Miażdżąca wygrana Orbana
Treść
Druga tura wyborów parlamentarnych na Węgrzech wyłoniła niekwestionowanego zwycięzcę, którym okazał się kierowany przez byłego premiera Węgier - 47-letniego Viktora Orbana, centroprawicowy Fidesz. Ogłaszając zwycięstwo swojego ugrupowania, Orban obiecał tysiącom zwolenników zgromadzonych w centrum Budapesztu natychmiastową przebudowę dotkniętego recesją kraju i uczynienie go na nowo silnym. Szef zwycięskiego ugrupowania zostanie desygnowany na premiera.
W niedzielnych wyborach ugrupowanie Fidesz zdobyło aż 263 mandaty w 386-osobowym parlamencie. Po ostatnich dwóch kadencjach obfitujących w liczne skandale i nadużycia socjaliści uzyskali jedynie 59 miejsc, zaś partia Ruch na rzecz Lepszych Węgier (Jobbik) - 47 mandatów. 16 swoich przedstawicieli w Zgromadzeniu Narodowym będzie miał także ruch społeczny Chcemy Innej Polityki (LMP). Jeden mandat przypadł niezależnemu kandydatowi. Kierowany przez byłego premiera Viktora Orbana Fidesz już w pierwszej turze wyborów z 11 kwietnia zdobył ogromną przewagę nad rządzącymi przez dwie kadencje socjalistami, uzyskując 206 mandatów. Wówczas jednak do urn poszło zaledwie 44,17 proc. uprawnionych do głosowania. Frekwencja w drugiej turze wyniosła 64,29 procent.
Fidesz, uzyskując aż 2/3 miejsc, będzie miał możliwość samodzielnej zmiany konstytucji oraz skomplikowanej ordynacji wyborczej. Partia Orbana zapowiedziała również zmiany w prawie prasowym i prawie do strajku. Ponadto Fidesz chce zmniejszyć o połowę liczbę posłów i radnych w radach miejskich, a także ułatwić podwójne obywatelstwo etnicznym Węgrom mieszkającym w sąsiednich krajach. Przyszły premier obiecał także, że m.in.: obniży podatki, rozpocznie negocjacje z międzynarodowymi instytucjami finansowymi i opracuje wieloletni plan ograniczenia zadłużenia kraju. - Przy obecnym systemie podatkowym gospodarka zadławi się (...); musi on być poważnie zmieniony - powiedział zwycięzca niedzielnych wyborów podczas konferencji prasowej.
- Usiądziemy do rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) i Unią Europejską, gdyż są to instytucje, które pomogły nam w ostatnich dwóch latach. Nie zgodzimy się jednak, aby dyktowały nam, jak mamy się zachowywać. Nie są naszymi szefami, lecz partnerami - podkreślił Orban, zapowiadając ambitne podejście do odbudowywania gospodarki i umniejszonej pozycji Węgier. Jest to o tyle istotne, że w pierwszym półroczu 2011 roku, czyli sześć lat po wstąpieniu do Unii Europejskiej, kraj ten obejmie przewodnictwo w Radzie UE.
Z zadowoleniem do wyniku niedzielnych wyborów odniósł się były ambasador Węgier w Warszawie Akos Engelmayer. W rozmowie z PAP podkreślił on, że wygrana prawicowego Fideszu ma pozytywne znaczenie zarówno dla mniejszości węgierskiej w krajach sąsiednich, jak i dla stosunków z Polską, gdyż - jak zauważył - jest on "absolutnie propolski".
Marta Ziarnik, PAP, Reuters
Nasz Dziennik 2010-04-27
Autor: jc