Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Merkel: Turcja na razie poza Unią

Treść

Kanclerz Niemiec Angela Merkel, pełniąca obecnie przewodnictwo Rady Europejskiej, nie pozostawiła najmniejszych wątpliwości i poinformowała premiera Turcji Tayyipa Erdogana, że negocjacje na temat ewentualnego przyjęcia tego kraju do Unii Europejskiej potrwają jeszcze długo, a ich końcowy efekt jest w dalszym ciągu niepewny.

Przebywający z wizytą w Niemczech premier Turcji Tayyip Erdogan intensywnie lobbuje na rzecz swojego kraju i próbuje namówić niemieckich polityków do poparcia tureckich starań wejścia do Unii Europejskiej. Angela Merkel na wspólnej konferencji prasowej w Hanowerze, gdzie wraz z Erdoganem otwierała targi, których głównym partnerem jest w tym roku Turcja, stwierdziła, że w kwestii przyjęcia do UE Ankara musi uzbroić się w cierpliwość.
- Zawsze mówiliśmy, że cały ten proces jest długi, a jego wynik jeszcze otwarty - stwierdziła Merkel i dodała, że jeszcze podczas niemieckiej prezydentury w UE dwa dalsze rozdziały negocjacyjne z Turcją najprawdopodobniej zostaną otwarte, oczywiście jeśli sprawy będą zmierzać w dobrą stronę. Niemiecka kanclerz żąda od Turcji miedzy innymi uregulowania spraw z Cyprem, jak też przestrzegania praw człowieka. Angela Merkel jako szef koalicyjnego rządu oficjalnie popiera przyszłe wstąpienie Turcji w szeregi Unii, ale jako przewodnicząca CDU kilkakrotnie przyznawała, że jest temu przeciwna. Proponuje, aby Turcja zadowoliła się statutem uprzywilejowanego partnera UE, czego z kolei nie akceptuje premier Erdogan.
Tureccy politycy wykazują coraz więcej zniecierpliwienia, a premier Erdogan posunął się nawet do ostrej krytyki samej kanclerz i niemieckiego rządu za zbyt opieszale prowadzone negocjacje. W wywiadzie dla hamburskiego tygodnika "Der Spiegel" premier oskarżył Angelę Merkel o lekceważenie jego kraju, wskazując, że żaden przedstawiciel rządu tureckiego nie zastał zaproszony do Berlina na uroczystości związane z 50. rocznicą podpisania traktatów rzymskich. Wczoraj Erdogan znacznie złagodził swój ostry ton, twierdząc, że zamieszczone w "Der Spiegel" słowa zostały częściowo źle przetłumaczone.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-04-17

Autor: wa