Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Merkel przyjaźnie, eurodeputowani wrogo

Treść

Podsumowując szczyt unijny w Brukseli, kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła wczoraj w Parlamencie Europejskim, że Niemcy chcą mieć z Polską tak silne relacje jak z Francją. Ta deklaracja może zaskakiwać, zwłaszcza w kontekście wygłoszonego podczas szczytu szantażu o możliwości wykluczenia Polski z prac Konferencji Międzyrządowej, jeśli ta nie zgodzi się na ustępstwa w kwestii traktatu reformującego UE. Wielu eurodeputowanych nie szczędziło rządowi polskiemu ostrych słów krytyki.

- Dla nas nasz polski sąsiad jest odpowiednikiem naszego francuskiego sąsiada - powiedziała eurodeputowanym Merkel. - Uznajemy naszą odpowiedzialność wynikającą z historii i zrobimy wszystko, by tę odpowiedzialność ponieść w interesie Niemców, Polaków i wszystkich Europejczyków - dodała. - Mam wielu przyjaciół w Polsce i wiem, że atmosfera jest inna niż donoszą o tym media - powiedziała w nawiązaniu m.in. do przywoływanych przez media w przededniu szczytu wypowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego na temat polskich strat wojennych. Te słowa mogą zaskakiwać, zwłaszcza wobec silnych nacisków przed szczytem na zawarcie kompromisu oraz zagrożenia wykluczeniem z prac Konferencji Międzyrządowej podczas samego spotkania w obliczu groźby polskiego weta wyrażonego w wieczornej konferencji prasowej premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Podsumowując ostatni szczyt w sprawie nowego traktatu unijnego, Merkel wyraziła przekonanie, że jego wyniki dają nadzieję na lepszą Europę. Według kanclerz, udało się uniknąć paraliżu i podziałów w Europie. Ciesząc się z kompromisu osiągniętego przez 27 państw w sprawie nowego traktatu, Merkel wyraźnie podkreśliła, że zawsze była i jest przeciwna Europie dwóch prędkości. - Powiedzmy sobie szczerze. Ja tego nie chcę. Należy zawsze szukać wspólnej drogi - oświadczyła.
W przeciwieństwie do Merkel wielu eurodeputowanych nie szczędziło krytyki pod adresem polskiego rządu. - Wiemy, że w historii Polski istniało liberum veto, przez które Polska upadła. Nie pozwolimy na przeniesienie tej zasady do Unii Europejskiej - powiedział szef socjalistów niemieckich Martin Schulz. Przeciwko "tyranii weta" głos zabrał też lider Zielonych Daniel Cohn-Bendit. - Cieszę się, że w nowym traktacie jest klauzula wyjścia z UE. Nikt nie zmusza nikogo, byśmy byli razem - powiedział. Gratulował Merkel, że "na szczycie przywołała do porządku różnych macho: bliźniaków Kaczyńskich i Tony’ego Blaira".
Także premier Luksemburga Jean-Claude Juncker skrytykował postawę polskiego rządu na ubiegłotygodniowym szczycie Unii Europejskiej, uznając, że wysuwane przez Polskę argumenty w sporze o system głosowania były "sformułowane antyniemiecko".
Z kolei szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso skrytykował ustępującego brytyjskiego premiera Blaira, który na szczycie wynegocjował dla Londynu wyłączenie z części postanowień Karty Praw Podstawowych. - Karta mówi o prawach obywateli. Nie można ich ograniczać. Jesteśmy Unią opartą na prawie i to nas odróżnia od innych projektów - powiedział Barroso. Możliwość wyłączenia spod zapisów Karty zarezerwowała sobie również Polska. Ostatecznej odpowiedzi w tym względzie nasz rząd udzieli podczas Konferencji Międzyrządowej. Rzecznik polskiego MSZ Robert Szaniawski powiedział wczoraj, że rządowi zależy na prymacie prawa polskiego nad unijnym. - Nie chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, aby w dziedzinie związanej z moralnością publiczną obowiązywało to, co ustanowiły instytucje unijne. Chcemy mieć tutaj swobodę podejmowania decyzji - zaznaczył rzecznik.
Stanowisko polskiego rządu w sprawie Karty Praw Podstawowych krytykuje Amnesty International, której przedstawiciele stwierdzili, że nie mogą "zgodzić się na "Europę dwóch prędkości w dziedzinie praw człowieka".
Wicepremier Roman Giertych przyznał wczoraj, że LPR ma wiele pytań na temat szczytu. Dotyczą one m.in. spraw sądowniczych czy roli prezydenta i jego uprawnień. - Czy godzimy się na to, aby sądownictwo unijne było nadrzędne nad polskim? - pytał lider LPR. Dodał, że jego ugrupowanie czeka na dokładną informację o treści porozumienia i dopiero wówczas LPR odniesie się do tego, czy to był sukces, czy sukcesu nie było. Giertych powiedział również, że jeżeli chodzi o traktat reformujący (ma zastąpić odrzuconą przez Francję i Holandię eurokonstytucję), to jego ugrupowanie będzie przeciwko ratyfikacji tego dokumentu.
ZB, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-06-28

Autor: wa