Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Medytacja sługi w pierwszą sobotę miesiąca

Treść

Pozwól, by Matka Najświętsza dała ci dziś głębiej pojąć wielką tajemnicę Eucharystii. Gdy w pierwszą sobotę dołączysz do codziennego Różańca wstęgę piętnastominutowego zamyślenia nad tajemnicami twego zbawienia, dotknie cię niezwykła łaska. Maryja obiecała, że pozwoli ci dziś uczestniczyć w swoim własnym rozmyślaniu. Otwórz się więc na Jej natchnienia i pozwól, by prowadziła cię drogami Boskich zamysłów. Niech słowa tej medytacji staną się twoimi własnymi słowami, a zdołasz usłyszeć głos Maryi mówiący osobiście do ciebie. Dziękuję Ci, Matko Najświętsza, Matko Boga i Człowieka, za cud Eucharystii i proszę: daj mi lepiej ją zrozumieć i goręcej jej zapragnąć. Ty znasz najlepiej tajemnicę chleba, który stał się Ciałem Twego Syna, i wina, które stało się Krwią Chrystusa. Ty jedna miałaś prawo jeszcze przed godziną Ostatniej Wieczerzy powiedzieć słowa konsekracji: "To jest Ciało moje, to jest Krew moja". Wskazywałaś na swego Syna i mówiłaś, że to Ciało z Twego ciała będzie wydane za nas, a Krew z Twojej krwi będzie za nas przelana. Więcej, sama stałaś się częścią tej straszliwej tajemnicy Boskiej miłości. I stałaś się Matką Bożą Bolesną. I Matką moją. Wiem, że daleka jest moja droga do takiego maryjnego uczestnictwa w Eucharystii - do karmienia się tym sakramentem w ten sposób, że będzie on przemieniał mnie w Twego syna, Maryjo. MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Powiedz mi więc dzisiaj, czym jest Eucharystia, ta tajemnica, bo kryje w sobie świętą sprzeczność: z widzialnej perspektywy dotykam kruchego chleba, a z niewidzialnej - Boga wszechmocnego i wszechogarniającego. Ty wiesz, jaki smak ma ta sprzeczność; wszak przez trzydzieści lat codziennie dotykałaś ciała swego Syna, który był Synem Twoim i Synem Bożym. Ciało znałaś zmysłami ciała, Boskość znałaś zmysłem wiary. Więc od tego mam zacząć... Od wzrastania w wierze. Bez niej ani nie poznam cudownej mocy Najświętszego Sakramentu, ani mnie ona nie dotknie. A wiara rodzi się z modlitwy. Jeśli marzy mi się wielka wiara, potrzebna jest mi do tego wielka modlitwa. Twoja modlitwa. Naucz mnie jej - tego nieustannego zapatrzenia w Boga. MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Tylu ludzi, Maryjo, spożywa Ciało Twego Syna. Tak wielu czyni to codziennie - dzień po dniu, przez całe życie. Dlaczego nie dokonuje się w nich eucharystyczna przemiana? Dlaczego dalej myślą oni nie o radościach Nieba, ale o grubym portfelu i przyjemnościach tego świata? Dlaczego nie otulili się płaszczem pokory, ale obnażają swą wstrętną pychę? Dlaczego nie są tacy jak Ty? Jak Ty przyjmowałaś Eucharystię? Przed tajemnicą Przemiany nie klęka ich duch, ale tylko ciało. A przemiana człowieka zaczyna się od obszarów duchowych, które są w każdym z nas. Eucharystia staje się darem zmarnowanym, jeśli ludzie nie wierzą wiarą, która wykracza poza strefę ciała... Nie wystarczy upaść na kolana, zrobić znak krzyża, wyśpiewać pieśń na cześć Boga. Bóg patrzy w serce. To ono pierwsze przyjmuje Eucharystię. MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Przypominasz mi dzisiaj o swym eucharystycznym przesłaniu z Ngome. Tam, w jednym ze swych afrykańskich objawień, powiedziałaś: "Nazywaj mnie 'Tabernakulum Najwyższego'". I dodałaś: "Chciałabym, by zostało przygotowanych więcej takich tabernakulów. Mam na myśli ludzkie serca". Maryjo! To słowa skierowane również do mnie. Porównałaś mnie do siebie, utożsamiłaś moje powołanie, moje zadanie, moją drogę z Twoim powołaniem, zadaniem, drogą. Moje serce, podobnie jak Twoje, ma stać się miejscem przebywania Eucharystycznego Jezusa. Mam być monstrancją, która ukazuje Go światu. Konsekwentnie, mój kształt duchowy ma być formowany przez modlitwę i kontemplację. Powinienem nie tyle sam działać, ile ukazywać Chrystusa, by Ten mógł otrzymać zaproszenie do ludzkich serc i sam zacząć działać w świecie. Przypominasz podstawową prawdę chrześcijańską: że tylko Jezus zbawia, a my wszyscy swoim działaniem dajemy Mu tylko miejsce dla objawienia się Jego mocy. MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Powiedziałaś jeszcze: "Chcę, by ołtarze były częściej otaczane przez modlących się ludzi...". Wzywasz mnie do rozmodlenia, do adoracji, do trwania przed tabernakulum, do zachwycenia się tajemnicą Mszy Świętej, do budowania życia na kontemplacji. Prosisz o docenienie podstawowej roli modlitwy, o niepopadanie w fałszywy aktywizm. Dziękuję Ci za te drogowskazy, które stawiasz przede mną w swoim rozmyślaniu o ostatniej różańcowej tajemnicy światła. MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Skończyła się twoja maryjna medytacja. Jeszcze przez chwilę pozostań w kręgu modlitwy... By zadać sobie pytanie: co podczas tego spotkania było dla mnie najważniejsze? Matka Najświętsza skierowała do ciebie swoje słowo, podkreśliła niebieskim gestem jakiś temat - twój temat. Czy go dostrzegłeś? Jeśli tak, podziękuj Maryi. Ona rozmawiała z tobą. Spotkałeś Ją dziś na drodze swego życia. Wincenty Łaszewski "Nasz Dziennik" 2008-07-05

Autor: wa