Michał Żewłakow zapewnia
Treść
Michał Żewłakow, który spędził w Belgii 8 lat swego życia, powiedział: - Belgów trzeba szanować. Są zespołem w fazie przebudowy.
- To drużyna groźna dla rywala i dla... samej siebie. Potrafią grać świetnie z mocnym przeciwnikiem, ale i rozczarować tak jak z Kazachstanem - kontynuował zawodnik Olympiakosu Pireus, który wcześniej występował w Beveren, Mouscron i Anderlechcie.
Żewłakow jest "twarzą" polskiej reprezentacji na konferencjach prasowych. Przystojny, grzeczny i wygadany. Wczoraj odpowiadał na pytania w trzech językach: polskim, angielskim i walońskim. Gdyby zaszła potrzeba, przeszedłby na flamandzki.
- Zmierzyłem się chyba z wszystkimi obecnymi kadrowiczami Belgii. Mam na przykład nieciekawy bilans starć z Emilem Mpenzą, ale liczę, że go trochę poprawię - zaznaczył. - Nie traktuję tego meczu jakoś szczególnie. To dla mnie po prostu kolejne ważne starcie o punkty.
Potem dodał: - Jeśli będziemy zakładać, że możemy przegrać, to tak się stanie. Nie, trzeba myśleć, jak tu wygrać, by potem ewentualnie cieszyć się, że na trudnym terenie wywalczyło się punkt.
Ktoś przypomniał, że na Stadionie im. Króla Baudouina mieści się też siedziba belgijskiej federacji rugby. Żewłakow nawiązał do tego słowami: - Każdy mecz w eliminacjach - czy to z Belgią, Anglią czy z Kazachstanem - wygląda jak spotkanie rugby. Walka trwa na całego przez 90 minut.
Żewłakow wystąpi dziś na środku obrony razem z Jackiem Bąkiem. Zapewnił: - Przez ostatni tydzień przystosowywałem się do tego zadania. Nie jest to jednak dla mnie coś zupełnie nowego, bo grywałem na tej pozycji w Mouscron. Mam nadzieję, że nikt nie zauważy, iż zwykle jestem bocznym obrońcą.
Na dziś termin porodu ma małżonka Michała. Powije mu syna o imieniu Jakub. - Staram się koncentrować na meczu. Urodziny syna są bardzo ważnym wydarzeniem, ale przede wszystkim szykuję się na Belgię - odpowiedział 62-krotny reprezentant Polski.
(MARO), Bruksela
BliŹniacy dwojga narodów
Marcin Żewłakow, grający w Gent, w wywiadzie dla "Le Soir" oświadczył: - Bardziej czuję się Belgiem niż Polakiem.
Tą zaskakującą deklaracją postawił w niewdzięcznym położeniu swego brata bliźniaka, który przecież jest jednym z najbardziej zasłużonych zawodników obecnej reprezentacji Polski. Michał, gdy poproszono go o wyjaśnienie, był nieco zmieszany, lecz odparł: - Czytałem ten artykuł i zastanawiałem się, jak zostanie odebrany przez polskich kibiców i polskie media. Chcę podkreślić, że mój brat jest Polakiem i zawsze nim będzie. W Belgii urodziła się dwójka jego dzieci. Mieszka tu z rodziną, wrósł w ten kraj i jest mu tu dobrze. Myślę, że tych słów nie należy odbierać dosłownie. Marcin użył przenośni.
(MARO), Bruksela
"Dziennik Polski" 2006-11-15
Autor: wa