Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Merkel skazana na porażkę

Treść

Kanclerz Niemiec Angela Merkel poprzez żądania zmian w traktatach, które w przyszłości lepiej przygotują Unię do sytuacji kryzysowych, a szczególnie przez domaganie się sankcji dla dłużników, gra o bardzo wysoką stawkę i dużo ryzykuje - twierdzą niemieckie media. Jeśli przegra w Brukseli, jej niezbyt silna obecnie pozycja w kraju będzie jeszcze bardziej osłabiona.
Angela Merkel wraz z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym forsują podczas rozpoczętego wczoraj dwudniowego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli zmiany unijnego traktatu. Podczas niedawnego spotkania we francuskim kurorcie Deauville Merkel i Sarkozy ustalili, że należy przekonać innych członków UE do takich zmian traktatu, aby stworzyć stałe mechanizmy antykryzysowe w strefie euro. Jak na razie pomysł ten nie uzyskał poparcia większości krajów. Jednak kanclerz Niemiec nie ustępuje i tuż przed wylotem do Brukseli w Bundestagu ponownie powtórzyła swoje stanowisko. Merkel chce między innymi, aby kraje, które złamią zasady Unii Gospodarczej i Walutowej, były pozbawiane prawa głosu w Radzie Unii Europejskiej. Jej zdaniem, ma to w przyszłości umożliwić lepsze zwalczanie kryzysu w Europie. Przekonuje, że Unia potrzebuje nowego, mocnego mechanizmu walki z kryzysem, który będzie prawnie niepodważalny. Sama kanclerz zdaje sobie doskonale sprawę, że zaakceptowanie tego planu przez wszystkich będzie niezmiernie trudne.
Pani Merkel po prostu nie przemyślała do końca swoich propozycji - komentuje propozycje odbierania głosu szef socjalistów w PE Martin Schulz. - Wątpię, aby takie kraje, jak Niemcy i Francja tak naprawdę chciały same pozbawić się prawa głosu w przypadku, kiedy będą miały duży deficyt - dodaje. Do krytyki proponowanych poprzez Francję i Niemcy rozwiązań przyłączył się luksemburski premier Jean-Claude Juncker, który przypomniał, że owszem istnieje możliwość odebrania jakiemuś krajowi głosu, ale za łamanie przez ten kraj praw człowieka. - A chyba złamanie zasad budżetowych nie może być tożsame z łamaniem praw człowieka - zauważa. Zdaniem wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej komisarz Viviane Reding, propozycja francusko-niemiecka to "nieodpowiedzialne otwieranie puszki Pandory". Przewodniczący SPD Frank-Walter Steinmeier zarzucił Merkel, że poprzez swoje działania i "kuchenne" porozumienia z Francją izoluje Niemcy i powoduje, że przeciwko Berlinowi opowiada się połowa Europy.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-10-29

Autor: jc