Merkel szuka sojuszników
Treść
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, która nadal odmawia zwiększenia niemieckiego wkładu do funduszu stabilizacyjnego, jednocześnie nie chce pozostać samotnym graczem tuż przed szczytem w Brukseli i dlatego szuka sojuszników. Wczoraj spotkała się w Berlinie z premierem Hiszpanii Mariano Rajoyem.
Angela Merkel wielokrotnie w ciągu ostatnich dni powtarzała, że jej kraj nie zamierza zwiększać swojego wkładu do tego Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS). W Davos Merkel wprost ostrzegła, że Niemcy nie mają nieograniczonych możliwości wspierania zadłużonych państw eurolandu i muszą uważać, by nie zostać na koniec "z pustymi kieszeniami". Zdaniem politologa Wicharda Woykego z Uniwersytetu w Muenster, Merkel nie będzie mogła na dłuższą metę odrzucać nałożonej na Niemcy roli "przewodnika europejskiego" i dlatego radzi on kanclerz, aby nie doprowadzała kraju do izolacji i zgodziła się na głębsze sięgnięcie do niemieckiego budżetu. - Przecież kanclerz zapewnia, że chce iść europejską drogą, a do tego będzie potrzebować wsparcia pozostałych 26 krajów UE - mówi Woyke. Wydaje się, że Merkel to rozumie i dlatego szuka politycznych sojuszników. Tuż przed rozpoczęciem oficjalnego szczytu w Brukseli 30 stycznia kanclerz spotka się na miniszczycie z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym oraz z włoskim premierem Mario Montim. A wczoraj rozmawiała z premierem Hiszpanii.
Jednocześnie Angela Merkel jest przekonana, że dojdzie do rozpadu strefy euro. Innego zdania są jednak ekonomiści. Dla prof. Stefana Homburga z uniwersytetu hanowerskiego rozpad strefy euro w tym roku jest bardzo prawdopodobny i nie będzie to wcale najgorszy scenariusz ani ciężkie przeżycie dla Europy. Jego zdaniem, na dłuższą metę euro nie uratuje ani "parasol ochronny" w postaci EMS, ani pakiet fiskalny, który zresztą przez prof. Homburga został nazwany "grą teatralną". Niemiecki ekonomista nie wierzy w to, że obecny szczyt w Brukseli przyniesie jakiekolwiek korzyści. - Od maja 2010 r. mieliśmy już 14 tzw. unijnych szczytów kryzysowych. Przed każdym z nich padały zapewnienia, iż będzie to już koniec kryzysu, ale rzeczywistość okazywała się zawsze zupełnie inna i po tych spotkaniach kryzys nabierał na sile - krytycznie ocenił prof. Stefan Homburg. Jego zdaniem, przyszłość zarówno Unii Europejskiej, jak i Niemiec nie przedstawia się więc w różowych barwach: wspólny pieniądz na dłuższą metę upadnie, a Niemcy będą obciążać coraz większe długi.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik Piątek, 27 stycznia 2012, Nr 22 (4257)
Autor: au