Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Michnik bez orderu...

Treść

Adam Michnik nie został zaproszony do Pałacu Prezydenckiego na uroczystości w rocznicę wydarzeń studenckich Marca 1968 r., nie znalazł się również w gronie osób odznaczonych Orderami Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego za zasługi na rzecz przemian demokratycznych w Polsce. W proteście przeciwko brakowi referendum w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego orderu nie przyjął natomiast Bogdan Czajkowski, przywódca strajku na Politechnice Warszawskiej, który w trakcie uroczystości ostentacyjnie opuścił Pałac Prezydencki. Wśród uhonorowanych znaleźli się: Józef Dajczgewand, Irena Lasota, Andrzej Kijowski i Leon Sankowski. Jak tłumaczył Bogdan Czajkowski jego decyzja o nieprzyjęciu odznaczenia od prezydenta to protest przeciwko temu, że polscy politycy nie chcą się zgodzić na referendum w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego, ignorując opinię znacznej części Polaków, którzy podobnie jak on sam domagają się jego zorganizowania. - Najwyższym suwerenem jest Naród i o zrzeczeniu się przez Polskę niepodległości powinni decydować Polacy - mówił Czajkowski w rozmowie z portalem dziennik.pl. - Wiec z 8 marca zwołany był w obronie kolegów, dwóch studentów, usuniętych wtedy z uczelni: Adama Michnika i Henryka Szlajfera, i miał być protestem przede wszystkim studentów Uniwersytetu Warszawskiego - mówił podczas uroczystości prezydent Lech Kaczyński. Prezydent przypomniał, że marzec 1968 r. to bunt studencki. Podkreślił również, iż w tym okresie do licznych studenckich protestów dochodziło też w innych krajach, m.in. w Niemczech i we Francji. W trakcie uroczystości Kaczyński powiedział również, że antysemicka kampania 1968 r. przyniosła Polsce niepowetowane straty. - Straty, które nie zostały naprawione aż do dzisiaj. Ta kampania wyrzuciła niejako z naszego kraju tysiące ludzi, którzy być może mieli żydowskie korzenie, ale w istocie byli Polakami. Także tysiące ludzi, którzy istotnie czuli się Żydami, ale Żydami polskimi - mówił Kaczyński. WW "Nasz Dziennik" 2008-03-07

Autor: wa