Milewski wkrótce
Treść
Zarzuty popełnienia zbrodni komunistycznej przy wprowadzaniu stanu wojennego postawił wczoraj katowicki oddział pionu śledczego IPN gen. Czesławowi Kiszczakowi, byłemu ministrowi spraw wewnętrznych. Naczelnik pionu śledczego w Katowicach prokurator Ewa Koj powiedziała nam, że na odczytanie zarzutów czeka też gen. Mirosław Milewski. Wcześniej podobne zarzuty otrzymali inni członkowie kierownictwa PRL w tym okresie, m.in. gen. Wojciech Jaruzelski i Stanisław Kania.
Generał Czesław Kiszczak stawił się wczoraj w siedzibie warszawskiego pionu śledczego IPN, gdzie katowicki prokurator przedstawił mu zarzuty. Dotyczą one popełnienia zbrodni komunistycznej, polegającej na udziale w związku przestępczym o charakterze zbrojnym w okresie stanu wojennego i przed jego wprowadzeniem, którego celem było m.in. popełnianie przestępstw polegających na pozbawianiu wolności poprzez internowanie i wykonywanie kar pozbawienia wolności wobec obywateli polskich, skupionych głównie w NSZZ "Solidarność". Ponadto zarzuca się mu przygotowanie przepisów prawnych i planów działania organów władzy administracji państwowej oraz mediów publicznych dotyczących wprowadzenia nielegalnego stanu wojennego.
Kiszczak powiedział, że nie przyzna się do stawianych mu zarzutów. - Nie mam się do czego przyznawać - powiedział dziennikarzom. - Jestem jednym z głównych ludzi, którzy przygotowali i realizowali stan wojenny, nie mam nic do ukrycia, uchroniłem kraj przed potwornymi kłopotami - tłumaczył swoje stanowisko. Były szef MSW nie składał wczoraj wyjaśnień, ponieważ chce się zapoznać z aktami sprawy, które liczą ok. 50 tomów. - Prokurator ma mnie powiadomić, kiedy mi udostępni akta, zapoznam się z aktami i złożę wtedy wyjaśnienia - poinformował Kiszczak.
Katowicki pion śledczy IPN już wcześniej postawił zarzuty dotyczące wprowadzenia stanu wojennego członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, generałom Wojciechowi Jaruzelskiemu (który był jej szefem), Florianowi Siwickiemu i Tadeuszowi Tuczapskiemu oraz byłemu I sekretarzowi PZPR Stanisławowi Kani. Wszystkim grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Naczelnik pionu śledczego w Katowicach prokurator Ewa Koj powiedziała nam, że na odczytanie zarzutów czeka też gen. Mirosław Milewski, ale jego adwokat twierdzi, że z uwagi na chorobę nie może zeznawać. Prokurator prowadzący śledztwo zaplanował przesłuchanie kilkudziesięciu świadków. Być może do końca roku zostanie sporządzony akt oskarżenia w tej sprawie.
W zeszłym roku IPN postawił zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z wprowadzeniem stanu wojennego pięciu członkom Rady Państwa PRL: Kazimierzowi Barcikowskiemu, Tadeuszowi Młyńczakowi, Eugenii Kemparze, Emilowi Kołodziejczykowi i Krystynie Marszałek-Młyńczyk. Uchwalili oni w 1981 r. cztery dekrety, m.in. o stanie wojennym, popełniając tym samym
- zdaniem IPN - zbrodnię komunistyczną. Całej piątce grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Zebrany w tej sprawie materiał dowodowy wskazuje, że Rada Państwa nie miała wtedy prawa przyjąć tych dekretów. Na sesji obradował wówczas Sejm i to on miał wyłączne prawo ich uchwalenia. Obecnie IPN prowadzi ponad 150 śledztw związanych ze zbrodniami stanu wojennego. Sądy wydały dopiero jedynie dwa nieprawomocne wyroki. Dotyczą one jednak drobnych spraw.
Zenon Baranowski
Profesor Mirosław Piotrowski, historyk:
Generał Czesław Kiszczak bez wątpienia jest odpowiedzialny za wiele czynów sprzecznych z obowiązującym nawet w PRL prawem, standardami i normami moralnymi. Przypomnieć wypada, że ludzie tacy jak generał Jaruzelski, Kiszczak i inni, wprowadzając stan wojenny, świadomie złamali Konstytucję, a konkretnie artykuł 33 ustęp 1.2. Stan wojenny został wprowadzony decyzją Rady Państwa, która w tym czasie nie posiadała takich prerogatyw, gdyż obradował Sejm. Natomiast taką decyzję można było podjąć w przerwie między sesjami obrad. To jest jeden aspekt tej sprawy, drugi to narażenie Polski na niebezpieczeństwo. Jaruzelski i Kiszczak chronią się za stwierdzeniem, że tym samym uratowali Polskę od inwazji sowieckiej bądź też od katastrofy wywołanej rzekomo strajkami. Dotychczas odtajnione dokumenty zarówno sowieckie, które mieszczą się w KGB, jak i chociażby niedawno odtajnione przez ministra obrony, dotyczące wojsk Układu Warszawskiego, świadczą o tym, że obaj generałowie minęli się z prawdą i żadna inwazja sowiecka Polsce wówczas nie groziła.
Gdyby Kiszczak, a zwłaszcza Jaruzelski podjęli próbę autentycznego negocjowania z opozycją, to faktycznie do stanu wojennego mogłoby nie dojść. Tak wynika również z dokumentów KGB - Związek Sowiecki nie zaangażował się zbrojnie w Polsce. Istnieje notatka z 10 grudnia 1981 roku z posiedzenia aktywu kierownictwa sowieckiego, gdzie pada wypowiedź, że "nawet jeśli 'Solidarność' dojdzie do władzy, nie będziemy interweniować zbrojnie".
not. SM
Fragment wypowiedzi udzielonej Radiu Maryja
"Nasz Dziennik" 2006-05-24
Autor: ab