Przejdź do treści
Przejdź do stopki

,,Miała w sobie wielką gorliwość i konsekwencję w dążeniu do raz obranego celu..." Życie i duchowość Matki Magdaleny Mortęskiej OSB

Treść

Magdalena urodziła się w roku 1554. W roku 1579, zostając mniszką, zastała w Polsce trzy klasztory benedyktynek, w tym chełmiński i toruński praktycznie wymarłe, a staniątecki w upadku. Pół wieku później, umierając, zostawiła kilkanaście klasztorów, obficie obsadzonych i gorliwych. Miało następnie powstać kilka dalszych fundacji, tak że w sumie był to w przedrozbiorowej Rzeczypospolitej najliczniejszy i najpopularniejszy zakon żeński, a to z dwóch przyczyn: jako zasiedziały tu od wieków, odczuwany więc jako „swój” – oraz jako zreformowany w pełni według zasad Soboru Trydenckiego, co uważano za swoistą gwarancję jakości. Jej dziełem było więc dostarczenie miejsca i warunków życia bardzo licznym osobom, pragnącym poświęcić się Bogu; i to miejsca trwałego, gotowego także dla następnych pokoleń. Jak bardzo trwałego, widać z faktu, że mimo zniszczeń, zaborów i kasat, jeszcze po czterech wiekach osiem z dziewięciu istniejących dziś w Polsce klasztorów mniszek benedyktynek wywodzi się z dzieła fundacyjnego Magdaleny.

Dla stworzenia takiej przestrzeni życia konieczna była realizacja podwójnego celu: (1) opracowanie sposobu, w jaki w konkretnej epoce i miejscu można było najlepiej zachowywać Regułę św. Benedykta; oraz (2) dostosowanie ustaw i praktyki do prawodawstwa i ducha trydenckiego. Jedno i drugie bardzo w stylu epoki: powrót do źródeł, wierność jasno sformułowanym przepisom – oraz reforma. Magdalena dzięki swej młodzieńczej lekturze teologicznej (głównie Postylla Jakuba Wujka) była uformowana umysłowo i duchowo według tych właśnie ideałów; jej zmysł prawny i zdolności organizacyjne dorównywały jej zapałowi; dokonała więc dzieła odnowy zakonu, chociaż spędziła całą drugą połowę życia walcząc o to swoje dzieło z mnóstwem krytyków, i to pomimo uzyskania wszelkich możliwych zatwierdzeń i pochwał papieskich. Głównym dokumentem prawnym tej odnowy jest nowe opracowanie Reguły św. Benedykta, tzw. Reguła reformowana. Jest to wersja starego tekstu, która opuszcza jego partie nie stosujące się do klasztoru żeńskiego, do miejsca lub do epoki, pozostałe zaś rozdziały zaopatruje w szczegółowe instrukcje, mające prowadzić do tego, by mogły być tu i teraz jak najściślej zachowywane. Mimo licznych kontrowersji ten tekst był kilkakrotnie wydawany i służył licznym pokoleniom benedyktynek polskich. Ponieważ ma w bliskiej przyszłości zostać wydany ponownie, nie będziemy go tu omawiać szczegółowo.


 

Duchowość ksieni Magdaleny

Magdalenę przygotowywały do jej misji wielkie zdolności umysłu, logicznego już z natury, a kształtowanego w młodości przez lekturę ówczesnych autorów jezuickich. Nadto miała w sobie wielką gorliwość i konsekwencję w dążeniu do raz obranego celu; przez dłuższy czas trudno jej było nawet zrozumieć brak równie wielkiego zapału u różnych innych osób, co spowodowało niejeden konflikt. Jej wstępna decyzja, dokonana jeszcze w dzieciństwie, a wyrażona słowami „Poślubiłam się Panu Zbawicielowi mojemu”, ukształtowała wszystkie decyzje następne. Na tej podstawie budowało się jej życie modlitwy, czerpiące swoje treści przede wszystkim z lektury, szeroko pojętej: to jest zarówno z tekstów liturgicznych, jak i z czytania duchownego. Ten zapał do czytania nie tylko miała sama, ale usilnie go szerzyła: przede wszystkim w formacji nowicjuszek, ale także wśród uczennic.

