Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mierny dla minister

Treść

Rządowa reforma oświaty prowadzi do rozrostu biurokracji, dezintegracji szkolnictwa oraz dramatycznego załamania świadomości historycznej i obywatelskiej młodych Polaków. Tak surową ocenę minister edukacji Katarzynie Hall wystawili związkowcy z NSZZ "Solidarność" i opozycyjni parlamentarzyści. Czy słusznie? Nauczyciele, którzy przyjechali w sobotę na spotkanie do Sejmu, nie mieli wątpliwości, że tak.
Na konferencję pt. "Stan edukacji po czterech latach rządów minister Hall", zorganizowaną przez Klub Parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości oraz Sekcję Krajową Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", przyjechało wielu nauczycieli i pracowników placówek oświatowych. Jako pierwszy zabrał głos Jarosław Kaczyński, prezes PiS. W swoim wystąpieniu podkreślił wielkie znaczenie oświaty dla rozwoju współczesnych państw. Kaczyński jako przykład podał Koreę Południową, która z kraju biedniejszego od Polski przed pięćdziesięciu laty, stała się bogatym państwem, dysponującym zaawansowanymi technologiami. - Przeszła tę drogę przede wszystkim dzięki gigantycznemu wysiłkowi oświatowemu, związanemu z różnego rodzaju poświęceniami. Był to bowiem ogromny wysiłek nauczycieli, dzieci oraz rodziców, którzy też musieli się zaangażować - powiedział szef PiS. Odwołując się do obecnej sytuacji w Polsce, wskazał, że edukacja powinna być zintegrowana z wychowaniem. Tymczasem, jak zauważył, "ogromna część młodych ludzi nie wynosi z domu elementarnej wiedzy historycznej ani z zakresu kultury, czyli tego wszystkiego, co buduje wspólnotę". - Szkoła musi to przekazać wszystkim w ten sam sposób, przynajmniej w ramach podstawowego korpusu. Jest to dzisiaj w sposób celowy rozbijane. Chodzi o to, żeby dokonać poprzez szkołę nie integracji, ale dezintegracji - stwierdził Kaczyński.
Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "S", równie krytycznie odniósł się do reformy oświaty prowadzonej przez MEN. - Dlaczego domagamy się dymisji minister Hall? Na to pytanie można odpowiedzieć bardzo krótko. Według nas, dlatego, że działa na szkodę polskiej oświaty - oświadczył Proksa, co spotkało się z gromkimi brawami nauczycieli zgromadzonych na sali. Przypomniał, że w ostatnich czterech latach w systemie edukacji w Polsce zaszły bardzo istotne zmiany. - Dokonano nowelizacji podstawowych aktów prawnych, jak: ustawa o systemie oświaty, ustawa - Karta Nauczyciela i bardzo wielu rozporządzeń MEN. Są one powszechnie krytykowane przede wszystkim przez praktyków, czyli dyrektorów szkół i placówek oświatowych, nauczycieli i wychowawców. Wprowadzają chaos prawny i organizacyjny w placówkach, zwiększają biurokrację, obciążają finansowo jednostki samorządu terytorialnego, zwiększają zakres zadań i obowiązków dyrektorów i nauczycieli, bez gratyfikacji pieniężnej - mówił szef SKOiW NSZZ "S".
Do rozrastającej się biurokracji w systemie oświaty nawiązała również na spotkaniu prof. Alina Rynio, dyrektor Instytutu Pedagogiki KUL. - Czy MEN ma świadomość, ile osób już jest zatrudnionych w różnych kuratoriach, komisjach egzaminacyjnych, ośrodkach doskonalenia, samorządowych jednostkach oświatowych itp. Dlaczego polski nauczyciel musi być permanentnie kontrolowany, i to najczęściej przez urzędników, którzy z normalną pracą w szkole mieli do czynienia wiele lat temu? - pytała retorycznie Rynio. Profesor przeprowadziła drobiazgową krytykę forsowanego przez minister Hall projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty i niektórych innych ustaw. Jej zdaniem, projektowane w tym dokumencie oddanie władzy nad szkołami samorządom, samorządowym stowarzyszeniom, fundacjom i związkom wyznaniowym jest wyrazem pozbywania się trudnych, ale istotnych zadań należących do podstawowych obowiązków państwa i prowadzi do dezorganizacji systemu edukacji, który i tak jest już odczuwalny.
Profesor Andrzej Waśko z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie odniósł się na spotkaniu do dotychczasowego 4-letniego dorobku i kierunków działań szefowej MEN. Według niego, "operacja sygnowana przez minister Hall opiera się na dwóch filarach mocno ze sobą połączonych: profilowania liceów i obniżenia wieku szkolnego". W tym pierwszym przypadku, zdaniem profesora, obowiązkowe dla wszystkich nauczanie ogólne ma się skończyć po pierwszej klasie liceum, w wieku 16 lat. - Wtedy m.in. będzie się po raz ostatni mówić o historii Polski w sposób systematyczny. (...) Historycy, którzy protestowali w 2009 r. przeciwko tej reformie, wskazywali na fatalny wpływ, jaki może ona mieć na stan świadomości historycznej i obywatelskiej edukowanego w ten sposób pokolenia - konkludował prof. Waśko.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-06-06

Autor: jc