Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miedwiediew się pogubił

Treść

Zaostrza się sytuacja na Kaukazie Północnym. Od początku roku w wyniku starć zbrojnych i zamachów zginęło 812 osób, w tym 89 cywilów - informuje wczorajsza "Niezawisimaja Gazieta". I ocenia, że z tego powodu władze rosyjskie są "zagubione". Dowód? Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew specjalnym dekretem powołał w piątek międzyresortowy Komitet ds. Przeciwdziałania Ekstremizmowi w Federacji Rosyjskiej. Problem w tym, że podobna struktura już istnieje. Odtąd szefem obu będzie ta sama osoba.
W Rosji powstaje coraz więcej tego typu instytucji, a sytuacja związana z bezpieczeństwem w tym kraju bynajmniej się nie poprawia. Na Kaukazie Północnym nawet się pogarsza. Prosty rachunek wskazuje, że tylko w tym roku zastrzelono ponad 200 bojowników, co świadczy o licznej obecności ugrupowań zbrojnych na tym terenie. Ze strony rosyjskiej zginęło według oficjalnych danych około 100 wojskowych oraz funkcjonariuszy służb porządkowych. Według ekspertów, nie można mówić, że na Kaukazie Północnym trwa konflikt, lecz ukryta wojna domowa. Takiego zdania jest wiceprzewodniczący Komitetu Dumy Państwowej ds. Bezpieczeństwa Giennadij Gudkow. Deputowany powołał się na dane Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), zaznaczając, że na terenie republik kaukaskich działają "prężne ugrupowania terrorystyczne". - Trzeba przyznać, że zagrożenie ze strony ekstremistów rośnie pomimo udanych działań naszych sił bezpieczeństwa - podkreślił.
Słowa te mają realne odzwierciedlenie w wydarzeniach, do których dochodzi na Kaukazie Północnym. Obecnie trwa tam wojna partyzancka. Tylko w minioną sobotę w Dagestanie, Kabardyno-Bałkarii i Inguszetii doszło do licznych morderstw na ludności cywilnej, przedstawicielach władz lokalnych, wojskowych oraz funkcjonariuszach policji, w tym przedstawicielach rosyjskiej FSB. W sobotę we własnym domu został zastrzelony pracownik kierownictwa FSB w Kabardyno-Bałkarii Murat Karaczajew. W Dagestanie z bliskiej odległości zastrzelono policjanta, a w Inguszetii zabito mieszkańca Ali-Jurta Magomieda Ałbogaczijewa. Głównym tematem ubiegłego tygodnia było zabójstwo szefa służby polityki informacyjnej i rzecznika prasowego prezydenta Dagestanu Garuna Kurbanowa oraz zastępcy dowódcy oddziału MSW rejonu urwańskiego w Kabardyno-Bałkarii Amurbieka Bitochowa. Te informacje wskazują, że w najbliższym czasie może znów dojść do podobnych zdarzeń.
Nowo powołanym komitetem będzie kierował minister rosyjskiego MSW Raszid Nurgalijew. Jego głównym zadaniem, zgodnie z dekretem Miedwiediewa, będzie opracowanie dokumentów w dziedzinie przeciwdziałania ekstremizmowi, udoskonalenie prawa i przygotowanie propozycji dla prezydenta i rządu w tym obszarze. W kompetencjach komisji mieści się też zarządzanie grupami roboczymi zajmującymi się harmonizacją stosunków między narodowościami w regionach Rosji.
Jak zauważa wczorajsza "Niezawisimaja Gazieta", podobne funkcje wykonuje już narodowy komitet antyterrorystyczny powołany w lutym 2006 roku. Różnica polega na tym, że w tej komisji Nurgalijew jest wiceprzewodniczącym. Będzie więc miał władzę nad jedną i drugą komisją.
W opinii emerytowanego pułkownika milicji Jewgienija Cziernousowa, jest to błąd strategiczny. - Nie może szef MSW wziąć na siebie odpowiedzialności za walkę z ekstremizmem. Ciężar odpowiedzialności przeszedł z FSB na MSW. Policja powinna zajmować się problemami ludności, a nie walczyć z ekstremizmem - ocenił. Podobnego zdania jest inny ekspert wojskowy płk Władimir Popow. Według niego, już nie tylko na Kaukazie Północnym istnieją konflikty etniczne, które są impulsem do powstawania ruchów ekstremistycznych i terrorystycznych. - Jak to się mówi, gdzie jest siedem nianiek, dziecko może stracić oko - dodał w kontekście powołania nowej rady.
Wiesław Sarosiek
Nasz Dziennik 2011-08-02

Autor: jc