Głosiła i reprezentowała pobożność konsekwentną i aktywną, wymagającą stałej uwagi i stałej pracy wewnętrznej, wedle znanego powiedzenia, przypisywanego św. Ignacemu Loyoli, że należy pracować tak, jakby wszystko zależało od naszej pracy, a modlić się tak, jakby wszystko zależało od łaski Bożej. Drugą część tego adagium Magdalena wyznawała także, i to żarliwie; jak wiadomo, nikt jeszcze nie zdołał odnaleźć linii styku Łaski i naszej wolnej woli, a duchowość katolicka epoki potrydenckiej przeżywała ten problem szczególnie mocno, w kontraście do kalwinistycznej tezy o predestynacji do zbawienia lub potępienia. Magdalena niewątpliwie o wszystko prosi Boga, znając zresztą z doświadczenia ludzką słabość; ale też w każdej sprawie wymaga od siebie (i od swoich uczennic) dołożenia wszelkich możliwych sił do współpracy z Łaską.

Zgodnie z wielowiekową tradycją opiera ona wewnętrzną pracę człowieka na wyniszczeniu samego siebie (pogarda, nienawiść itd.); nie chodzi tu jednak o to, co dziś nazywamy depresją albo kompleksem niższości. Swoją małość człowiek powinien uznać nie w stosunku do innych ludzi (z nimi, im mniej się porównuje, tym lepiej), ale w stosunku do Boga. Taka świadomość własnej nicości nie przygnębia, ale właśnie wyzwala; Magdalena opisuje starannie tę wolność duchową, dającą chrześcijaninowi pełną zdolność do modlitwy i do panowania nad sobą. Ideałem i wzorem takiej postawy jest Chrystus w Ogrójcu. Z domowej jeszcze pobożności wyniosła Magdalena kult Męki Pańskiej, o której w klasztorze napisała rozmyślania (nie zachowane) i której tematyka często wracała w jej rozmowach i konferencjach; w tej tajemnicy stale przebywała myślą modlitewną, ona też była dla niej motywacją do ubóstwa, do unikania ludzkiej chwały itd. Motywacja ta okazała się skuteczna i czynna przez całą długość życia Magdaleny. Ta sama tajemnica była dla niej także uzasadnieniem zakonnego posłuszeństwa, którego pragnęła sama (będąc ksienią, starała się wykorzystać przynajmniej wszelkie okazje do posłuszeństwa władzom kościelnym) i w którym widziała zastosowanie przykazania miłości Boga i główny jej praktyczny przejaw. O tej cnocie mówi dużo i posuwa ją bardzo daleko, zalecając traktować nawet polecenia błędne jako wolę Bożą; odróżnia jednak polecenia mylne od grzesznych i dla tych ostatnich oczywiście robi wyjątek. Opierając życie zakonne na wierności złożonym ślubom, stara się przede wszystkim o to, żeby mniszki dobrze rozumiały, co ślubują – i jeśli się na ślubowanie decydują, to żeby resztę życia spędziły, chwila po chwili, na realizowaniu tego, do czego się zobowiązały.

