Między groteską a absurdem
Treść
Już samo określenie spektaklu: "monodram z trzema aktorami" - jak chcą tego twórcy przedstawienia "Skrzyneczka bez pudła" - brzmi przewrotnie i sugeruje, że wszystko, co się na scenie dzieje, należy odbierać z przymrużeniem oka. Toteż nie dziwi tutaj mieszanie gatunków, konwencji i planów: realistycznego z groteską, purnonsensem i absurdem. Wszystko razem wrzucone do jednej tytułowej skrzyneczki harmonijnie współgra ze sobą, nadając odpowiedni klimat przedstawieniu. A niejako uzupełnieniem tego jest puszczany od czasu do czasu obraz filmowy utrzymany w konwencji kina niemego na przyspieszonych obrotach (z tą różnicą, że tu występuje dźwięk). Ta niby-burleska ma dopowiadać prezentowaną na scenie opowieść.
A opowieść jest taka: do bieszczadzkiej wsi Brenna Górna przypadkiem trafia bohater spektaklu - Adam. Zauważywszy na jednym z domów szyld z napisem: "Stolarstwo, lakiernictwo", postanawia zamówić drewnianą skrzyneczkę. Ot, taką na rozmaite drobiazgi. Ale okazuje się, że szyld jest już nieaktualny, bo stolarz nie żyje. W domu pozostała jedynie Hrapkowa, wdowa po stolarzu. W tej sytuacji Adam zamawia skrzyneczkę u innego stolarza, Forteckiego, mieszkającego po sąsiedzku z Hrapkową. Wrodzona dociekliwość Adama sprawia, że odkrywa on tajemnicę życia Forteckiego, zakochanego w pięknej sąsiadce, i niczym detektyw rozwiązuje zagadkę morderstwa stolarza Hrapka.
Mamy tu więc i sytuację romansową, i zagadkę kryminalną, i obrazki rodzajowe wiejskich zachowań. A wszystko ukazane humorystycznie, przez pryzmat pewnej groteskowości w formie nieco kabaretowego skeczu, który ogląda się lekko i z zaciekawieniem. A dzieje się tak za sprawą reżysera i aktorów. Dobrze się stało, że Andrzej Sadowski, wykorzystując do swego scenariusza opowiadanie Wiesława Dymnego, zrealizował spektakl w takiej właśnie komediowej tonacji.
Adam, bohater "Skrzyneczki bez pudła" (w tej roli Adam Hutyra), jest nie tylko postacią świata przedstawionego, znajdującą się wewnątrz wydarzeń i biorącą czynny udział w ich przebiegu, ale jest też osobą zewnętrzną: narratorem i komentatorem, czyli dopowiadającym akcję i komentującym przebieg zdarzeń. Adam Hutyra z powodzeniem łączy te zadania, dając wyrazisty, w pełni przekonywujący i wzruszająco zabawny wizerunek swego bohatera. Dobre są także role w wykonaniu Małgorzaty Marciniak (Hrapkowa) i Marka Ślosarskiego (Fortecki).
To zabawnie opowiedziane przedstawienie ma w sobie pewną delikatność, nie jest przesadne w przekazywaniu humoru. Dowcip wynika tu z relacji międzyludzkich, istnieje jakby mimo woli, a przecież jest wpisany a priori w literę tekstu. Postaci są barwne, każda ma swój własny - inny od pozostałych - charakter. Przez to stają się jeszcze bardziej wyraziste. Przedstawienie toczy się w dobrym tempie, wszystkie sytuacje zagospodarowane są do najmniejszego szczegółu.
Temida Stankiewicz-Podhorecka
"Skrzyneczka bez pudła" na motywach opowiadania Wiesława Dymnego, scenariusz, reżyseria, scenografia: Andrzej Sadowski, operator: Michał Bożek, montaż: Piotr Kulesza; Teatr im. A. Mickiewicza w Częstochowie, gościnnie w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
"Nasz Dziennik" 2005-06-15
Autor: ab