Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Milion funtów za głowę Kaddafiego

Treść

Władze libijskich rebeliantów zapowiedziały amnestię dla każdego członka bezpośredniego kręgu zaufanych ludzi Muammara Kaddafiego, który wyda dyktatora. Za schwytanie lub zabicie libijskiego pułkownika wyznaczono nagrodę w wysokości 1 miliona funtów brytyjskich. Nieznane jest miejsce ukrycia się dyktatora, lecz jak twierdzą władze powstańcze, najprawdopodobniej schronił się gdzieś na terenie stolicy kraju, Trypolisu.
Najcięższe walki toczą się właśnie w centrum stolicy, gdzie wciąż utrzymują się dość liczne i dobrze uzbrojone oddziały zwolenników dyktatora. Kaddafi wezwał swoje oddziały, aby walczyły do końca - do zwycięstwa lub śmierci. Podejrzewa się, że pułkownik schronił się w swojej bazie Bab al-Azizija, na którą od kilku dni rebelianci przypuszczają regularne szturmy. Drugim ewentualnym miejscem pobytu przywódcy Libii jest jego rodzinne miasto Syrta. Ta leżąca na północy kraju miejscowość jest obecnie jednym z niewielu miejsc pozostających pod całkowitą kontrolą oddziałów Kaddafiego. W rękach upadającego reżimu pozostaje jeszcze kilka baz wojskowych na południu państwa. Wczoraj brytyjski minister obrony narodowej Liam Fox poinformował oficjalnie, że siły NATO dostarczają bojownikom pomocy w zakresie wywiadu i rozpoznania, które mają pomóc w ustaleniu miejsca pobytu dyktatora. Ponadto już od kilku tygodni u boku rebeliantów na wschodzie Libii działają francuscy i brytyjscy agenci pod cywilną przykrywką. Przedstawiciele europejskiego wywiadu zainstalowali się na terenach nieczynnej rafinerii w mieście Az-Zuwajtina.
Tysiące żołnierzy rebelii otaczają bazę Bab al-Azizija już od kilku dni, jednakże nie są oni w stanie złamać oporu zwolenników dyktatora. Duże oddziały skierowano także w stronę oddalonej o 450 km od Trypolisu Syrty oraz leżącej na południe od stolicy miejscowości Sabha, która również pozostaje w rękach reżimu. Jak twierdzą przedstawiciele władz powstańczych, na obecnym etapie walk bardzo ważne będą także negocjacje z przywódcami lokalnych plemion, które mają na celu pokojowe zakończenie konfliktu. Istnieją jednak obawy, że wykorzystując swoje ogromne rezerwy złota, Kaddafi będzie starał się pozyskać przychylność lokalnych wodzów i dzięki temu przedłużyć panujący w kraju chaos.
Zmiana sztandarów
Szef Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Mustafa Abdel Dżalil zapowiedział amnestię dla każdego z bezpośredniego otoczenia pułkownika, kto zdecyduje się wydać go w ręce wymiaru sprawiedliwości. - Siły Kaddafiego i jego zwolennicy nie przestaną stawiać oporu, dopóki on sam nie zostanie zabity bądź schwytany - stwierdził Dżalil.
Byłemu przywódcy Libii grozi odpowiedzialność także w związku z nakazem aresztowania wystawionym wobec niego przez Międzynarodowy Trybunał Karny z podejrzeniem popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości. Miejscowi komentatorzy stwierdzają, że pokojowe poddanie się Kaddafiego i oddanie w ręce powstańców lub sił międzynarodowych wydaje się mało prawdopodobne. Według nich, w grę nie wchodzi także podjęcie próby ucieczki z kraju przez dyktatora. Jak podkreślają, bardzo możliwe, że wolałby zginąć, niż opuścić kraj.
Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ ustalono, że konieczne będzie przekazanie co najmniej 1,5 mld dol. na pomoc humanitarną dla Libii. Ostateczne głosowanie w tej sprawie ma się odbyć dzisiaj. Przeciwna przekazaniu Libijczykom pieniędzy jest m.in. Republika Południowej Afryki. Władze kraju twierdzą, że ONZ powinna najpierw poczekać na opinię Unii Afrykańskiej odnośnie do tej pomocy, w związku z tym, iż organizacja ta jeszcze oficjalnie nie uznała władzy rebeliantów jako legalnego rządu w Libii. Wczoraj kolejnym państwem, które poparło rządy NRL, jest Federacja Rosyjska. W rosyjskiej ambasadzie na terytorium Libii opuszczono już dotychczasową zieloną flagę, aby wkrótce zastąpić ją trójkolorowym sztandarem powstańców. Z kolei sama NRL twierdzi, że aby pomoc była wystarczająca dla zniszczonego w wyniku wojny kraju, musi wynosić co najmniej 2,5 miliarda dolarów.
W związku z dużym zainteresowaniem sytuacją w Libii ze strony międzynarodowych mediów dochodzi tam do licznych niebezpiecznych zdarzeń z udziałem dziennikarzy z całego świata. Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini poinformował, że przedstawiciele rządowej armii uprowadzili czterech włoskich dziennikarzy i zabili ich kierowcę. Jednemu z nich pozwolono zatelefonować do konsulatu w Bengazi i przekazać, że są oni przetrzymywani w hotelu. Według najnowszych informacji, wszyscy czterej zostali uwolnieni po mniej więcej dobie.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-08-26

Autor: jc