Wspomniane tu rozmyślania miały być według biografa „zebrane z Ewangelii i proroków”; Magdalena niewątpliwie czytywała całą Biblię, a zdarzenia z dziejów biblijnych, nawet drobne, przytaczała nieraz jako punkt wyjścia i wiodący symbol dla swoich konferencji ascetycznych. Lista cytowanych przez nią autorów dzieli się na: starożytnych monastycznych – oraz najnowszych, a więc przede wszystkim jezuickich. Znowu: synteza powrotu do źródeł i głosu epoki. Spośród tych pierwszych, poza samą Regułą, zjawiają się przede wszystkim święci: Augustyn, Bernard, Grzegorz Wielki i Kasjan. Spośród drugich, głównie Rossignoli. Podobny jest przekrój tematyczny dzieł, które Magdalena zlecała do tłumaczenia i następnie wydawała kosztem klasztoru: Kasjan przede wszystkim (autor już przez samego św. Benedykta zalecany), dalej obszerny komentarz do Reguły pióra piętnastowiecznego hiszpańskiego kardynała Jana a Turrecremata (Torquemada), poza tym zaś pisma jezuitów: Alvareza, Ariasa, Fatiego i Rossignolego.

Trzeba zaznaczyć bardzo wyraźnie, że zdaniem jej otoczenia Magdalena nie uczyła nigdy czegoś, czego by nie przemodliła, nie doświadczyła i nie wypełniała sama; a to zarówno w życiu wewnętrznym, jak i w drobnych szczegółach codziennego biegu spraw klasztornych, gdyż przez całe życie podejmowała wszelkie prace służebne na równi z innymi. Tak właśnie – jako matkę duchową, uczącą tego, co wykonała sama – odbierało ją w większości jej otoczenie, zwłaszcza pod koniec jej życia, kiedy owoce jej wieloletniej pracy nad sobą były już dobrze widoczne. Zresztą już od początku przykład jej gorliwości i determinacji był dla bardzo wielu dziewcząt pociągający, a jej nauki miały autorytet przykładu właśnie. W środowisku, które stworzyła, odnalazło swoje miejsce wiele wybitnych indywidualności, które mogły tam oddać Bogu na służbę swoje talenty, czy to organizacyjne, czy literackie, czy jakiekolwiek inne.

Pociągnęła więc wiele dusz za sobą; były jednak i takie, które zraziła, gdyż, jak już wspomniano, w młodych latach nie odznaczała się wyrozumiałością dla słabszych duchowo od siebie. Tej wyrozumiałości i płynącego z niej szacunku uczyła się mozolnie i świadomie przez długie lata. W pierwszym okresie swych rządów, na przykład, mówiła do zakonnic „ty”; ale na starość już zwykle „wasza miłość”. Mniej więcej w połowie rządów znajdujemy ją odprawiającą rekolekcje przed rozprawą sądową, gdyż miała świadomość, że wrodzony animusz mógłby ją doprowadzić do kompletnego pognębienia wieloletniego złośliwego przeciwnika. Ale w zapisanych przez biografa anegdotach, pochodzących głównie od sióstr o wiele od niej młodszych, widzimy ją już taką, jaką się ostatecznie stała: delikatną dla wszystkich, szukającą okazji do posłuszeństwa i zatopioną w Bogu. Jej następczyni na urzędzie, Zofia Firlejówna, uważała ją za wzór niedościgniony; prawdopodobnie też ta sama Firlejówna na końcu zbioru notatek z konferencji Magdaleny pozwoliła sobie na grę wyobraźni i napisała tekst „Upominanie mojej drogiej Matki po śmierci u ciała jej świętego”, kończący się konkluzją, która streszcza wieloletnie pragnienie samej Magdaleny: „Tak cię Bóg twój chce mieć, w poniżeniu, w zatajeniu, abyś się z Nim silnie złączyła, mając wolność od wszystkich przeszkód…” Magdalena, zmuszona stać przez całe życie na świeczniku i podejmować ogólnie wiążące decyzje, prawdopodobnie zawsze też tęskniła do takiego „zatajenia” i uniżenia; jakąś jego namiastkę znalazła jednak dopiero w ostatniej chorobie. Wiadomo też, że pragnęła dla siebie zupełnie zwykłej śmierci, pozbawionej cudownych zjawisk, których się spodziewało jej otoczenie; i taką też miała.

