, jednak Duma wprowadziła poprawkę wyłączającą z tych ograniczeń 'strategiczne przedsiębiorstwa i korporacje, używające broni w ramach wykonywania zadań wynikających z prawa federalnego'" - pisze dalej Hurst. A zatem, zgodnie z rosyjskim prawem, spółki takie, jak Gazprom czy Rosnieft mogą posiadać własne armie.
- Gazprom to firma olbrzymia. Ma szereg instalacji, które, niestety, trzeba pilnować. To normalne, że potrzeba do tego ludzi i sprzętu - mówi Andrzej Maciejewski. Wśród licznych spółek-córek rosyjskiego molocha jest więc także coś w rodzaju agencji ochrony, która zabezpiecza ten cały potencjał ludzi, budynków, rurociągów itd. - Gazprom jako "państwo w państwie" ma swoją armię ochroniarzy, która służy mu wiernie. Jednocześnie jest to zespół ludzi z dużym doświadczeniem, najczęściej w resortach siłowych. Taka firma, jak Gazprom musi dbać o zabezpieczenie swoich systemów komputerowych, zapobiegać szpiegostwu przemysłowemu, chronić swoje tajemnice handlowe - tym także zajmują się agenci ochrony - wyjaśnia ekspert.
Rurociąg a science-fiction
Parametry sprzętu znajdującego się w wyposażeniu zbrojnego ramienia Gazpromu imponują. Bezzałogowe samoloty Irkut-2M i Irkut-850 mają zasięg odpowiednio 10 i 200 kilometrów. Wyposażone są w kamery pracujące w świetle widzialnym i podczerwieni, osadzone na żyroskopowych stabilizatorach, zapewniających najwyższą jakość obrazu. Laserowe systemy trójwymiarowego odwzorowania mogą być sterowane bezpośrednio z ziemi lub działać automatycznie. Również obrazy i gromadzone dane są natychmiast przekazywane do operatora na ziemi. Dokładność kamer pozwala zidentyfikować człowieka z odległości 4,5 kilometra.
- Bezzałogowych aparatów latających używa się do rozpoznania i walki. Gazprom może je wysyłać do patrolowania rurociągów, kamery termowizyjne służą zaś do wykrywania wycieków - tłumaczy mjr rez. Michał Fiszer z miesięcznika "Lotnictwo". W grę wchodzi także walka z plagą nielegalnych odwiertów (to jednak dotyczy raczej Rosnieftu i Łukoilu) oraz z potencjalnymi atakami terrorystycznymi. "Zamach pociągający za sobą potencjalnie także katastrofę ekologiczną byłby dla Rosji klęską wizerunkową i doprowadził do utraty zaufania jako dostawcy energii" - twierdzi rosyjski ekspert Aleksandr Guriew.
To jednak dla "strategicznego przedsiębiorstwa" za mało. Gazprom zamówił jeszcze bardziej wyrafinowane aparaty, tzw. dromy mogące utrzymywać się w powietrzu nawet 30 godzin. Wzorowane na amerykańskich reaperach i predatorach cuda techniki będą mogły przenosić ponad 1300 kg uzbrojenia. - Mamy do czynienia z urządzeniami mocno uzbrojonymi w takie środki, jak bomby kierowane albo pociski przeciwpancerne - mówi Fiszer. - To wyposażenie, którego zgodnie z międzynarodowymi konwencjami nie może mieć nawet policja, dla której dopuszcza się uzbrojenie strzeleckie, ale do kalibru 14,5 mm, a to, co wykracza poza ten rozmiar, zarezerwowane jest dla wojska. A przecież Gazprom to firma cywilna, nawet jeśli państwowa - dodaje.
* * *
Potencjał ilościowy i wyposażenie odpowiadających za bezpieczeństwo sił Gazpromu odpowiada jego strategicznej pozycji, ogólnopaństwowemu znaczeniu i wpływom. Ale także znacznie je przekracza. "Prywatne armie wyposażone w aparaturę przeznaczoną do inwigilacji mogą szybko zostać skierowane do wykonywania prawdziwie wojskowych zadań" - pisze Cindy Hurst. Jej zdaniem, także ten aspekt działalności rosyjskiego giganta powinien być bacznie obserwowany przez inne państwa. Niezależnie od obaw, jakie budzi monopolistyczna pozycja Rosji na rynku surowców energetycznych. Autorka zwraca na to uwagę w kontekście dominacji Gazpromu nad gospodarkami sojuszników USA w Europie Wschodniej, w tym w Polsce.
"Pytań jest więcej niż odpowiedzi. Jeśli Kreml pozwoli Gazpromowi pójść dalej, grozi to zdominowaniem przez jego 'armię' pozostałych resortów siłowych" - zauważa amerykańska oficer Marynarki Wojennej. To oznaczałoby, że spółka stanie się, o ile jeszcze nie jest, naczelnym organem państwa. Zmusza to partnerów Rosji do przedefiniowania strategii stosunków z nią. Ale czy reszta świata powinna do tego dopuścić?" - pyta, konkludując, Hurst.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik 2010-11-08
Autor: jc