Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mieli "praworządnie" mordować

Treść

Za próbę wojskowego przewrotu uznał premier Izraela odmowę 27 lotników wojskowych uczestniczenia w akcjach militarnych, w których głównymi ofiarami są palestyńscy cywile. Z kolei dowódca wojsk lotniczych Izraela generał major Dan Hałuc postawę odważnych pilotów nazwał "ciężkim przestępstwem" i "źródłem wszelkich niebezpieczeństw".
W wywiadzie dla izraelskiego radia Ariel Szaron przypomniał, że w analogiczny sposób 20 lat temu, w czasie wojny izraelsko-libańskiej postąpił były dowódca elitarnej akademii wojskowej Izraela Amram Micna. W przeciwieństwie do gorliwego Szarona, który podczas wojny w Libanie w 1982 r. nie wahał się zorganizować masakry palestyńskich cywilów w obozach Sabra i Szatila, Micna odmówił wówczas wykonania ludobójczych rozkazów.
Odmawiając wykonywania "nielegalnych" i "niemoralnych" rozkazów, jako przykład takiej barbarzyńskiej akcji piloci podają atak w ubiegłym roku na jednego z przywódców Hamasu. Jednotonowa bomba zabiła wówczas nie tylko palestyńskiego powstańca, lecz także 14 przypadkowych osób, w tym 11 dzieci.
Protest pilotów jest tym bardziej nie na rękę izraelskim władzom, że nastąpił niemal dokładnie w trzecią rocznicę wybuchu palestyńskiego powstania przeciwko izraelskiej okupacji Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. Media przypominają, że to właśnie Ariel Szaron, ówczesny reprezentant izraelskiej opozycji, sprowokował wystąpienie Palestyńczyków, kiedy 28 września 2000 r. wszedł na Górę Świątynną. W oczach muzułmanów zbezcześcił on swoją osobą ich święte miejsce. Jak podaje żydowski portal "Sem40" - nawet w przekonaniu licznych Izraelczyków ten krok Szarona okazał się skuteczną prowokacją, która rozpętała kolejną, trwającą do dzisiaj spiralę przemocy.
Według ostatnich danych opublikowanych wczoraj przez amerykańską stację ABC, w ciągu ostatnich trzech lat trwania palestyńskiego powstania przeciw izraelskim okupantom zginęło 3 tys. 397 osób, w tym 2 tys. 477 Palestyńczyków i 860 Żydów.
WM, Franciszek L. Ćwik, Paryż
Nasz Dziennik 29-09-2003

Autor: DW