Za życia i po śmierci przypisywano jej wprawdzie liczne nadprzyrodzone przeżycia, a nawet cudowne wydarzenia, nie podjęto wtedy jednak jakichkolwiek prób udokumentowania ich, zbierania poświadczonych zeznań itp. Między innymi miała wpaść w ekstazę pod wpływem słów Chrystusa do Dobrego Łotra, które zacytowała podczas konferencji (zapis tej konferencji zachował się także); miała nieraz otrzymywać na modlitwie wskazówki co do koniecznych działań; miała też w podróży uzdrowić jakąś przygodnie spotkaną staruszkę ze ślepoty. Brak dokumentacji pochodzi m.in. stąd, że ona sama za życia starała się zacierać ślady takich zdarzeń, a po jej śmierci mogło być już trudno o świadków; niemniej pierwszemu jej biografowi zupełnie wystarczały takie niepoświadczone i nie zaprzysiężone relacje. Dzisiaj można z nich wysnuć głównie wniosek, że jej otoczenie żyło w przekonaniu o jej autentycznej świętości, udowodnionej przez niebieskie znaki.


 

Konferencje

Magdalena Mortęska jako ksieni miała z urzędu obowiązek głoszenia nauk dla swoich podwładnych; wiadomo też, że przez pierwsze lata po odrodzeniu klasztoru była w nim właściwie jedyną stałą formatorką i prowadziła współsiostry drogą własnych odkryć. Jest bardzo prawdopodobne, że swoje konferencje przygotowywała na piśmie, ale te notatki niestety się nie zachowały. Do zbiorów Ossolineum trafił natomiast jeszcze w XIX wieku (a więc we Lwowie) rękopis w formacie notesu, noszący dziś we Wrocławiu numer 1384 i zawierający notatki kilku kolejnych słuchaczek tych konferencji. Pełny jego tytuł brzmi: „Nauki duchowne służące do postępu duchownego, od mojej drogiej matki i dobrodziejki wielkiej panny ksieni, które mi dawała częścią w osobności, częścią w pospolitości z inszymi, w kapitułach i rozmowach duchownych”. Ten tekst zaczyna się na s. 11; s. 12 jest pusta; tekst właściwy zaczyna się więc na s. 13. Cały rękopis zawiera 320 stroniczek, paginowanych ręką dziewiętnastowieczną i zapisanych przypuszczalnie przez cztery kolejne „ręce”, dość trudne do odróżnienia, skoro wszystkie uczyły się pisania w tej samej szkole klasztornej. Luk jest bardzo niewiele, a w jednym wypadku w znalezioną lukę wpisano tekst chronologicznie późniejszy, co już pierwsze wydanie naprawia.

Te nauki odnalazł bowiem prof. Karol Górski; on też ustalił – głównie drogą eliminacji, wobec braku wyraźnych wskazówek – że ich autorką mogła być jedynie Magdalena Mortęska; tę tezę potwierdza zresztą wyraźne do nich nawiązanie, zawarte już w jej najstarszym życiorysie. Profesor ustalił także, iż pierwszą z notujących zakonnic była Jadwiga Orzelska, kasztelanka rogozińska, której lata wstąpienia i śmierci (1603–1616) pokrywają się z czasem datowanych zapisów „pierwszej ręki”. Ostatnią mogła być, jak już wspomniano, Zofia Firlejówna, wojewodzianka krakowska, jej zastępczyni (przeorysza), a potem następczyni na urzędzie ksieni.

Co do sposobu przytaczania treści nauk, przypomnieć należy, że pracujące nad tym mniszki stosunkowo od niedawna posiadały w ogóle sztukę pisania; także ortografia polska była wtedy dość luźna, a młode słuchaczki często się w niej gubiły i na ogół notowały bardziej fonetycznie niż ortograficznie. Nadto pomimo ćwiczenia się przez rok nowicjatu w kopiowaniu, streszczaniu i notowaniu musiały nieraz nie nadążać, gubić myśl itd. Pomocą mogły być cytaty biblijne, które łatwo było po konferencji odszukać. Zdaniem prof. Górskiego zachowane notatki nie są pierwszym szkicem, robionym na gorąco w trakcie słuchania, ale już przetworzeniem takiego szkicu, wzbogaconym o te cytaty właśnie, odnalezione w tekście biblijnym lub liturgicznym, i o to wszystko, co się mogło pod ich wpływem jeszcze przypomnieć. Mielibyśmy tu może do czynienia z podwójnym autorstwem, gdyby nie bardzo wyraźne dążenie notujących do zachowania autentycznej myśli ksieni Magdaleny; gdyby nie ten pietyzm (wzrastający nawet z upływem czasu), z jakim traktowały one jej nauki.

