Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Medytować to... być wytrwałym

Treść

Człowiek jest istotą zmienną. Od chwili poczęcia każdego dnia dokonują się zmiany w ludzkim organizmie. Nie jesteśmy cały czas tacy sami. Jest to urok bycia stworzeniem, jednym z wielu na świecie. Jednak tylko człowiek jest jedynym stworzeniem, które składa się  z ciała i duszy. Ten fakt oraz posiadanie rozumu i wolnej woli, odróżnia nas od reszty stworzeń. To decyduje o tym, że człowiek jest osobą. Osobą, która może wybierać i żyć ze świadomością celu swego istnienia. To sprawia, że życia każdego z nas nie może już pozostać nam obojętne. Ono musi do czegoś prowadzić, musi być jakaś ostateczna przyczyna naszego bycia. Praktykowanie medytacji chrześcijańskiej, trwanie w niej, może pomóc nam zobaczyć tę przyczynę. To sposób na znalezienie drogi życia, swojej drogi.

Czasami może się wydawać, że medytacja chrześcijańska stoi jakby trochę w opozycji do człowieka. On jest zmienny. Ona w pewnym stopniu pozostaje zawsze taka sama. W niej przyjmujemy tę samą postawę. Jej elementy pozostają niezmienne.

Jak tu zatem pogodzić medytację z życiem człowieka? Jak wytrwać w niej? Co zrobić, żeby ona nam się nie znudziła, nie spowszedniała?

Można nawet zapytać z innej strony. Skoro medytacja chrześcijańska jest modlitwą, spotkaniem z Bogiem, to w jaki sposób w tym wytrwać? Co w sytuacji, gdy ktoś traci pracę z dnia na dzień, niespodziewanie umiera współmałżonek lub rodzina traci swój dobytek w wyniku klęski żywiołowej? Jak wtedy pozostać w modlitwie nieustannej? Jak pogodzić sytuację, w której życie człowieka nagle się załamuje (i to w dodatku, gdy jest to od nas niezależne), z tym, że pomimo wszystko Bóg ma wobec nas plan i chce naszego dobra? Jak trwać w wzywaniu świętego Imienia? To nie są łatwe pytania, a tym bardziej odpowiedzi.

Gdzie zatem szukać światła, Bożego prowadzenia? W medytacji? Czyli w czym? Medytacja to przede wszystkim stanięcie w obecności Bożej. To zwrócenie się do naszego Stwórcy i Pana. Fakt ten nie może pozostać nam obojętny. Nasze wołanie nie trafia w próżnię. Ono jest skierowane do Osoby. Osoby, która „nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku” /Iz 42,3/. On „nie zniechęci się, ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi” /Iz 42,4/. Czym jest to Prawo? To miłość. Ona zaś „nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa” /Rz 13,10/.  Ta Miłość mówi nam: „Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś moim! Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się, i nie strawi cię płomień” /Iz 43, 1-2/. Dlaczego? „Ponieważ drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję, przeto daję ludzi za ciebie i narody za życie twoje” /Iz 43, 4/. Człowiek w oczach Boga jest drogi, jest pełen wartości, jest samą wartością.  W tym się wyraża stosunek Boga do niego. Ale czyż może być inaczej? Czy Bóg może mieć inny stosunek do człowieka? Czy może o nim zapomnieć?Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” /Iz 49,15/. „Ja będę z tobą!” Bóg nigdy nie zapomni o człowieku, jego trwanie przy nim jest niezmienne. Człowiek jest przedmiotem nieustannej troski Boga. On ku niemu kieruje swe spojrzenie, do niego się zwraca, czuwa nad nim. Skoro człowiek jest tak ważny dla Boga, skoro On wzywa nas po imieniu i mówi: „tyś moim”, to przed każdym z nas pojawia się pytanie: Co to dla mnie oznacza? Jak mam się zachować? Jak w tym kontekście spojrzeć na medytację, gdzie stajemy przed Tym, któremu na nas zależy /zob. 1 P 5,7/? Czy to może sprawić, że będę trwał w wzywaniu świętego Imienia?

Przeczytaj pozostałe części rozważań o medytacji chrześcijańskiej:

Brunon Koniecko OSB

Źródło: ps-po.pl, 20 lipiec 2015

Autor: mj