Mieliśmy pewność, że będzie sensacja
Treść
Z Piotrem Jaworskim, archeologiem i numizmatykiem z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Jacek Dytkowski
Zdecydowano się zbadać akurat stanowisko archeologiczne w Ptolemais. Dlaczego?
- Badania rozpoczęły się w roku 2001, kiedy kilku archeologów z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego pod przewodnictwem prof. Tomasza Mikockiego wybrało się na rekonesans i dokonało pierwszych sondaży na terenie starożytnego miasta Ptolemais. Zasadniczą sprawą dla archeologów przy wyborze stanowiska jest zawsze perspektywa tego, co można wykopać, czego się można spodziewać. W przypadku Ptolemais mieliśmy pewność, że dojdzie do jakiejś archeologicznej sensacji lub odkopiemy coś, co zainteresuje świat naukowy.
Na czym polega wyjątkowość tego stanowiska?
- Przede wszystkim na tym, że na skutek skomplikowanej sytuacji politycznej stanowisko to było dotychczas słabo przebadane. Jest to archeologiczny ewenement, niespotykany nigdzie w całym basenie Morza Śródziemnego. Praktycznie gdzie by nie włożyć łopaty, odsłania się interesujące zabytki oraz ruiny nieznanych budowli.
Można powiedzieć, że miasto to pozostało nienaruszone, niezniszczone przez późniejszą ludzką działalność?
- Tak, na obszarze miasta antycznego nie istniało praktycznie żadne późniejsze osadnictwo arabskie. Miasta Cyrenajki (dzisiejszej wschodniej Libii) - bo było ich w tym rejonie kilka - zostały głównie zniszczone przez dwa duże trzęsienia ziemi, o których wiemy, oraz kilka lub kilkanaście mniejszych. Kilkadziesiąt lat temu trzęsienie ziemi zniszczyło pobliskie miasto El Merj, gdzie zginęło kilkaset osób, a kilka tysięcy straciło dach nad głową. To miasto odbudowywały polskie firmy budowlane, dlatego spotykamy się z dużą dozą sympatii ze strony Libijczyków, z których wielu kończyło studia w Polsce i zna nasz język.
Ostatni sezon wykopaliskowy był wyjątkowo owocny w odkrycia...
- Jak żaden inny. Zacznę od tego, że znaleźliśmy duży pałac późnoantyczny z pomieszczeniem w kształcie absydy. Może to wskazywać na jakąś kaplicę lub pomieszczenie służące niewielkim domowym uroczystościom. Kolejne odkrycie to dom wytwórcy lamp terakotowych - jak na razie drugi taki warsztat znany z obszaru Cyrenajki. I wreszcie budynek podobny w rozplanowaniu do znanej z wcześniejszych wykopalisk tzw. willi z widokiem, ale mniejszy i skromniejszy. W cysternie budynku odkryliśmy ponad dziesięć rzeźb marmurowych, które ktoś tam wrzucił lub ukrył. Bardzo interesujące są m.in. głowa Aleksandra Macedońskiego oraz tors Asklepiosa. W jednym z pomieszczeń bocznych znaleźliśmy piec do wytopu metali - bardzo sprytnie urządzony na miejscu dawnej latryny. Obok był kantorek właściciela tego warsztatu metalurgicznego, gdzie na posadzce leżał skarb - 600 rzymskich monet brązowych i 15 srebrnych.
Jakie jest znaczenie odkrycia tego skarbu dla nauki?
- Jest to pierwszy jak dotąd skarb monet z poł. III w. znaleziony na terenie tej rzymskiej wówczas prowincji. Po jego oczyszczeniu i opublikowaniu poznamy całą strukturę obiegu masy pieniężnej w Cyrenajce w tym okresie. Będziemy wiedzieć, jak długo pozostawały w obiegu pieniądze wybite przez poszczególnych władców imperium oraz jakie ich typy funkcjonowały w danym okresie. Być może pokusimy się o zrekonstruowanie cen obowiązujących wtedy za różne usługi w warsztatach.
Dziękuję za rozmowę.
żródło:"Nasz Dziennik" 2007-04-11
Autor: mj