Jak z tych notatek widać, ksieni wygłaszała obowiązkowo dwie w roku nauki, na początek Wielkiego Postu i w Adwencie; mówiła wtedy do całej kapituły, to jest mniszek profesek, zgromadzonych w kapitularzu. Takie nauki mamy zanotowane z datami od 1606 do 1630 i te konferencje kapitulne wychodzą prawie zawsze od bieżących tekstów liturgicznych i są programem ćwiczeń duchowych adwentowych lub wielkopostnych. Kapituła jednak odbywała się w klasztorze co tydzień, i nawet pomimo długich okresów nieobecności ksieni (wyjazdy np. aż do Poznania czy do Lwowa), wypadałoby nauk kilkadziesiąt rocznie; a zachowanych jest o wiele mniej. Nie jest jasne, czy Magdalena podczas tych nie zanotowanych kapituł ograniczała się do spraw porządkowych, czy też może – co niewątpliwie się zdarzało, ale nie wiemy, jak często – zdawała prowadzenie tych zebrań na swoją zastępczynię czyli przeoryszę, która też była pierwszą instancją wyrokującą w drobnych problemach.

Nadto jednak miewała ksieni osobne nauki dla nowicjuszek, raczej nieregularnie, wspomagając niejako ich mistrzynię; rękopis zawiera takich nauk stosunkowo niewiele, bo tylko te, których w latach 1603–1606 zdążyła słuchać s. Orzelska, i które zresztą zapisała bez daty. Tutaj już treść jest zupełnie inna, gdyż nauki dla początkujących dotyczą głównie najprostszych praktyk życia zakonnego; zgodnie z prastarym schematem monastycznej formacji ksieni uczy nowicjuszki łatwych sposobów mnemotechnicznych, pomagających zachować przez cały dzień świadomość Bożej obecności, a nawet wplatać w zwykle czynności rozmyślanie. Nadto, na sam koniec nowicjatu, skoro mają wejść odtąd do grona profesek, daje im kilka istotnych wskazówek co do życia we wspólnocie.

Poza tym jest dużo konferencji luźnych, długości od kilku zdań do kilku stron, zanotowanych przypuszczalnie chronologicznie, ale nie wiadomo, z jakiej okazji wygłaszanych: także w kapitule, czy może jakoś nieformalnie? Są tam bowiem na pewno także zapisy rozmów o Bogu, o modlitwie i o życiu wspólnym, prowadzonych prywatnie, zwłaszcza gdy w okresie starości Magdaleny stało się niemal zwyczajem zakonnic zbierać się w jej celi na takie rozmowy. Te pouczenia skierowane są bądź do wielu sióstr na raz, bądź do kilku, bądź nawet do jednej; mogło ich być o wiele więcej, niż znajdujemy w notesie, tylko że inne słuchaczki nie notowały. Albo może ich notatki nie przetrwały? Wszystko to razem jest przemieszane; widać troskę o uporządkowanie, ale nie zawsze skuteczną, do tego stopnia, że w kilku wypadkach trudno jest nawet ustalić, gdzie kończy się jedna konferencja, a zaczyna druga. Te „rozmowy” dotyczą problemów przeżywanych przez konkretne adresatki lub dla nich pożytecznych.

