Miała być promocja, a jest karanie
Treść
Minister Barbara Kudrycka publicznie oświadczyła, że nauczyła się szacunku dla studenta. Premier Donald Tusk obiecywał, że młodzież polska będzie wracać do kraju z emigracji... A ja ze wzrastającym niepokojem uczestniczę w licznych wydarzeniach dotykających w ostatnich dniach Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu i ludzi tworzących tę instytucję.
Dnia 26 listopada br. przeczytałem w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" o planie kontroli WSKSiM przedstawionym przez nową minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbarę Kudrycką. W rozmowie z redaktorem Jackiem Karnowskim w radiowych "Sygnałach dnia" (27 listopada) minister wycofuje się już z uczynionej dzień wcześniej insynuacji dotyczącej bliżej niesprecyzowanych "nieprawidłowości" w toruńskiej uczelni. Pani Kudrycka zapewnia, odnosząc się do problemu istniejących jej zdaniem patologii na polskich uczelniach: "moją rolą (...) nie jest przede wszystkim karanie, ale motywowanie do działań najlepszych, (...) coraz większego dbania o studentów, większego dbania o jakość nauki". Zastrzega jednocześnie, iż chce wyeliminować przede wszystkim "nieprawidłowości, których ostatecznymi ofiarami są studenci" (zob. Filozofia ministra: bardziej promocja niż karanie, http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/de-fault.aspx?id=12013).
13 grudnia - symboliczna to data dla Polski i Polaków - tym razem nowa minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska wydaje decyzję o weryfikacji listy projektów kluczowych do programów operacyjnych Infrastruktura i Środowisko. Na tej rządowej liście znajduje się projekt WSKSiM tzw. inkubatora nowoczesnych technologii. Decyzją koleżanki, minister nauki i szkolnictwa wyższego - jako instytucja pośrednicząca - zobowiązana zostaje do ponownej weryfikacji projektów indywidualnych umieszczonych na listach projektów kluczowych.
Z datą 17 grudnia otrzymujemy decyzję z Departamentu Funduszy Europejskich przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego, podpisaną przez zastępcę dyrektora tego departamentu Annę Dobrowolską. Warto zacytować użyte w piśmie sformułowania, z zachowaniem tekstu w nim wyróżnionego: ponowną weryfikację projektu należy przesłać do departamentu "najpóźniej do dnia 21 grudnia br., w wersji papierowej i bezwzględnie również w wersji elektronicznej". A w żądanej weryfikacji uwzględnić należy 6 kryteriów strategicznych i 8 merytorycznych! "Brak odpowiedzi w ww. terminie - jak zapowiada Dobrowolska - równoznaczny będzie z rezygnacją z ubiegania się o umieszczenie na liście projektów kluczowych Programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko". Kto w przeciągu czterech dni nie zdąży, sam sobie winien! A zatem regres na "własne życzenie"? Pismo wysłano 17 grudnia, a 21 grudnia przepracowany projekt ma się znaleźć na ministerialnym biurku - to przecież graniczy z cudem!
18 grudnia "Gazeta Wyborcza" publikuje kolejną wypowiedź minister Barbary Kudryckiej. Podaje ją Konrad Niklewicz. Podobno ze wskazania Komisji Europejskiej, wprowadzić należy nowe (dyskryminujące) kryterium tzw. listy rankingowej uczelni w Polsce.
Zaniepokojony tymi poczynaniami, znajduję wypowiedź minister Kudryckiej przytoczoną przez Wojciecha Markiewicza w artykule "Żelazna prymuska" ("Polityka", 1 grudnia 2007 r.) prezentującym jej biografię. Kudrycka wspomina pasjonującą ją osobowość prof. Andrzeja Stelmachowskiego. Chodziła do niego na seminarium magisterskie. "Profesor nauczył mnie między innymi szacunku dla studenta" - wyznaje.
Co więcej, z tej samej publikacji dowiaduję się, że jako długoletni rektor powstałej w 1997 r. Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku kupiła na potrzeby nowo powstałej uczelni zdewastowany pałac Lubomirskich w Dojlidach i wyremontowała go. Finansowe dotacje zdobyła wówczas od licznych instytucji: konserwatora zabytków, Ministerstwa Kultury, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, a także Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Kudrycka szukała finansów na rozwój kierowanej przez siebie uczelni i otrzymywała je od ludzi i instytucji rozumiejących problemy młodych ośrodków edukacyjnych. Zastanawiam się, jak potoczyłyby się jednak losy WSAP w Białymstoku, gdyby panią rektor i jej uczelnię spotkały wówczas dyskryminujące poczynania ministra nauki i szkolnictwa wyższego?
Studenci WSKSiM, zaniepokojeni zagęszczającą się atmosferą wokół uczelni, którą przecież dobrowolnie wybrali spośród wielu w Polsce, zwrócili się do premiera Donalda Tuska z prośbą o interwencję. W liście otwartym oświadczyli premierowi, że czują się dyskryminowani i proszą nie o przywileje dla siebie i swojej uczelni, ale o umożliwienie im normalnej nauki.
Minister Kudrycka publicznie oświadczyła, że nauczyła się szacunku dla studenta. Premier Tusk obiecywał, że młodzież polska będzie wracać do kraju z emigracji... Piszę te słowa w Chicago. Mieszka tu prawie milion naszych rodaków. Nie opuściliby Ojczyzny, gdyby widzieli w niej perspektywy dla siebie. Obawiam się, że kolejni rozczarowani krajem młodzi wybiorą emigrację.
Minister nauki i szkolnictwa wyższego w pierwszych godzinach swojego urzędowania chce odebrać WSKSiM i jej studentom dobre imię! Minister rozwoju regionalnego - posługując się metodami z PRL - chce odebrać WSKSiM szansę na jej rozwój!
W tym zamieszaniu i walce, której nie rozumiem, chwytam się encykliki Benedykta XVI o nadziei. Znajduję w niej słowa otuchy: "Tylko wielka nadzieja - pewność, że na przekór wszelkim niepowodzeniom moje życie osobiste oraz cała historia są pod opieką niezniszczalnej mocy Miłości (...), tylko taka nadzieja może (...) dodać jeszcze odwagi, by działać i iść naprzód".
o. Krzysztof Bieliński,
rektor WSKSiM
"Nasz Dziennik" 2007-12-21
Autor: wa