Wreszcie wiadomo także, tak z jej życiorysu, jak i z samych Nauk, że czasem (chociaż rzadko) udzielała grupom sióstr rekolektantek nauk zwanych renowacją. Był to jakby powtórny nowicjat, prowadzony przez mistrzynię, nie przez kapłana, i trwający kilka miesięcy. Na pewno Magdalena prowadziła go w roku 1614; a nasza „ręka pierwsza”, czyli Jadwiga Orzelska, była wśród słuchaczek. W jednym wypadku, w roku 1620, przeprowadziła także dla sióstr tygodniowe rekolekcje. Jej nauki renowacyjne wchodzą głęboko w świat wewnętrznych, duchowych postaw i przeżyć, i wykazują wielką biegłość w tym, co pradawna tradycja nazwała „rozróżnianiem duchów”: jest to zdolność do poprawnej oceny ukrytych w nas czasem głęboko pobudek i intencji. Taką znajomość dróg ducha Magdalena wykazuje w wielkim stopniu, i to nie książkową, ale doświadczalnie przeżytą i przewalczoną. Całość jej doktryny jest spójna i wyczerpująca; i posłużyła najwyraźniej wielu pokoleniom jako podstawa życia modlitwy.

Warto też – dla pełnego zrozumienia tych Nauk – zauważyć, czego w nich nie ma. Otóż przede wszystkim nie ma kontrowersji religijnych, mimo że nimi żyła ta epoka, gorący czas Reformacji protestanckiej. Dalej, nie ma żadnych absolutnie aluzji do wydarzeń zewnętrznych, i to nie tylko politycznych, ale nawet dotykających samej wspólnoty; nic o wieloletnim oporze wspólnoty toruńskiej, nic o długich staraniach o wypracowanie i zatwierdzenie Reguły reformowanej, nic o wszystkich prześladowaniach ze strony niechętnych tej Regule prawników i niektórych biskupów. To wszystko znajdujemy, wraz z logiczną i energiczną obroną, częściowo w kronice klasztornej, a jeszcze więcej w listach i memoriałach ksieni Magdaleny, kierowanych do biskupów i teologów. Ale mówiąc do mniszek, nie zajmuje ona ich uwagi tymi trudnościami, z natury przemijającymi; ma im do powiedzenia coś o wiele dla nich ważniejszego, coś trwałego i twórczego, bo to, co dotyczy ich życia poświęconego Bogu i wszelkich konsekwencji tego poświęcenia, w modlitwie i w życiu wspólnym.

Język Nauk to czysta polszczyzna przełomu XVI i XVII wieku. Latynizmów tam ze świecą szukać, a jeśli jakie są, to przepolszczone i w ówczesnej mowie potocznej używane, jak turbować, atencja… Ksieni Magdalena rozumiała łacinę, ale jej w myślach nie używała, co się często zdarzało ówczesnym uczonym kapłanom. Spośród jej mniszek, jak i w późniejszych pokoleniach, niektóre oczywiście rozumiały także, zwłaszcza po latach modlitwy chórowej; inne i wtedy nie. Nie narzekajmy na braki w ówczesnym wykształceniu: konieczną konsekwencją tego będzie przez dwa wieki różnica między czystą polszczyzną pism powstających w klasztorach żeńskich, a makaroniczną tych, które powstawały wszędzie indziej…


Wstęp s. Małgorzaty Borkowskiej OSB do pism Matki Magdaleny Mortęskiej Nauki i rozmowy, ukazały się również Listy i memoriały. Biografia Ksieni chełmińskiej Tęsknota.


Siostra Małgorzata Borkowska OSB urodziła się w 1939 r. Studiowała polonistykę i filozofię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 1964 jest benedyktynką w Żarnowcu. Autorka wielu prac historycznych, m.in. Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII i XVIII wiekuCzarna owcaSześć prawd wiary oraz ich skutki, Ryk OślicyTwarze Ojców Pustynitłumaczka m.in. ojców monastycznych, felietonistka.

Źródłó: ps-po.pl, 14 listopada 2019

Autor: mj